PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=432908}
7,3 52 471
ocen
7,3 10 1 52471
7,2 20
ocen krytyków
Wątpliwość
powrót do forum filmu Wątpliwość

Sama niewiem bardziej obstawiam winnego po jego reakcji jak meryl pwoiedziała że dzowniła do siostry zakonnej z poprzedniej parafi. Ale zachowanie chłopca tez niewskazuje na to by działą mu sie krzywda

ocenił(a) film na 7
Caffe_1

Również wydaje mi sie że był winny. Inaczej walczyłby z siostrą Aloysius, nie odszedłby bez winy.

Enemie

A ja po seansie w kinie wyszłam przekonana, że był niewinny, ale to może ze względu na naiwną wiarę w ludzi, albo dlatego, że co by nie mówić, to polubiłam postać księdza, a zakonnicy nie. Mimo wszystko nie uważam, że każdy by walczył, niektórzy odpuszczają i uważają, że dowodzenie racji niekiedy jest zbędne.

ocenił(a) film na 8
Wescik

No to też prawda, tzn tak jak móiłąm mam wątpliwosc-chłopiec niezachowywał sie jakby mu sie działa krzywda-lubił ksiedza, ale jego reakcja na to ze Meryl zadzowniłą do zakonnicy a nie do skiedza-daje troche do myślenia.

Caffe_1

Wydaje mi sie,ze ksiądz był niewinny,a zakonnica wpoiła sobie,ze on mógł cos takiego zrobic.Bardziej zaciekawiła mnie jek żarliwie chciała "zlikfidować" księdza.Wydaje mi sie,ze ona miała przez cały czas wątpliwości i musiała przekonywac samą siebie.Za wszelką cene chciała zniszczyc duchownego.
Dlaczego...? byc moze nie mogła znieśc tego,ze ksiądz był ludzki,sympatyczny i pomocny,całkowite przeciwieństwo zakonnicy.

Ivaa

..."Wydaje mi sie,ze ona miała przez cały czas wątpliwości i musiała przekonywac samą siebie..."
obejrzałam film drugi raz i zmieniam zdanie.Nie miała wątpliwości co to winy ksiedza.Nie potrzebnie zasgerowałam sie koncową scena w której zakonnica twierdzi ze ma watpliwosci....Otóz miała,ale co do słusznosci i sensu jej postepowania.

ocenił(a) film na 8
Ivaa

CHyba pójdę w Twoje ślady i obejrze film jeszcze raz.

ocenił(a) film na 10
Caffe_1

uwielbiam oglądać ten film...jest jakiś taki mroczny i magiczny momentami...być może ze względu na te wszystkie przepełnione błękitami, szarościami, bielą ujęcia (choć scena, w której Streep odpędza się od liści jest też niesamowita...te liście skojarzyły mi się z piórami z kazania księdza o plotce)...
Uważam, że ksiądz pomimo wszystko był winny...jego reakcja na wiadomość o telefonie do byłej parafii była dla mnie apogeum...a końcowa scena ma za zadanie ukazać 'ludzką' część głównej bohaterki. Osoby, która przy stalowej wierności w swe zasady niknie nam jako istota ludzka a ostatnia scena sprowadza ją trochę bardziej przyziemnie...ma wątpliwości jak my wszyscy - jak każdy człowiek...wychodzi na moment ze swojej skorupy i pozwala sobie na słabość. P-E-R-E-Ł-K-A

Caffe_1

Absolutnie winny.

Jego początkowa argumentacja upojenia alkoholem chłopca po prostu nie trzyma się niczego. Bo dlaczego niby nauczycielka wyczuwa od ucznia alkohol dopiero po powrocie do klasy, skoro już wcześniej spożywał wino? Dlaczego podczas zadawanych mu pytań i jawnych oskarżeń o dobieranie się do chłopaka, po prostu wyglądał, jakby nie wiedział co powiedzieć i wymyślał jakąś wersję na poczekaniu?

I niby po co chłopak miałby zdejmować podkoszulek w zakrystii?

Myślę, że chłopak zachowywał się normalnie, gdyż po prostu był zagubiony, nie miał kolegów, a ksiądz jako jedyny wyciągnął do niego rękę, by później wykorzystać... Nie chcę wyciągać pochopnych wniosków, ale myślę, że chłopakowi się to może nawet spodobało.

No i jak wytłumaczycie fakt, że wyraźnie się przestraszył na wzmiankę o telefonie do innej zakonnicy. :-)

ocenił(a) film na 9
grafoman

Przyznam, że ja także mam "wątpliwość" co do winy księdza...
Jego słowa były tak pełne dobroci i chęci niesienia pomocy czarnemu chłopcu, że brzmiały bardzo przekonująco... jednak z drugiej strony po rozmowie matki chłopca z zakonnicą, po kilku elementach układanki (koszula chłopca choćby) przychylna byłam bardziej zdaniu zakonnicy, która bądź co bądź mimo surowego charakteru, kierowała się dobrem ucznia (no, albo zwyczajnie chciała udupić księdza, kto wie).

Na początku filmu chłopak powiedział księdzu, że pragnie pójść w jego ślady i również zostać księdzem. Stąd może te częste wizyty, często poświęcana chłopakowi uwaga księdza. Może ksiądz w tajemnicy przed wszystkimi przyuczał chłopaka do roli księdza (wino?).
A może chłopak zwyczajnie poplamił koszulkę, a ksiądz użyczył mu jakiegoś odzienia... W końcu na pewno nie wrócił półnagi-to byłoby co najmniej podejrzane. Albo może... może faktycznie chłopak pił to wino, a tamten chciał go chronić..
A co do telefonu do zakonnicy z innej parafii... W filmie zostało powiedziane, że był to zwykły blef, że żadnego telefonu zakonnica Aloysius nie wykonała. Stąd można by wywnioskować, że ksiądz coś na sumieniu już miał (do czego właściwie pośrednio sam się przyznał)... Ale może było to całkiem inne przewinienie...
Kurcze, w dalszym ciągu nie wiem po której stronie była prawda...

ocenił(a) film na 10
lakomczuszek92

Mam wątpliwości, i owszem, choć myślę, że księżula i małego łączyło coś więcej niż relacja mentor-uczeń ... myślę, że dla starego młody był smacznym kąskiem, a dla młodego stary ojcem, którego nigdy nie miał oraz miłością był dla niego chyba też... zagubiona koszulka? jasna sprawa ... no i winko mszalne, najczęstszy środek do rozluźniania nieletnich przez stan duchowny ... niestety, statystyki są okrutne ...
postać księdza zagrana dobrze, Meryl jak zwykle mistrzostwo (może poza ostatnią sceną, w której jej wybuch płaczu przyprawił mnie o uniesioną brew i uśmiech troszkę ...- nie myślałam, że Meryl może tak spartolić tak prostą scenę), natomiast przyznaję - rola matki młodego - arcydzieło, majstersztyk po prostu ... a młoda zakonnica raczej irytująca w swoim infantylnym zamykaniu oczu na zło, które się dzieje ...
ale wiecie co mnie jeszcze uderzyło? z pozoru rzecz oczywista, że oburza, ale mnie oburzyło to tylko na początku ... chodzi mi o stosunek matki do relacji ksiądz - chłopak ... przyzwolenie na taką zażyłość?? czy to obawa przed mężem kazała jej zamykać serce na krzywdę (?) dziecka, a może młody faktycznie czuł się dobrze w tym dziwacznym skądinąd "związku" z księdzem ... znalazł bratnią duszę ... można mu się dziwić???
i jeszcze odniosę się do głównych postaci - piszecie, że siostra przełożona była nieludzka, surowa, twarda, zasadnicza ... a ja się z tym zgodzić nie mogę ... to ona przymykała oko na postępującą ślepotę siostry Weroniki, to ona podawała jej widelec, to ona miała męża, który zginął, a to znaczy, że doświadczyła najgorszego (poza śmiercią dziecka...) co może przeżyć człowiek. Ona była bardzo ludzka, mimo swojej nieustępliwości ... i to ona uszanowała wolę matki chłopca ... rola odegrana naprawdę finezyjnie, ale tej ostatniej sceny z nagłym, ni z gruszki, ni z pietruszki, wybuchem płaczu, zapomnieć nie mogę - kraksa.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones