Kaige'a znałem do tej pory głównie z "Żegnaj moja konkubino". FIlm ten do dziś wspominam bardzo pozytywnie, dlatego też nie mogłem nie sięgnąć po ten angielskojęzyczny projekt.
Film niestety nie spełnił moich oczekiwań. Po dobrym początku film zatrzymuje się i w zasadzie nigdzie już nie idzie. Historia zaczyna coraz bardziej przypominać okastrowaną wersję Otella. Tych podejrzeń, rzucanych półsłówek jest zbyt dużo, wszystko podawane jest niemal na tacy, co prowadzi do tego, że staje się po prostu nudny. Kiedy oczywiste staje się o co chodzi (a dzieje się to na długo przed tym nim chciałby reżyser), kiedy widzi się te wszystkie skróty, jakich dokonują twórcy byle tylko dojść do zakończenia., to trudno jest być tą historią zainteresowanym.
Kaige jest jednak reżyserem na tyle sprawnym, że film nie okazuje się całkowicie bezwartościowym śmieciem. Jest kilka (zbyt mało) scen typowo w jego stylu, wysmakowanych i na swój sposób poetyckich. Do tego trzeba dodać, że główna para aktorska radzi sobie zaskakująco dobrze. Naprawdę kupiłem tę ich fascynację od pierwszego wejrzenia. Dynamika między postaciami była na początku tak bardzo wiarygodna, że całkowicie poddałem się magii. Początek z resztą uważam za najlepszy fragment filmu. Gdyby tylko reszta była o tej fascynacji, co się z nią dzieje, jak się przekształca. Ten film mógłbybyć świetny. Niestety przeobraża się w tani thriller erotyczny, w którym nie ma ani dreszczy ani erotyki.