Pomysł trochę z CUBE, trochę z 10 murzyniątek Agaty Christie. Postacie tak naiwne i beznadziejnie zagrane że szkoda gadać, nawet Hooper w roli księdza całkowicie niewiarygodnie (jkaby normalny ksiądz 10 razy na minutę się "żegnał"). W połowie filmu 15 minut durnej muzyki i nasi aktorzy sobie tańczą. Bezsens ccałkowity. Oczywiście ze 2, 3 momenty jakoś dają radę ale ogólnie lipa jak cholera.