I jak zwykle większość osób obejrzało już film w pirackiej wersji. Zaczynam powoli myśleć, że to całe ACTA to nie jest taki głupi pomysł.
Może od razu zaczniesz raportować o której miałeś stolec i kiedy w nosie dłubiesz.
Jak nie masz nic konkretnego do napisana to nie pisz wcale .(Niedługo będziesz mnie za to mógł poznać bo to twoje słowa)
Napisałem coś konkretnego..., że nie umiesz czytać. Autor tematu dwa razy napisał, że nie jest za ACTA...
hehe, co za kraj. Ludzie, wyjdźcie na świeże powietrze, a nie tylko internet i internet. Jezu, dla was koniec świata to inwigilacja internetu? Ciekawe co byście powiedzieli za komuny. Internet nie jest najważniejszy. A ja myślałam, że gdyby zabrali nam prąd to byśmy powariowali, ale niestety okazuje się, że dzisiejszemu pokoleniu wystarczy ograniczyć wyzwiska na internecie, żeby się załamali. Stracone pokolenie i tyle:)
Ja w pracy jestem często na świeżym powietrzu .Komputer nie jest moim jedynym zainteresowaniem .Ale nie podoba mi się że ktoś chce przeglądać wszystko co napiszę wszystkiego co komuś wyślę.Acta wyzwisk nie ogranicza .Radzę przeczytać sobie dokładnie o całej tej ustawie i przemyśleć jaki będzie miała wpływ na nas wszystkich.Jak ktoś sądzi że to walka z piractwem to się grubo myli.
Ja tam nie mam nic do ukrycia - niech sobie czytają co piszę, jak im się chce. Czytałam tę ustawę, konsultowałam ją z prawnikami, więc proszę nie oceniać mnie z góry.
kupowanie płyt z filmami w ciemno i chodzenie do kina to głupota... ile razy bylo tak ze kupowało sie film lub szlo na jakis do kina o ktorym bylo glosno a po wyjsciu z kina czulo sie rozczarowanie bo lepiej bylo isc za te pieniadze na piwo... napewno nie ja jeden tak mialem dlatego nie kupuje płyt a do kina chodze sporadycznie ... za pirata sie nie mam bo jakieś 40% sciaganych filmow czy ogladanych wyłączyłem i wywaliłem po połowie seansu dlatego dlaczego mam płacić za coś co okazuje się szitem?
mam dokładnie tak samo ściągałem bądź oglądałem online, i przewijałem, aby zobaczyć tak z ciekawości jak się jakaś szmirka skończy. ostatnio byłem w kinie w niedzielę na 3ch filmach, underword, holms i rzeź, tylko za 3D płaciłem, na holmsa i rzeź miałem vouchery, jakbym miał za nie zapłacić to bym sie bardzo zdenerwował, holms tragiczna głupota, rzeź do przezycia, ale płacić 22 zł na mniej niż godzinny film?. Z resztą underworld, też nie wart był tych pieniędzy, a jakość 3D wyjątkowo kiepska.
poza tym wiele oglądałem starych filmów online, nigdzie już niedostępnych. Chyba, że na tvp kultura o 23,55. a teraz już nie mam do nich dostępu.
Nigdzie nie napisałem, że jestem za ACTA. Proszę czytać ze zrozumieniem i nie wyciągać mylnych wniosków.
a skąd ty drogi modrzewiu bierzesz takie informacje: własne doświadczenie, jakieś badania rynku, ankieta, zaglądanie przez okno do mieszkań..? film widziałem dzisiaj, jest wyświetlany od kilkunastu dni, całkiem sporo ludzi na sali (popkorn trzeszczy, aż uszy bolą). kinówki oglądają prawie wyłącznie masochiści-desperacj oraz/i najbardziej zagorzali fani (tak wiem to też jest uogulnienie:) ale za chwilę zobaczysz do czego zmierzam) np. z racji tego, że premiera u nas była dzień później. ci drudzy i tak najpewniej pójdą do kina lub kupią film w pudełku. w chwili gdy to piszę, film oceniło na filmwebie 1.757 osób a chce obejrzeć 9.964 (gdyby chcieli mogli zgodnie z twoim rozumowaniem ściągnąć z internetu ale tego nie zrobili), przesadą było by twierdzić, że wszyscy widzowie oceniają akurat na filmwebie ale (z braku bardziej miarodajnych danych) dysproporcja i tak jest nader widoczna.
Wnioski wyciągnąłem po obserwacji forum filmwebu. Ogromna większość filmów została obejrzana sporo przed premierą. Wskazują na to wypowiedzi użytkowników. Większość nawet nie próbuje stwarzać pozorów, że widziała film legalnie.
mnie bardziej frapuje ta część osób co ocenia nawet nie oglądając (brakuje jakiegoś prostego mechanizmu, który by to weryfikował) np: przez pryzmat poprzednich części, materiałów promocyjnych, aktora, reżysera itp. nie neguję istnienia piractwa jednak wydaje mi się, że rośnie grupa odbiorców, która jednak wybiera kino lub legalny nośnik danych i to nie ze względu na jakieś tam prawa autorskie ale atmosferę, jakość czy też - chęć stworzenia własnej kolekcji filmów.
No, oczywiście każdego, polskiego, przeciętnego polaczka stać na kupowanie biletów do kina po 25 zł w 3D - na każdy film jaki wychodzi, który w rezultacie okazuje się gniotem, w dodatku wyświetlanym na przechu.jowym sprzęcie jaki oferują polskie, żałosne, tandetne kina. Myślicie, że widzieliście w polskich kinach jakiś film w najwyższej jego możliwej jakości i na odpowiednim sprzęcie do emisji 3d z odpowiednimi okularami? HAH. Może z 5 sal w kraju ma takie możliwości, reszta to tandeta i barachło nie godne ceny biletów. Właściciele polskich sieci kinowych to najzwyklejsi oszuści i złodzieje. A obecnie dopisek "3D" przy czymkolwiek powoduje wzrost ceny o 100% i zainteresowania o 300%. Kino 3d, podkładka pod myszkę 3d, gry wideo 3d, nawet jaja kurze są w 3d. A tępy polaczek biegnie i kupuje...
To my widzowie jesteśmy zawsze w dupę idąc do kina.Idąc do kina jesteśmy mamieni wspaniałymi zwiastunami.W prasie pojawia się sporo fałszywych recenzji.Filmy ogłoszone są jako dzieła stulecia .Idziesz do kina wydajesz x a często otrzymujesz plaskacza.To jak kupowanie przez internet.Na aukcji opis ultra super a dostajesz rozpadające się gówno .Ściąganie filmu przed premierą to moim zdaniem sprawdzenie zawartości.Na prawie wszystkich filmach które przypadły mi do gustu byłem w kinie .Więc ściągając marną ekranówę nie sądzę abym kogoś okradał.Jak chcesz być dymany przez producentów filmowych proszę bardzo.Ja tam niczyjej orientacji się nie czepiam.
Typowe prawo marketingu i promocji. Dużo bardziej "dymany" jesteś przez producentów butów, które są szyte na Tajwanie za 30 centów, a sprzedawane w Polsce po 300 złotych i rozpadają się po roku użytkowania. Tego typu produkty również są reklamowane jako najlepsze. Tak samo jest z samochodami, pralkami, jedzeniem itd. Podsumowując: to co piszesz to zwykła hipokryzja.
Tylko, że w przypadku butów kupionych za 300 zł masz gwarancję z której można skorzystać (tak samo w przypadku samochodów i pralek. Psuje się - oddajesz na gwarancję). W przypadku filmów nikt ci nie zwróci pieniędzy, tylko dla tego, że według ciebie film ktoś spieprzył. Dlatego znowu podajesz absurdalny przykład.
Co więcej w przypadku filmów masz alternatywę za którą się opowiadamy - ściągasz z internetu kopię. Kopię, która nie kosztuje producenta, bo nie stracił fizycznie oryginału. Zatem, to nie jest to samo, co kradzież pralki czy samochodu ze sklepu - co zapewne przemknęło Ci przez ten pusty łeb. W przypadku kradzieży przedmiotu fizycznie istniejącego narażasz właściciela, sprzedawcę bądź producenta na stratę. W przypadku downloadingu plików narażasz producenta na DOMNIEMANĄ stratę, bo Twoje zaniechanie ściągnięcia nie oznacza, że PÓJDZIESZ do kina. Błazen.
Przestałem czytać Twoje bzdurki, teraz przestaję na nie odpowiadać Panie Niedoinformowany Znafco. Powodzenia w zdobywaniu wiedzy na temat na który się wypowiadasz. Przyda się.
Najlepiej (dla całej ludzkości) byłoby jakbyś przestał oddychać. Zakładam, że pewnie nie zrobisz mi tej przyjemności. Podważyłem twoje idiotyczne przykłady wskazując ich dziury logiczne, a ty znowu odpisujesz nie na temat... LOL. Downloading to nie przestępstwo, ani kradzież, tłumoku. Nawet według oxfordzkiego słownika ściąganie kopii utworu nie jest jednoznaczne z kradzieżą, skoro właściciel go nie stracił. A wartość intelektualna? Nikt się pod tym filmem nie podpisuje, nikt go nie dystrybuuje, nikt nie kopiuje zawartości w celu stworzenia dzieła niezależnego składającego się z elementów tamtego dzieła (plagiat). Po prostu ściąga i ogląda zachowując autorstwo.
Nie kradnę kinowego seansu w 3d, plebsie, bo ukraść tego się nie da. Wybieram tańszą alternatywę (downloading), bo nie jest możliwe pójście do kina na wszystkie filmy jakie chce się obejrzeć, tak jak nie jest możliwe legalne słuchanie wszystkich kawałków muzyki jakie danemu człowiekowi się podobają. Chyba, że ktoś jest obrzydliwie majętny.
Przypomnę Ci błaźnie, że ściąganie jest dozwolone i legalne, tylko udostępnianie do ściągania jest zbrodnią.
.... Podobnie zresztą z pornografią dziecięcą. Zasada jest prosta, póki nie udostępniasz treści nielegalnych, bądź takich do których nie masz praw autorskich - możesz korzystać z wszystkiego, co jest w sieci, bo to w zasadzie tak, jakbyś znalazł na ulicy (to nie zbrodnia coś znaleźć, zbrodnią jest przypisanie sobie czegoś bądź oddanie cudzej rzeczy).
Ceny seansów w polskich kinach są niewspółmiernie wysokie wobec jakości jaką oferują. Dlatego piractwo uważam za rzecz zrozumiałą i stosowną. BA, nawet słuszną i konieczną! By Ci sieciowi złodzieje nie dorabiali się na ludzkiej naiwności i głupocie. Pamiętaj, że poza producentami filmów - sporą część zysków zgarniają kina. Podobno około 50% ze sprzedaży biletów.
Z tą pornografią to przesadziłeś . Choć mam nadzieję ze to tylko taki przykład .Bez przesady praktycznie wszystkie kawałki są na wrzucie i youtubie więc słuchać można do woli .Co do filmów .Seans kosztuje nieraz tyle co kebab na talerzu więc nie ma tragedii.Nie wiem ile kosztują bilety w małych miastach ale u mnie poza weekendem są po 15 nawet po 10 jak się kupi dwa.Filmów na które chcę iść jest mało więc jak rocznie wydam 100 zł nic się nie stanie.Do tego mam cyfrówkę vectry z mocą filmowych kanałów.Za 112 zł miesięcznie mam kablówkę z netem 16mb.
1. Dziecięca pornografia - tak, to był tylko przykład i zgodny z prawem. Jak znajdziesz takie treści w necie, to możesz sobie oglądać, ale jak prześlesz komuś adres, albo samo zdjęcie zapisane wcześniej na dysku, to łamiesz prawo.
2. To, że jest na wrzucie i YouTubie, to niczego nie zmienia, bo jest tam właśnie nielegalnie. A ja mówię o tym, że nie jest możliwe LEGALNE słuchanie wszystkich utworów jakie nam się podobają. To są tysiące kawałków. Kto zapłaci 10.000 zł po to by od czasu do czasu móc posłuchać sobie ulubionych utworów?
3. 1 bilet w heliosie na film w 3d kosztuje 25 zł i takie są mniej więcej ceny. Więc gdy idą dwie osoby, to masz 50 zł. Nie wiem jak wielkiego kebaba na talerzu musiałbyś zjeść za taką cenę.
4. To, że Ciebie interesuje 5 gniotów do roku, to Twoja sprawa. Są ludzie, którzy tygodniowo oglądają 2-3 filmy, albo fanatycy, którzy dziennie oglądają jeden. Nawet gdybym chciał chodzić do kina raz w tygodniu (a filmy oglądam częściej), to musiałbym kupić ponad 50 biletów za cenę około 20-25 zł. To są ponad 2.000 zł rocznie - na jedną osobę.
5. Po co ten przykład z internetem 16mb skoro chodzi o to, że filmy z neta pomijamy na rzecz bulenia niebotycznych pieniędzy za beznadziejne seanse w kinie?
Skup się na czytaniu, bo podajesz mi przykłady, które hipotetycznie odrzuciliśmy ze względu na ich nielegalność.
Serwisy youtube i wrzuta kasują materiały do których ktoś ma swoje prawa ale zauważcie że jakoś nikt tak naprawdę nie chce ukrócić tych źródełek.Wpisujesz sobie lady gaga i praktycznie wszystko jest .Znaczy że autorzy używają tego jako formy reklamy .Jakość utworów często jest taka sobie nawet tych hd.Jak chcesz dobrą jakość to kup płytkę.
Zauważyłem jeszcze jedno .Obecnie kamery nagrywają z bardzo dobrą jakością .Nawet moja nokia n70 robiła leprze screanery niż te które można obecnie na prędce ściągać.Rzadko się zdarza aby w sieci była od razu ładna wersja .Nie ździwiłbym się jakby niektóre kinówki były zamieszczane w necie przez samych filmowców .W tak beznadziejnej jakości po to aby kogoś zachęcić do wydania kaski na kino.
1. Zawartość serwerów youtube i wrzuty będzie również zmieniona ze względu na ACTA i powtarzam, że chodzi o legalne słuchanie, a to nie jest legalne z punktu widzenia prawa autorskiego. Na legalne słuchanie tysięcy utworów - zwykłego człowieka nie stać.
2. Fajnie, ale twoja nokia n70 nie zrobi nagrania 1.5 godziny, bo albo się rozładuje, albo zapchasz pamięć, albo Ci łapa zdrętwieje. Dlatego używa się kamer, nie telefonów. Przyjmijmy, że nagrałeś film kamerą i tu następuje szok. 1 godzina nagrania w sygnale DV pal to 12,7GB. Więc przeciętny film 1.5 godzinny waży ok. 18GB. Trzeba zatem przekompresować przez jakiś ciekawy kontener np. h.264 i zamknąć w formacie .mp4. Wtedy może Twój film będzie ważył jakieś 4GB. Nadal za dużo? Oczywiście. Kto by chciał ściagać TS'a ważącego 4GB. Trzeba zatem obniżyć jakość by plik ważył 700mb. Kumasz?
Doskonale wiem ile zajmuje materiał w hd.Nokia n70 tylko dla przykładu .Spokojnie nagrywałą 1.5h i miałem w niej kartę 4gb .Oczywiście nawet nie vga ale i tak jakość obrazu i dźwięku o niebo lepsza niż ts albo scr.Miałem kamerkę toshiby za 400 zł .Na karcie 32gb mieściła około 2h 1080p.Po skonwertowaniu mam jakość bardzo dobrą na pewno lepiej niż każda r1 .Nie wiem jak ludzie nagrywają taki szmelc.Raczej czym .Po kiego grzyba nagrać film tylko niebieski bo sporo jest takich .
Pamiętaj, że nie zawsze robią to ludzie znający się na rzeczy. Uważam, że przeważnie spieprzą sprawę przy kompresji pliku.
Ale tak szczerze widziałeś gdzieś kopię z kina która jest dobrej jakości ??.Jak to jest że na początku mamy tylko ten szmelc .Jakoś nie wierzę aby osoba która nagrywa pod odpowiednim kątem cały film tak aby obsługa się nie pokapowała nie wiedział co robi lub źle skompresował film .Zresztą jak można to źle skompresować??Wybierasz kodek bitrate i jazda .
Ja nie ściągam TSów. Zwykły DVDrip mnie razi, a od TSów chce mi się wymiotować. Uważam, że chociaż minimum szacunku powinno być zachowane wobec autorów filmu i kopia z kamery nie tylko uwłaszcza już prawom autorskim, co etyce artystycznej wynaturzając jej kształt. Ja tego nie robię, choć dawno temu zdarzyło mi się spotkać dobrą wersję. Kolega mi podsunął. Póki ludzka głowa wstającego widza nie wpadła mi w ekran - byłem przekonany, że to DVD rip średniej jakości.
Ja ściągam ts po to aby zobaczyć właśnie co tam mi zgotowali.Nie oglądam nawet całości bo po co sobie seans niszczyć .
Ja sobie nie spoileruje. Więc jak ściągam, to przeważnie DVDrip albo jakis Blue-Rayowy rip w 720p. Do kina chodzę w ciemno po samych trailerach by nie zepsuć sobie seansu, ale tylko na sprawdzone marki. Tj. autorstwa solidnych filmowców i widowiska roku.
Rocznie wydaję z 500zł na kino i gdyby 5 miliardów cywilizowanych ludzi (przyjmuję, że 2 miliardy nie ma dostępu, okazji, ani środków) wydawało średnio tyle co ja, to producenci filmowi zarabialiby około 500 MLD złotych, tj. przyjmijmy 140 MLD USD.
Otóż Hollywood zarobiło w 2011 roku 10MLD USD, a jest drugim co do wielkości ośrodkiem producenckim filmów po Bollywood, ale najlepiej zarabiającym. Najprawdopodobniej cała reszta skupisk producentów filmowych zarabia drugie tyle. Czyli "marne" 20MLD USD rocznie zarabiają producenci kina światowego.
Jaki z tego wniosek? Jeśli ja wydaję 500zł rocznie na kino, to w naszej skromnej, kilku miliardowej populacji wyrabiam normę, która powinna mi pozwolić na kupno rocznego abonamentu z którego powinienem oglądać filmy jakie chcę i kiedy chcę. Może kiedyś w przyszłości ktoś wprowadzi podobny abonament. 500 zł = 100 wybranych filmów do obejrzenia rocznie. A to jakie filmy wybierali by ludzie decydowałoby o tym ile procent całości płynie do którego producenta.
Ojojoj, cóż za ekscytacja. Gdyby ludzie nie pobierali filmów na własny użytek wtedy piraci nie zamieszczaliby ich kopii do pobrania. Reasumując: ściągasz - wspierasz piractwo. Dziękuję.
Wspieram piractwo? Wiesz co znaczy słowo 'wspierać'? Piraci przeważnie nie pobierają absolutnie żadnych opłat za umieszczanie kopii filmów w internecie. Zapewne znasz takie postaci fikcyjne jak Robin Hood, Janosik czy Zorro. Poczytaj o aXXo.
Skopiowanie filmu z płyty DVD albo Blue-Ray, a następnie przekompresowanie go i uploading - wymagają czyjejś pracy i poświęcenia czasu. Ci ludzie robią to bardzo często z powodu zwykłej uprzejmości, nie czerpiąc z tego żadnych korzyści materialnych.
Chodząc do kina i przepłacając seanse wspierasz złodziei i naciągaczy, którzy wstawiają napis "3D" na plakatach nie oferując odpowiedniego sprzętu.
Wykazujesz się brakiem podstawowej znajomości INTERNETU, a to w tych czasach powinno być karane. To, że nie płacisz komuś za to, że wrzuci jakiś spiracony film do internetu to znaczy, że on nie zarabia, tak? Jeżeli tak właśnie myślisz to wiedz, że w moim mniemaniu awansowałeś ze zwykłego buraka, który nie potrafi sformułować postu bez obelgi, na największego naiwniaka, jakiego tutaj do tej pory widziałem. Aktualnie zastanawiam się, czy marnować na Ciebie swój czas i wytłumaczyć Ci na czym zarabiają piraci w sieci. Bądź cierpliwy, jeśli zdecyduję się aby rozjaśnić Twój wątły umysł to dam znać.
Serwisy zarabiają, ale zwykli ludzie przeważnie robią to za free. Oszołomie. Na zasadzie wymiany linków na forach et cetera. W ten sposób funkcjonują praktycznie wszystkie portale torrentowe. Ludzie robią to za darmo, a portal pobiera opłaty z reklam.
Brawo, wciąż awansujesz. Właśnie wskoczyłeś do czołówki "Głupiutkich Noobków" i awansowałeś do rangi "Czołowego Naiwniaka Roku"! Lecz to nie wszystko! Zdobyłeś również odznaczenie "Znafcy Fszelakiego". Gratuluje, wybierz nagrodę:
- palnięcie grabiami w czoło
- cios śrubokrętem w oko
- kopniak w okolicę zadu
:) twoje produkowanie się poza tematem i ubliżanie mi nie wskazując błędów w rozumowaniu nie sprawi, że będziesz miał rację.
Pirackie portale zarabiają na każdym moim kliknięciu tyle samo co filmweb. Takie są prawa internetu. Nie płacę za konta z lepszym transferem, nie donejtuje piratów, nie wysyłam smsów w celu otrzymania linku. Płacę jedynie za internet, a oni zarabiają tylko na odświeżeniach stron dzięki reklamodawcom, jak każda inna strona internetowa - do czego mają prawo.
www.torrent.org Portal zarabia na kontach, ale użytkownicy to zwykli ludzie, którzy wspierają siebie linkami wzajemnie. Nie pobierają opłat. Dlatego twoje pieprzenie jest tylko pieprzeniem.
szczerze, wolałbym obejrzeć ten film szybciej, w spiraconej wersji niż wydawać 20 PLN na bardzo cieniutki film...
Modrzew... Jesteś błaznem, który nie zna podstawowych praw ekonomii i marketingu. Odkąd internet został udostępniony do powszechnego użytku i jego funkcjonowanie zostało zglobalizowane - przychody z produkcji filmowej mocno wzrosły. Spójrz sobie na listę filmów o najwyższym box office. http://en.wikipedia.org/wiki/List_of_highest-grossing_films#Highest-grossing_fil ms
Na liście 50 najbardziej dochodowych filmów są tylko 2 filmy sprzed epoki internetu i są one poza top30. Internet daje duże możliwości marketingowe i nie polegają one tylko na banerach i trailerach w tle filmwebowego layouta. Dużo większą siłę mają portale społecznościowe i poczta pantoflowa, która polega na wzajemnym polecaniu sobie filmów i robieniu szumu wokół filmu, który duża część ludzi już widziała, choćby poprzez piracenie. Albo poprzez piracenie wcześniejszych filmów autora, który wydaje kolejną pozycję.
Decydujemy się na pójście do kina poprzez znajomość marki, jaką jest nazwisko. Cameron, Nolan, Spielberg, Eastwood, DiCaprio, De Niro, Depp, Pitt. W momencie kiedy nasza znajomość marki zmaleje (a zmaleje w momencie gdy większości ludzi odbierze się możliwość nielegalnego, masowego oglądania filmów), to zmaleje również popyt na kino. Nikt nie idzie na film, którego nikt nie zna. Nikt nie idzie na film z aktorem, którego nikt nie kojarzy. Nikt nie wyczekuje kolejnego filmu reżysera, którego filmu nikt nie pamięta, bo nie było mu dane go obejrzeć. 5% obecnej świadomości kinematografii pochodzi z internetu, 95% z kina.
ACTA to strzał w kolano dla producentów. Ograniczenia w internecie sprawią, że zainteresowanie będzie mniejsze. Świadomość zjawisk kulturowych będzie mniejsza, tym samym popyt będzie mniejszy.
Producenci filmów mają się wyśmienicie. Zarabiają miliardy. Więc ja bym ich nie bronił.
Tak! To wszystko wina producentów, którzy żerują tylko na biednych ludziach uzależnionych
od ich filmów i wzbudzają w nich zazdrość bogactwa :|
To wręcz nielegalne! Dlatego trzeba ich okraść :O
i rozdać biednym internautom, aby mogli sobie pooglądać na ich nowych tabletach i komórkach,
które kupią za pieniądze, których nie ukradli im krwiożerczy producenci.
A tak na serio, chcesz słuchać tysięcy piosenek? Nie musisz kraść, po prostu włącz sobie radio.
Masz duuużo stacji do wyboru, na pewno któraś ma muzykę, która Ci pasuje. Tak samo z filmami, masz równie dużo kanałów na TV co stacji radiowych. A jak już mówimy o muzyce, zawsze możesz odsłuchać płyt przed zakupem: na stronie zespołu, na OFICJALNYM kanale na youtube lub nawet w sklepie.
Ba. Chodzi o elastyczność w wyborze utworów. Chcę taki film oglądać na jaki mam ochotę, chcę takiej muzyki słuchać na jaką mam ochotę, a nie taką jaka akurat leci w radiu czy film w TV... Tu nie ma wolnego wyboru, tylko wybór okrojony. Widzę, że przeczytanie większej ilości zdań jest dla Ciebie zbyt męczące i ustosunkowałeś się tylko do mojej najkrótszej wypowiedzi w tym temacie. Rocznie chodzę do kina wystarczająco dużo razy, by stanowczo przekroczyć średnią sponsoringu w przeliczeniu na jednego konsumenta światowego przemysłu filmowego. Taką średnią zaniżają cwaniacy z redakcji filmwebu, gardzący piractwem, który w barterze mają darmowe bilety do kin i piraci, którzy do tych kin nie chodzą wcale. Ja chodzę wystarczająco często by usprawiedliwić dodatkowe ściąganie filmów z internetu.