Samymi efektami to można przekonać dzieci, ale nie kogoś, kto chciałby obejrzeć film zamiast pirotechniki.
Już bardziej prostej fabuły, pełnej kretynizmów, nie można było wymyślić. No to może romans, jak nie mamy pomysłu? Romans też tragedia - z dialogami tak płytkimi, że przy tym gniocie "M jak Miłość" to arcydzieło. I jeszcze ckliwy wątek z czułym "tatkiem z KGB" - masakra.
To może chociaż aktorzy? Tu też dramat, bo oboje nadają się faktycznie bardziej do miłosnych telenoweli, niż do horrorów akcji. Cały czas gra na "bezdechu" - bez wysiłku, bez potu, brudu, strachu. To jest praktycznie aktorska porażka.
Tak, że za obejrzenie tego żenującego filmu powinni mi zapłacić, a nie ja im.
Dziękuję za uwagę .