Vinci

2004
7,1 263 tys. ocen
7,1 10 1 263249
7,0 57 krytyków
Vinci
powrót do forum filmu Vinci

...i VaBankom" do pięt nie dorasta" - chciałoby się powiedzieć. Skończyłem go oglądać jakieś trzy godziny temu i właściwie jeszcze teraz się zastanawiam, kiedy akcja rozkręci się na dobre?
Zabrakło mi dynamiki w tym filmie. Bardzo fajna, choć trochę ckliwa historia (wątek patriotyczny u złodziei?!), opowiedziana jednak dość monotonnie.
Łudząco podobna do "Ocean's 11", który to film obejrzałem kilka dni temu - zbieżność czasowa całkiem przypadkowa.
Mocno daje się we znaki słaba gra głównych aktorów, a w szczególności sztuczność p. Szyca. W życiu nie uwierzę, że mógłby wziąć udział w takim skoku i jeszcze "zaszyć" w nim własny "numer".
Klasą dla siebie jest oczywiście p. Jan Machulski - miło było popatrzeć na tę kreację, a jego "wnuczka" Kamila Baar też może zaliczyć rolę do bardzo udanych - wykreowała niezwykle sympatyczną postać.
Jestem pełen podziwu dla autora nowej jednostki chorobowej - nie zapamiętałem co prawda jej nazwy, ale muszę przyznać, że robi wrażenie pomysł.
W kategori "kino polskie" dałbym 7 na 10 możliwych, w kategorii "światowe" - 5 na 10.
Pozdrawiam wszystkich czytających, do zobaczenia w kinie.

użytkownik usunięty
BigZbig

Żałosny komentarz ignoranta, który nawet nie zadał sobie trudu, by zerknąć do słownika wyrazów obcych i sprawdzić znaczenie słowa "prosopagnozja" i przekonać się, że nie jest to nowa jednostka chorobowa made in Machulski, a choroba która dotyka dość sporą część społeczeństwa.
Jakie rzeczywiste zaintersowanie filmem, taka i recenzja.

lutzek

Domorosły geniuszek arogant!

Mnie się nie musi podobać film czy gra aktorów, a tobie nie musi się podobać mój komentarz.
To nie oznacza, że masz prawo ubliżać mi w jakikolwiek sposób, dupku żołędny.
Sam lepiej napisz, co masz do powiedzenia o tym filmie (nie wątpię, że dołączysz do grona "bijących pokłony na cześć...").

Co do "prosopagnozji" - w trakcie ogłądania filmu nawet nie starałem się zapamietać tej nazwy - nie uważam aby to było istotne dla odbioru i oceny filmu. Na neuropsychologii się nie znam, i nie zamierzam tego ukrywać.

Pozdrawiam wszystkich czytających, choć "lutzek'a" zdecydowanie nie pozdrawiam.

BigZbig

użytkownik usunięty
BigZbig

Skoro nie interesujesz sie neuropsychologią i uważasz ów wątek za mało istotny, to po kiego grzyba ironicznie wspominasz o nim w swym godnym pożałowania komencie?

Nie zauważyłem także, by adwersarz twego komenta w jakikolwiek sposob ci naubliżał. Stwierdził jedynie fakt.zywiście idziesz w zaparte nie przyznając się do błędu i wypisując kolejne idiotyzmy.

Oj słabo, słabo...

Soberman

pierdolenie sie zaczyna... a mialo byc o filmie. uwielbiam J Machulskiego ale za stara robote. nie stawiam na nim krzyzyka bo pamietam co narobil i licze na niego mimo vincich. zawiodl mnie ten film. znam ktorym sie podobal, mnie zdecydowanie nie.

Do Sobermana:
czy Przeczytałeś ze zrozumieniem mój komentarz ? Mocno wątpię.

1. "Jestem pełen podziwu dla autora nowej jednostki chorobowej - nie zapamiętałem co prawda jej nazwy, ale muszę przyznać, że robi wrażenie pomysł." - gdzie tu złośliwość?
Nie napisałem, że ten wątek jest mało istotny dla filmu! Wszystko stoi czarno na białym (jeśli nie pokombinowałeś z kolorami w ustawieniach).

2. "Żałosny komentarz ignoranta" - ten tekst jest obraźliwy i nic na to nie poradzę. Napisał to "lutzek".

3. Z czym idę w zaparte? Do jakiego błędu się nie przyznaję? O co tu chodzi?

A może byś tak napisał coś od siebie na temat filmu?

BigZbig

Może zamiast zakładać nowy temat tutaj napiszę to, co myślę o tym filmie.

Od samego początku nasze uszy zostają podrażnione przez pouciskane na siłę terminy i zwroty żywcem wyciągnięte z "kopalińskiego". To taki słownik wyrazów, których używają głównie ludzię cierpiący na wydumany przerost inteligencji - lubiący błysnąć w towarzystwie. Sprawia to takie wrażenie, jakby za dialogi [tworzenie ich] wzięła się osoba niewyżyta twórczo, czyli ktoś zupełnie zielony. Taka osoba chce przyszpanować - zalać nas słówkami nie używanymi przez nikogo w mowie potocznej. Na codzięń używa się po prostu współczesnych zamienników tych słów. Przykładów nie będę przytaczał, bo musiałbym drugi raz film obejrzeć.

Poza tym momentami porażająco denna gra aktorska Szyca, reszty też.

Pomysł po prostu banalny - jak ktoś, kto dotychczas podkradał monety z domów nadzianych ludzi może ukraść jeden z najlepiej strzeżonych obrazów w Polsce? I kto mu pomaga? Policjant. Zero wiarygodności.

Pod koniec filmu trochę odpłynąłem w myślach i nie do końca wiem kto co dostał, co dostać chciał albo co powinien.

Motyw z japończykiem jest komediowy. Mogli by go użyć w jakiejś lepszej komedii.

Nazbyt nachalny motyw z zapadającą się karetką - gdzieś już to było.

Więcej grzechów nie pamiętam, ale mam nadzieję, że coś jeszcze dopiszecie.

Ogólnie film jest po prostu mało
- wiarygodny
- porywający
- śmieszny [zakładając, że to miała być komedia kryminalna]

A za bardzo
- nudny
- wtórny
- polski [w sensie wykonania]
... i wogóle nie ciekawy.

PS. Motyw z tą chorobą naprawdę udany, bardzo mi przypadł do gustu, ale ten z wymienianiem składów dróżyn sprzed 20 - 30 lat to po prostu
paranoja. Sangwinikiem to ten gościu przecież nie był.

PS.2 Proszę się nie czepiać ortografii. Mam na to papiery.

PS.3 Liczę tylko na sensowne odpowiedzi. Odpowiedzi w stylu lutzka i Sobermana używam w zastępstwie papieru toaletowego.

Nie uważam się za nieomylnego - jeżeli się gdzieś pomyliłem, to proszę po K U L T U R A L N E wytknięcie mi tego.

Uff...

użytkownik usunięty
BigZbig

BigZbiq
W takim razie sie nie zrozumieliśmy...
Twój pierwotny komentarz o jednostce chorobowej odczytałem jako pełną pogardy ironię, stąd moja złość.

Ignorancją wykazałeś sie pisząc z przekonaniem o czymś, o czym de facto nie masz pojęcia ( falerna nowa jednostka ;) ) stąd też uznałem i wciąż uważam z resztą, że tekst lucka nie jest obraźliwy a stwierdza tylko pewien fakt.

Coś od siebie??
Jestem pod sporym wrażeneim tego filmu. Machulski pokazał, że po serii słabszsych 'dzieł', jest w stanie nakręcić niezłe kino, pozbawione zbędnego patosu, skromne acz przyjemne dla oka; zabawne ale nie epatujące głupimi gagami spod znaku filmów Lubaszenki.
W końcu zaś takie, ktorego scenario w miare trzyma się kupy, rozwija poboczne wątki, nie powodując jednocześnie zagmatwania całej fabuły, z ciekawie zarysowanymi bohaterami...etc. etc. etc.

I choć wielu uważa że reżyser zjada powoli własny ogon, proponując nam de facto kolejny Vabank, to ja jestem zdania, że tego typu kino - rozrywkowe ale i inteligentne, było najlepszym sposobem na odzyskanie przez niego dobrej formy.

Drażnią mnie natomiast głupie ksywki bohaterów i małe zrzynanko z kina amerykańskiego, ktore na szczęscie nie jest zbyt nachalne.

Cieszy dwukrotne wykorzystanie motywu mego kochanego klubu ( FC Barcelony ;))



Soberman