film ogólnie dał się obejrzeć, ale początek z tym kawałkiem, kiedy załoga ratownicza odsłuchuje nagranie i naukowiec mówi, że nie wie czy to w ogóle jest jakiś język, a ktoś się wychyla, że to łacina. fajny naukowiec, co nie jest nawet dzwiękowo w stanie skojarzyć łaciny, nie mówiąc już o tym, że "liberate" jest podobne do "liberty" i chociaż na tej podstawie mogliby wykombinować. amerykanie kręcąc filmy mogliby czasami myśleć i nie iść na latwiznę, tylko wymyślić jakieś sensowne rozwiązanie. coś by się stalo, gdyby ten naukowiec powiedział, że odczytali nagranie jako "uwolnij mnie"? a potem ci ratownicy mogliby zaczaić, że to błąd w tłumaczeniu...
Hehe, fakt to bylo mocne,ale dobre bylo jeszcze jak Weir tłumaczy zalodze na kartce papieru czym jest czasoprzestrzen, bo gdy posługiwał sie jezykiem naukowym nikt nic nie rozumial, moc :D
Pomysl sam w sobie ok, ale film niestety obraza widza.
Dokładnie. Statek ratowniczy, więc on board zapewne jedni z najlepszych kosmicznych astronautów, a nie wiedzą takich rzeczy, które u nas wykłada się w gimnazjum na fizyce... No, prawie :).