Dla tych którzy obejrzeli i zastanawiają się po co, dlaczego a przede wszystkim KTO robił te taśmy to polecam dokładnemu przyjrzeniu się ostatniej sceny a raczej jej lewej części...:)
i co ???????????????????????????????????????????????????????????????????????????????? ????????
aha =)
Rozwiązanie tej zagadki nie jest jednak kluczowe w kontekście przesłania całego filmu. Poza tym, ciekawe ile osób jest w stanie dostrzec to za pierwszym razem? Nie każdym posiada kopię, którą w dowolnej chwili może odtworzyć.
Ale jestem pełen uznania<"przesadyzm"> dla spostrzegawczości twojej lub spostrzegawczości osoby, która cię na to naprowadziła.
Pozdrawiając.
Po jeszcze głębszym zastanowieniu dochodzę do wniosku, że rozwikłanie "kasetowej zagadki" stanowi wyłącznie dodatek.
Złożoność filmu jest ogromna, a potraktowanie go w kategoriach "kto kogo zabił?" lub w tym przypadku "kto go nagrywał?" powoduje straszne uproszczenie i sprowadzenie tego filmu do > po prostu THRILLERA<.
Złożoność, o której wspomniałem pozwoliłem sobie nakreślić w wątku poniżej/powyżej.
Tzn bez tandetnych niedopowiedzień ze strony autora temstu. Kto wg ciebie nagrywał owe kasety? Syn tego Algierczyka (ten czarny) czy syn głownych bohaterów - Pierrot (czy jakoś tak:) ). Pierrot nir mógl tych kaset nagrywać z oczywistych względów. Tzn niby mógł, ale jakby skąd by się wziął w mieszkaniu Algierczyka? Oczywiscie - z pomocą jego syna, etc - ale nie sądze by to było odpowiedzią. Nie wiem też czy syn Algierczyka był za to odpowiedzialny - wyraźnie mówił ze to nie on no i chyba był "szczery".
Kto więc był za to odpowiedzialny? Myśle ze tutaj odpowiedź jest - jak w innych filmach Michaela - w zasadzie nieistotna. Bardziej chodzi o samą obecność kaset i ich wpływ na rodzinę. pozdro.
Dobre^^ Przegapiłabym jedną z (chyba) kluczowych scen. A może tak na prawdę, to zamysł reżysera był zupełnie inny...?
Ta scena trwa tak długo, że nie sposób tego nie zauważyć ;) Ale co z tego wynika? Nic, przecież tylko rozmawiają.
Rozmawiają i do tego rozstają się z uśmiechami na twarzy. Oznacza to, że współpracowali przy produkcji tych taśm.
Rozwiewa to więc domysł "nadczłowieka" podglądacza (włączona kamera u algierczyka) (szybkość podrzucenia taśmy pod drzwi w domu, podczas trwania imprezy).
Do tego, sam fakt "przekabacenia" na swoją stronę syna głównego bohatera, bezsprzecznie pokazuje iż coś w tej całej sytuacji nie pasuje.
Hmm.. podłość której się dopuściło a potem nie spróbuje naprawić, tylko o niej zapomni, wymaga ukarania.
Tak przynajmniej ja odebrałem tą ostatnią scenę.
Nie można prowadzić rozmowy o "niczym" uśmiechając się? Trochę byłoby to dziwne, gdyby Algierczyk był zadowolony po przeprowadzonej intrydze, w której zginął jego ojciec. Chyba, że twierdzisz iż Majid też był w to zamieszany i samobójstwo było zaplanowane. Zbyt dużo tu spekulacji, zresztą spójrz na styl Hanekego, on prowokuje, tajemnicze wydarzenia nie mają u niego znaczenia nadrzędnego, mają stanowić bodziec do obserwacji zachowań bohaterów danej historii. Identyczny zabieg przeprowadził w "Białej Wstążce", gdzie wątek kryminalny, który nie ma rozwiązania, stanowi swego rodzaju przyczynek do obserwacji psychologicznej i socjologicznej.
to nie do końca takie oczywiste z tym zakończeniem.
przecież do kaset video były dołączane rysunki, z zakrwawioną istotą.
nie mogli przecież zaplanować samobójstwa.
samobójca też nie wyglądał na manipulatora.
ten który podrzucał kasety, jest to raczej postać bezosobowa. jakaś sila nadrzędna.
"ten który podrzucał kasety, jest to raczej postać bezosobowa. jakaś sila nadrzędna"
Właśnie o to mi chodzi, że prędzej mamy do czynienia z siłą wyższą - czyt. scenarzysta/reżyser który tworzy niezwykłą, kryminalną zagadkę (niewyjaśnioną) na potrzeby obserwacji zachować postaci, wciągniętych w ową intrygę ;)
---- SPOILER ---
Ja raczej uważam, że fakt istnienia znajomości dwóch synów jest tu bardzo istotny. Syn Majida nie miał raczej odpowiedniego sprzętu i faktycznie nie filmował, natomiast syn Georges'a mógł to robić. Dziecinnie wyglądające rysunki pokazują plucie krwią, a drugi koguta z poderżniętą szyją, czyli rzeczy z przeszłości, o których Majid prawdopodobnie opowiedział swemu synowi, a potem ten podzielił się z synem Georges'a tymi rewelacjami i obaj nastawili się wrogo w stosunku do Georges'a i postanowili go ukarać. Najbardziej ciekawe psychologicznie w tym wszystkim wydaje mi się to, że Georges tak naprawdę nie był tu obarczony jakąś wielką winą ponieważ jego zachowania były adekwatne do wieku sześciolatka i tego, że sześciolatek nie zdaje sobie sprawy z tego jak na życie Majida mogło wpłynąć i wpłynęło to, że nie został adoptowany przez rodziców Georges'a. Georges był małym chłopcem, który nie chciał tracić miłości rodziców, co przecież jest zrozumiałe i w dodatku bał się Majida pod względem fizycznym. Reakcje małego Georges'a nie byly wcale okrutne i tak naprawdę nie powinien być za to tak drastycznie karany. Ciekawa jest natomiast pasja do "walki o sprawiedliwość", którą przejawia syn Majida i jego wielka hipokryzja, kiedy twierdzi, że to niby Georges nie ma sumienia, a przecież tak naprawdę, to działania syna Majida doprowadziły jego ojca do samobójstwa. Oczywiście, że Majid całe życie przeżywał sytuacje z dzieciństwa, ale jednak jakos to przeżył, dorobił się syna - można powiedzieć, że coś jako człowiek w życiu osiągnął, bo miarą tego nie są przeciez koniecznie sukcesy materialne. I w chwili gdy mógł sobie żyć będąc dumnym ze swego syna ten jego własny syn rozgrzebuje jego przeszłość, niweczy szansę zażegnania konfliktu między Majidem, a Georgesem (bo przecież gdyby Georges nie został zastraszony kasetami i wrogo nastawiony do Majida, to jest całkiem prawdopodobne, że móglby się z nim spotkać i nawet go przeprosić i ukoić jakoś poczucie bycia skrzywdzonym, jakie odczuwał Majid - mogło dojść do czegoś naprawdę pozytywnego, ale działania syna Majida to zaprzepaściły) i w końcu doprowadza do samobójstwa własnego ojca. Ciekawy jest fakt, że syn Majida nawet nie dostrzega jak wiele złego uczynił i do końca wierzy, że ma czyste sumienie, a Georges jest jakimś potworem. Według mnie to jest najciekawsze w całej tej historii pokazanej w filmie. Łatwość przypisywania komuś braku sumienia podczas gdy samemu czyni się rzeczy dużo bardziej okrutne.
nie no to troche naciągane, Pierrot był zniechęcony ale do matki, po wydarzeniu w kawiarni (to znaczy kiedy ten "przyjaciel" ją pocieszał) - pytanie czemu? skąd wiedział że ich znajomość sięga dalej niż rozmowy telefoniczne i spotkania na wieczorkach przyjacielskich w domu państwa Laurent; byłam pewna że okaże się że być może zostało to nagrane, Pierrot znalazł kasete, obejrzał i w ten sposób zrodził się w nim bunt do matki, może widział ich wtedy choć to mało prawdopodobne bo siedzieli na w takim miejscu że trudno byłoby ich dostrzec bez zbliżenia się w miejsce które mogłoby zdemaskować naszą obecność - a to że widział i na swój własny sposób zinterpretował tą scenke nie ulegało wątpliwości, w końcu jego bunt, milczenie i odepchnięcie matki mimo jej szczerego wyznania matczynych uczuć wobec niego, nie wziął się z nikąd, na początku filmu wydawał się być inny wobec niej, choć zastanawiam się czy jego długie nieobecności w domu od których zaczyna się film (wraca do domu na kolacje, ze względu na lekki niepokój rodziców była to raczej pora wieczorna późniejsza niż zazwyczaj, ojciec pyta go gdzie był, ten odpowiada że u kolegi i tłumaczy że zawsze we wtorki chodzi do niego) są przypadkowe, czy mają jakieś znaczenie? zaraz po tej scenie, po ujęciu z basenu gdzie Pierrot trenował mamy przecież kolejne video tym razem nagrywane wieczorem... i też jakoś nie widzę syna Majida jako "tajemniczego kamerzysty", ogólnie zgadzam się z opinią że cała ta zagadka jest tylko reżyserskim zabiegiem mającym prowadzić widza do głębszych rozważań, ale nie daje mi spokoju czemu kwestia niechęci Pierrota do matki, buntu (przecież dość długa scena i wątek ogólnie), ucieczki nie została rozwiązana? choć to pewnie nieistotne i mało prawdopodobne żeby ten mały tak dokładnie to uknuł i tak dokumentnie nagrywał i śledził ojca
ten majid w łazience powiedział mu, że chciał zobaczyć człowieka, który ma życie innego na sumieniu, tak jakby śmierć ojca była dla niego mało ważna... i taka "a co mi tam"
po drugie, jak georges na imprezie poszedl otworzyc drzwi i krzyczal na ulicy, nikogo nie było nigdzie, a pozniej nie mogl zamknac drzwi bo lezala kaseta, ale ktos musial ja tam postawic, wiec moze ten synalek.
w ogole nie rozumiem jak dziecko moze robic cos takiego rodzinie... niepojęte,
przyzwyczajona jestem do konkretnych zakonczen, wiec zdziwilam sie bardzo gdy pojawily sie napisy.
Tym tajemniczym filmowcem mogą być też koledzy syna Georges-a. Gdy ten odwiedza matkę, wspomina, że "syn ma w głowie tylko kolegów". W ostatniej scenie, gdy tych dwóch się rozchodzi, ten niższy (syn Georges-a) idzie do kolegów i razem odchodzą z kadru kamery. Po tym pojawiają się litery, co może oznaczać, że ci koledzy też są ważni w tej historyjce. To mógł być szerszy spisek ;)
Jest po 4h i ledwo dotrwałem do tego końca żywego filmu. Starałem się przeczytać większość wypowiedzi w tym temacie, mam nadzieję, że nie powtórzyłem czyjejś wypowiedzi (z tymi "istotnymi" kolegami).
zgadzam się w 100% Przykłada "Białej wstążki" jest analogiczny do powyższego. Reżyser zmusza widza do zastanowienia się, skupienia, celowo nie rozwiązuje zagadki, aby wprowadzić oglądającego w stan zamyślenia i dostrzeżenia z pozoru nie istotnych, a w rzeczywistości ważnych spraw.
jeden z najbardziej porypanych filmów jakie widziałam ;) dodam, że to mój pierwszy Hanekego, nie jestem przyzwyczajona do historii bez wyjaśnień. Pierrot ewidentnie zamieszany w aferę, Majid jako jedyny ma powód by nękać Georgesa, ale nie przyznaje się do niczego, syn Majida jako główny podejrzany który przez wywołanie afery doprowadza ojca do samobójstwa? kto jest kim? na początku byłam lekko rozczarowana takim zakończeniem, ale po dłuższych przemyśleniach podoba mi się otwarta forma filmu
czy ktoś jest w stanie odczytać napis odbijający się na karoserii samochodu w ostatniej scenie?
ja zupełnie inaczej zinterpretowałam końcówkę,dlatego że...popłynęłam ze swoimi przemyśleniami! Kiedy zobaczyłam,że Majid podchodzi do Pierra byłam tak zdruzgotana faktem, że pewnie go teraz porwie i zabije jakby w "odwecie", że zupełnie przestałam patrzeć na film. Po jakimś czasie pokazałam film koleżance by końcówka tak samo wbiła ją w ziemię jak mnie i dopiero ona uświadomiła mi, że przecież ta scena trwa dalej i Majid oraz Pierr się rozchodzą >< Kiedy zapoznałam się z prawdziwą końcówką, a nie wyimaginowaną przeze mnie to niestety film stracił dla mnie spory walor końcowy, który mnie roztrzaskał na kawałki! Uważam, że taka końcówka byłaby lepsza ale oczywiście to tylko moje subiektywne zdanie, w końcu sama ją sobie wymyśliłam ;) Wiedząc jak film kończy się naprawdę sama nie wiem co mam myśleć i będę się teraz głowić, a już na pewno nie wpadłabym by interpretować końcówkę jako współpracę Majida i Pierra!
A ja jeszcze inaczej zinterpretowałam ostatnią scenę. Według mnie syn Majida podjął próbę zaprzyjaźnienia się z synem Georga, być może znali się już od jakiegoś czasu, bo rozmawiali jak kumple. Ale jego celem jest zemsta na nim w odwecie za to co w dzieciństwie stało się jego ojcu ze strony ojca Georga. Ale bardzo podoba mi się to, że jest tak dużo interpretacji.
Tu raczej nie chodzi o to KTO filmował, tyllko CZYM są te nagrania. A z tego co zrozumiałem, to ciągnący się za Francją wyrzut sumienia (lub właśnie jego brak) odnośnie zaszłości z Algierią, jakieś milczące rozliczenie za grzechy, albo po prostu niechlubna karta historii, którą Francja usiłuje ukryć, zepchnąć w niepamięć (który kraj tego nie robi). Ostatnie sceny, zaciąganie zasłon przez stare pokolenie, a potem spotkanie nowych pokoleń ma chyba dawać jakąś nadzieję na przyszłość. Nie znam ukrytych znaczeń symboli pojawiających się w filmie, historia z psem, data 25.04.1964, kogut (czort wie francuski czy freudowski), basen (z tym pewnie najłatwiej- woda oczyszczająca nowe pokolenie), podrzynanie gardeł, krew z ust... Wydaje mi się, że sama fabuła jest ciekawa, niegłupia, wieloznaczna, metaforyczna, warta zgłębienia, ale na boga, podana w tak nudny sposób, że nie mam żadnej motywacji do poszukań!
Jak dla mnie film nudny. Z thrillera to on nie miał nic. Jest to bardziej film psychologiczny. Motyw z nakręceniem tych kaset był bez sensu- film się powoli wlókł przez całą swoją długośc. Sceny przestoju irytowały. Samobójstwo też. Film ten przypomina serial Twin Peaks- a więc serial dla maniaków, którzy sobie wyobrażają niedomówienia. A potem prześcigają się na forach w ich interpretacji. Nie lubie takich filmów.
Jak dla mnie film mało oczywisty. Końcowa scena mnie "dobiła". Zastanawia mnie tylko jedna scena. Jak syn (Pierrot) dostał kartkę pocztową w szkole niby od ojca. Ta scena jak dla mnie w ogóle nie trzyma się całości. Nie było już w potem w filmie nawiązania do niej. Wątpię, że wysłał ją jego ojciec.
Bardzo podoba mi się to co napisałeś. W tym świetle zupełnie inaczej na przykład scena potrącenia rowerem.
Tak, faktycznie przy takim spojrzeniu biorącym pod uwagę kwestie narodowe to wszystko mogłoby się ułożyć w bardzo ciekawy obraz. Nie przyszło mi to do głowy podczas oglądania i ogólnie ten film mnie wtedy dosyć zmęczył. Jednym słowem także uważam, że jest dość ciężki czy wręcz nudnawy. Ale gdyby ktoś się pokusił o szerszy opis tych wszystkich symboli w nim zawartych (łącznie z pewnym ich objaśnieniem, żebym była wszystko w stanie ogarnąć) to chętnie bym się z tym zapoznała.
He he - przyglądałam się tej ostatniej scenie kilkukrotnie... I co? I najpierw widziałam jakąś panią (wydawało mnie się - starszą panią) - pomyślałam, że chodzi o matkę głównego bohatera... Ma na ramieniu torbę, która bardzo mi pasowała jako torba na kamerę... Przecież mogła wiedzieć (wiedziała???) to wszystko. Nie musiała kręcić sama, mogła to komuś zlecić, wszak zamożna kobieta. Dopiero za kolejnym oglądaniem ostatnich kilku minut dostrzegłam chłopców... Ot, blondynka ;-)))
Główny bohater był wredny! Nie mam na myśli sprawy z odrąbaniem głowy kogutowi, wtedy był dzieckiem, pewne rzeczy można by podciągnąć pod dziecięcy wiek. Ale na jego oczach (już dorosłego) człowiek podcina sobie gardło a on nawet nie próbuje wezwać pogotowia, ani policji, ani nic... Albo wredny, albo taki wyrachowany.. Wydawać by się mogło, że w takich przypadkach zdrowi psychicznie, przeciętni ludzie mają na poziomie odruchów zakodowane wezwanie policji, pogotowia, niektórzy wręcz staraliby się osobiście zatrzymać ten tryskający strumień krwi. Ale nasz bohater - nic.. Po prostu sobie poszedł... Dziwne to...
Nie ................................no dla mnie to film "śmierć w Wenecji" chyba był lepszy ..zero klimatu zero jakiejś grozy nie wspomnę o muzyce. Film tragedia.Takie gdybanie to można sobie rozciągnąć że kolesie mieli brata,który robił w sklepie z kamerami i miał kasety za pół ceny to se nagrywał.Kiedy gość poderżnął sobie gardło pomyślałem że sie rozkręci ale nic ..typ stoi i się patrzy..gdyby był wrednym chamem to by nawet jakoś zareagował a ten nic.
Dokładnie i trafnie opisany przez "mercg"powyżej .Zero klasy. Film dla gdybaczy co se wkręcą wszystko byleby interpretacja budziła kolejne pytania. Na siłę próbuję tą produkcję usprawiedliwić ale tyle siły to ja nie mam.
Najgorsze gówno jakie widziałem.A tych co tak wysoko oceniają to kiedyś spotkam i sam nagram.