ten film mi się nie podobał. Przede wszystkim o czym on jest? O matce czy o zabójstwie ojca? Stawiałbym na to pierwsze ale po co w takim wypadku ten drugi wątek? Poza tym scenariusz trochę prostacki(nie jest to w 100% odpowiednie słowo ale nie mogę znaleźć innego). Każdy inny film Almodovara który widziałem miał w sobie coś oryginalnego, powalającego. Tutaj tego zabrakło. No ale każdy mistrz ma w swoim dorobku jakiś gorszy film i kolejne, które obejrzę pewnie będą świetne.
Sądzę, że "Volver" to pochwała kobiet - prostych, hiszpańskich kobiet z niskich warstw społecznych, takich jakie otaczały dorastającego Almodóvara (nie na darmo przenosi on akcję filmu w rodzinne strony). Te kobiety to wbrew warunkom heroiny - są mądre choć to mądrość życiowa, są silne choć nie mają oparcia w mężczyznach, są niezależne pomimo konwenansów, które je otaczają. Można pokusić się o stwierdzenie, że w tym zapale do życia są piękne mimo koszmarnych fryzur i okropnych, starych ciuchów.
Zabójstwo Paco potęguje siłę w Rajmundzie, jedynej żywicielce rodziny. Macierzyńskie powinności - miłość do córki, poczucie lojalności wobec niej biorą górę nad wszystkim - spolegliwa Raimunda obmyśla plan i sprawnie go realizuje przy pomocy innych sobie podobnych kobiet, trwając od tej pory w świecie bez mężczyzn. Śmierć Paco jest rodzaje wentylu, przez który przedostaje się prawda o przeszłości rodziny - m.in. o mrocznej historii poczęcia Pauli. Los Raimundy jest niczym kopia losu jej matki - obie "straciły" nic nie wartych mężów w podobnych okolicznościach, zaczęły żyć bez mężczyzn u boku - służąc innym - Irene ciotce Pauli, a Raimunda córce...