Czy wy też odczuwacie taką,hm,nostalgię po obejrzeniu ostatniej części trylogii? Nie potrafię dokładnie opisac tego uczucia, przeczytałam wszystkie części książki kiedy byłam w podstawówce, od tego czasu minęło przeszło 10 lat,a fabuła wciąż pochłania mnie bez reszty i wg mnie jest najpiękniejszą kiedykolwiek opowiedzianą historią. Zawsze pod koniec chwyta mnie jakieś takie nieopisane wzruszenie i żal (a do tego ta cudowna piosenka przy napisach..!), zachwyca mnie to, że przedstawionych ludzi cechuje ogromna odwaga, skłonnośc do poświęceń, oddanie, miłośc i przyjaźń - to w szczególności w odniesieniu do Froda i Sama. Historia wydobywa z każdego stworzenia (bo w końcu jej bohaterami nie są tylko ludzie) najlepsze jego cechy i to jest takie piękne. Żal gdy dobiega końca. Nostalgia z tego, że drużyna się rozeszła, uległa zapomnieniu, że Frodo rozstał się z Samem po tylu wspólnych przejściach razem, że ich świat przeszedł chwilę w której wszyscy zdolni byli zjednoczyc się żeby walczyc ze złem..Kiedy czytam potem np o bezsensownych bójkach kibiców, dochodzę do wniosku, ze w realnym świecie ludzie nie zdobyliby się na takie czyny i uczucia, i może stąd ten żal? Świat przedstawiony przez Tolkiena jest w pewnym sensie idealny, aż zazdroszczę mu że potrafił stworzyc w swojej głowie dokładnie cały ten świat i w niego uwierzyc, życ nim cały czas. Myślę, że gdyby wciąż żył nie byłby zawiedziony filmową adaptacją swojego dzieła :)
No tak. Jest coś takiego. Ja daję 10/10 tylko filmom, które oprócz tego że
są niesamowite, to odczuwam po ich zakończeniu takie uczucie. Tylko to
trochę nierówne, bo tak jest zwykle przy ostatnich częściach.
Tak, ja też coś takiego czuję...myślę, że chodzi to o to iż po prostu musimy się rozstać z bohaterami, z którymi sami przeżywaliśmy to wszystko bardzo emocjonalnie, aż tu w końcu mimo dobrego zakończenia czuje się smutek, bo historia się kończy. Ja mam tak też z czytaniem ulubionych książek np. do tej pory nie przeczytałam Narnii 'Ostatniej bitwy', mimo iż pozostałe części już przerabiała po kilka razy. Po prostu nie chcę skończyć tej historii i wolę, żeby ona cały czas trwała. HP też nie przeczytałam 7 części, bo nie wyobrażam sobie końca i wolę znać bohaterów jako nastolatków, a nie już dorosłych.
Także odczułem tą nostalgie, normalnie coś pięknego. Całą wczorajszą noc po
obejrzeniu tego wspaniałego filmu byłem taki przybity i w ogóle nie mogłem
spać, mimo iż film oglądam chyba ze setny raz to zawsze budzi on we mnie
podobne uczucia. Coś pięknego kto nie przeżył nich żałuje.
P.S chyba sobie urząde któregoś dnia maraton wszystkie części reżyserskie
za jednym zamachem.
Film niesamowity, moim zdaniem uczucie nostalgii towarzyszy nam, bo zazdrościmy postaciom z filmu. W dzisiejszych czasach, czasach wyścigu szczurów i żądzy pieniądza ludzie mają ochotę oderwać sie od rzeczywistości , przenosząc się w piękną krainę, gdzie mieszkają elfy, hobbity i tak dalej :)
Zgadzam się, ja też odczuwam pewną nostalgię po tym filmie. Myślę, że to
dlatego, że po zobaczeniu prawdziwej przyjaźni i odwagi musimy być
świadkami rozstania tak zgranej grupy. To skłania do pewnych przemyśleń.
9/10
dokładnie ivalor! to uczucie przybicia idealnie to wyraża :d tez nie moge potem spac w nocy,i przez kilka dni wlasciwie towarzyszy mi takie dziwne uczucie,nie mam wtedy zbytnio ochoty np. wychodzic wieczorami etc..jakos tak nie chce mi sie wracac do rzeczywistosci,nawet gdy nie jest zla,tylko taka...normalna. Cieszę się, że nie jestem jedyna w swoich przeżyciach, to takie pocieszające:) rozumiem ludzi, którym film się nie podobał - w koncu każdy ma prawo do własnej opinii - ale ja nigdy nie obejrzałam filmu, który byłnby nakręcony tak świetnie,pod tak wieloma aspektami: muzyki, gry aktorskiej, scenografii... nastroju w jaki potrafi wprowadzic! Sam sposób kręcenia, zwolnienia niektórych ujęc, takie "wyciszenia" odgłosów (sama podgłośniona muzyka), sprawiają, że ten film to wg mnie arcydzieło, i dlatego czasem po prostu nie potrafię ZROZUMIEC jak niektórzy ludzie, nie są w stanie dostrzec tego piękna, POCZUC tej historii, i określają ją jako "może byc", "ujdzie" albo całkiem negatywnie. Nie chcę byc zaczątkiem jakiejś kolejnej kłótni zwolenników i przeciwników, ale moim zdaniem tacy ludzie muszą miec jakąś niepełną wrażliwośc czy coś w tym stylu. Tymbardziej, że wszystkie osoby krytykujące trylogię, które znam osobiście, w kwestii wyboru filmów bywali dośc ograniczeni (tanie komedia romantyczne,albo filmy w stylu "zabili go i uciekł" z ciągłym łubudu) i zwykle obejrzeli tylko jedną częśc (i to zwykle ostatnią) co dla mnie jest calkowicie bez sensu. No i trochę się zapędziłam z pierwotnego tematu,ale tak mnie coś natchnęło:p
Mam dokładnie, kropka w kropkę to samo. Zawsze po oglądnijęciu WP jestem taka przybita i w ogóle, jakbym cały czas byla jeszcze w Śródziemiu. Myslałam, że tylko ja tak mam:) Na dodatek denerwuje się, że im się nie uda, że ktoś zginie, a oglądam już ten film chyba ze 20 raz. I zawsze mocno wzrusza mnie moment kiedy Aragorn klęka przed hobbitami. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji we współczesnych realiach. Jestem(albo staram się być) tolerancyjna, ale nie mogę zrozumieć jak komuś może się nie podobać trylogia. Moja siostra stwierdziła, że "zakończenie jest zbyt mydelniczkowate". Spędziłam chyba z godzinę, przekonując ją, że to nie prawda. :)
Chciałabym właśnie się odnieść do Twojej wypowiedzi. Bo z mojego doświadczenia, otoczenia, ludzie którzy lubią WP są bardziej kontaktowi i mają szersze horyzonty. Nie chcę tu nikogo urazić. Ale znam kilka osób którym podobają się filmy typu "Jeszcze raz" "Nigdy w życiu"(filmy o tym samym, ta sama akcja i Ci sami aktorzy)i moim zdaniem są płytcy.
Zgadzam się.Mam to samo...kiedy lecą napisy siedzę,wsłuchuję się w końcową muzykę i żal mi że muszę rozstać się z tym światem i jego bohaterami.
W dodatku smutno mi z powodu tych wszystkich co zginęli walcząc z Sauronem,wszystkich żołnierzy,a szczególnie elfów z "Dwóch wież".
Te ich piękne złote zbroje,piękne twarze i szlachetność...kontra ohydna,rycząca,budząca odrazę armia Saurona...przeżywam ten film jakby to stało się na prawdę.
Zresztą nie tylko film,bo książki Tolkiena wzbudzają we mnie podobne emocje,szczególnie "Sirmalirion".
Końcowe sceny kiedy Frodo odpływa bardzo mnie wzruszają,szczególnie kiedy widzę reakcję Sama,w ogóle bardzo lubię tą postać,chyba nawet bardziej niż Froda,jest taki dobroduszny i wierny...LOTR to wyjątkowy film nieporównywalny z żadnym innym,doskonały pod każdym względem.
Nie żebym był złośliwy, ale nostalgia to tęsknota za krajem/ojczyzną, więc ten wyraz nie pasuje do Twojej wypowiedzi.
Ale 'ojczyznę' można rozumieć metaforycznie. Czy nie marzymy o takim 'swoim miejscu na ziemi', w którym ludzie są życzliwi, mają jakieś cele, marzenia, nie spieszą się i potrafią w razie potrzeby zatrzymać? Pomyśleć o kimś innym niż niż o sobie...
tak, słowo "płytcy" jest bardzo dobre, idealnie opisuje te osoby o których pisałam, które znam osobiście - bałam się tylko trochę go użyc:p
missmurder: ja też się zawsze denerwuję i nawet oglądając ostatnią częśc po raz 20 wciąż np. mam nadzieję,że Frodo mimo wszystko wrzuci pierścień do ognia, a nie da się mu opętac w ostatecznej chwili..:) a wzrusza mnie szczególnie ta chwila, w której mała garstka wojowników Gondoru staje do walki z tysiącami orków pod bramami Mordoru specjalnie dla Froda, a pod Góra Przeznaczenia Frodo próbuje mimo braku sił wspiąc się wyżej (i ta muzyka w tym momencie mnie zabija **), a potem chwila rozmowy z Samem, kiedy Sam mówi: "Nie mogę ponieśc pierścienia, ale mogę ponieśc Ciebie" (nie pamiętam czy te słowa brzmią tak dokładnie) i go podnosi i bierze na barki,to jest cudowny moment. Ale zresztą, wiele ich w filmie,więc wiele by mówic :) (piosenka Pippina chocby).
izabelaxxx: "Silmarilliona" nie czytałam, tylko "Władcę Pierścieni" i "Hobbita", szczerze mówiąc nie przepadam za fantasy, po prostu ta trylogia wywarła na mnie tak ogromne wrażenie i wzbudziła takie emocje jak żadna inna powieśc / film. Też lubię bardziej Sama niż Froda, przecież bez niego Frodowi nigdy nie udałoby się zniszczyc pierścienia.
GalatH: racja, rzeczywiście użyłam złego słowa, pisałam dośc rozemocjonowana, i nie zwracałam dużej uwagi na takie rzeczy, ale myślę, że każdy i tak dobrze zrozumiał moje intencje :) chodziło mi po prostu o tęsknotę.
Dobrze wiedzieć, że nie tylko ja tak mam. I to też zwłaszcza po "Powrocie
Króla". Ale nie tylko. Niemalże przez cały film, każdą część. I podczas
słuchania soundtracka, co też aktualnie czynię. Zastanawiam się czasem,
która część jest najlepsza, ale nigdy nie potrafię wybrać. Te filmy są
naprawdę cudowne, pomagają żyć - "wierzyć w to, że na tym świecie istnieje
dobro. I że warto o nie walczyć."
odnoszac sie do poprzedniej wypowiedzi: ktora czesc jest najlepsza? ja jakos nie potrafie dzielic tej historii na 3 czesci. dla mnie wszystkie tworza jednosc.
ja też nie potrafię ich podzielic..można je oceniac wg realizacji,ale dla mnie to też jest bez sensu :)
Mnie też bardzo poruszają : piosenka Pippina i to zdanie Sama.
Ale najbardziej kocham scenę w Powrocie Króla, gdy Frodo leży w łóżku a wokół niego stoją wszyscy i są tacy radośni, że wszystko się udało, przytulają Froda...i Frodo się wtedy uśmiecha...ZAWSZE płaczę.
Rzeczywiście ja także nie umiem powiedzieć, którą część najbardziej lubię, bo wszystkie są całością. Nie zapominajmy też, że przecież książki Tolkiena nie były trylogią - to 6 ksiąg, w trzech częściach. Tak zostało przecież do teraz.
Oczywiście jest to bezsprzeczne że wszystko to jest całością, i zawsze pod koniec tej całej trylogii czuje ciarki na plecach, gdy widzę powrót chwały Gondoru i Powrót króla tułacza na stolice, dodatkowo wzruszająca scena Aragorna i Arweny jako symbolu bezgranicznej miłości i oddania, i ta muzyka końcowa, wszystko to sprawia że zaczynam dostrzegać nie porządek tego świata, jego szarość i brutalną rzeczywistość, w sumie to przechodzi po zresztą nie przespanej nocy ale sam fakt, że film mną tak wstrząsnął, i wstrząsa nadal, to coś nadzwyczajnego. :]
Podobne uczucie miałem po wyjściu z Avatara choć może nie tak głębokie, ale budząc nagle się pod koniec seansu z tak pięknego świata, ciężko dojść do siebie w rzeczywistości.
Oglądałam trylogie już wiele razy, ale zawsze na "Powrocie króla" pod koniec się wzruszam. Ostatnio dziewczyna z mojej klasy powiedziała: "Płakałaś na Władcy Pierścieni? No co ty przecież nic takiego tam nie ma tylko się w kółko biją. Ja tam płakałam tylko na Zmierzchu". Aż się we mnie zagotowało. Porównywać tego gniota do WP? Później natomiast smutek ukuł moje serce, zasmuciło mnie, że ludzie nie dostrzegają prawdziwego piękna tego filmu. Mam tylko nadzieję, że ta dziewczyna zauważy kiedyś wartość tej produkcji i skończy z głupotami.
No niestety ludzie są ciemni i głupi. Fałszywe i słabiutkie produkcje typu
zmierzch są przez plebs ubóstwiane głównie za sprawą agresywnego
marketingu. "Zmierzch" w porównaniu do innych filmów o wampirach wypada
słabiutko. Ostatnio oglądałem "Wywiad z Wampirem" takie zmierchy w
porównaniu do tego filmu mogą się co najwyżej schować.
Ja ten zmierzch porównuje z kiczowatymi produkcjami dla nastolatek typu hania posrania, z ciekawości obejrzałem kawałek tego zmierzchu i nie wytrzymałem :], tego się nie da oglądać.
niestety moja przyjaciółka kocha Zmierzch. Ja Zmierzchu nie oglądałam, byłam natomiast z nią na Księżycu w Nowiu w kinie. Cóż...takie filmy muszą istnieć, bo są po prostu częścią masowej mody. Ja nie lubię tej sagi, choć wszyscy strasznie się nią podniecają. W dodatku wkurza mnie okropnie ta cała Bella i okropna Kristen Stewart, którą wszystkie nastolatki mają za wielką idolkę, swój autorytet, a ona nic do naśladowania w sobie nie ma. Pattinsona (Parkinsona) lubiłam za Cedrika, ale przez tą całą wrzawę też mnie denerwuje.
trafiles w sedno jak nikt inny. mnie ta nostalgia towarzyszy od
podstawowoki kiedy jak Ty przeczytalem pierwszy raz ta trylogie i odżywa we
mnie mocniej za kazdym razem gdy po raz setny obejrze film lub przeczytam
ksiazke:) do dzis uwazam czas spedzony na czytaniu po raz pierwszy Władcy
za jeden z najpiekniejszych w moim zyciu:)
Sorry za odejście od tematu, ale skoro już gadamy na temat filmów z
wampirami. Czy ktoś oglądał "Wywiad z Wampirem" jak wam się ten film
podobał? Dla mnie ten dramat to najlepszy film o wampirach jaki
kiedykolwiek oglądałem, takie zmierzchy to się mogą przy nim co najwyżej
schować i płakać po kątach.
Tak masz rację wywiad z Wampirem jest bardzo poruszającym dziełem, pokazuje pragnienie człowieka o nieśmiertelności, lecz wieczne życie niesie za sobą samotność i wiele smutku i rozpaczy, i jest to obraz także duszy potępionej zarazem która ma cierpieć męki do końca świata, według mnie takie przesłanie niesie film, w dodatku nie jest to jakiś chłam o wampirach biegających z mieczami teleportującymi się, i ze świecącymi oczami, tylko naprawdę Arcydzieło ze swojego gatunku.
widzę, że mój temat stał się już kolejnym wątkiem haha:p ja na temat produkcji o wampirach nie będę się wypowiadac może,ponieważ "Wywiadu.." nie obejrzałam nigdy całego,zawsze jakoś tak mi umyka w tv,natomiast co do "Zmierzchu" i całej tej sagi..wiadomo, że jest to jedna z tych przereklamowanych już książek i filmów dla nastolatek, które tworzą swoją wizję (a raczej TWORZYŁY do momentu pojawienia się na ekranach Pattinsona) idealnego, wrażliwego i opiekuńczego a w dodatku nieziemskiego faceta. Wg mnie może i była w tym jakaś odrobina magii, kolejna historia nie z tego świata, która jest w stanie w jakiejś części i na jakiś czas pochłonąc czytelnika,ale zostało to całkiem zepsute,po pierwsze - kolejnymi częściami książki (ostatnia pozostawiła taki niesmak, że lepiej by było gdyby autorka wogóle nie zaczynała pisac, mając tak zakończyc historię), po drugie - 'przesłodzoną' ekranizacją, no i całym tym zamieszaniem, komercjalizacją. Dla niektórych książek lepiej by było gdyby nie zostały tak doszczętnie wchłonięte i zniszczone przez mass media, zaliczone do kategorii "produkt", czyli jak najbardziej opłacalnie sprzedac historię. Do tej kategorii książek zaliczam zresztą również "Harrego Pottera" ale żeby nie zaczynac kolejnego wątku,zostawię to już w spokoju:)
Też czuję coś takiego. Niedawno obejrzałem "Avatara". Film zrobił wrażenie ale i zwątpienie. Czułem po nim zwątpienie w ludzi i w świat. Jednak po ponownym obejrzeniu "Powrotu Króla", zobaczyłem, że ludzie mając dobrego przywódcę, cel i ideały, mogą być wspaniali. Nie jesteśmy przekreśleni.
Podsumowując tą niedawną potyczkę morałów z tych dwóch filmów, dowiedziałem się, czemu tak bardzo kocham kino. Tam jest moje drugie życie, i tęsknota za światami z filmów. Oczywiście żyję też w realnym świecie.
Pozdrawiam
darthbergi, doskonale cię rozumiem, bo doszłam do takich samych wniosków:) żałuję tylko, że nie mam możliwości,bo strasznie chcialabym w jakiejś części brac udział w tworzeniu filmów,urzeczywistaniu właśnie takich pięknych historii, nadawaniu im formy, braniu w nich udział, chocby jako charakteryzator czy operator kamery, to musi byc niesamowite.. aż zazdroszczę zawodu reżyserom,choc zdaję sobie też oczywiście sprawę z trudu ich pracy.
Strasznie spodobała mi się kocówka twojej wypowiedzi: "Oczywiście żyję też w realnym świecie." :):)
Pozdrawiam
Ja też mam takie uczucie, każdą część przeżywam jakbym tam była, jakbym towarzyszyła Frodo i Samowi, albo liczę z Legolasem zabitych orków. Jak film się kończy to ogarnia mnie smutek, ja nie mogę po prostu, przestać myśleć o Śródziemiu. Wyszukuje jakiś informacji lub czytam jakieś rzeczy, nie chce dopuścić do siebie myśli, że to już koniec.
mnie tą manią o Śródziemiu zaraził mój ojciec. Byłam małą dziweczynką jak poszłam wraz z mamą , tatem i bratem na pierwszą część , ale tak mnie to wciągnęło, że w domu ojciec opowiadał mi całą historię Śródziemia.
Ja zaczynam płakać gdy Gandalf mówi Frodowi, że już czas odpłynąć a on żegna się ze wszystkimi, ten film ( jak i dwie poprzednie części) oglądałam chyba ze sto razy ale zawsze płaczę w tym samym momencie.
Zawsze myślałam, że jestem sama, że nikt inny nie lubi trylogii tak jak ja. Mama z bratem mówią, że filmy są fajne i nic więcej, a w szkole śmiali się ze mnie, że płakałam, na tym filmie, i że go tak "przeżywam" ale ja po prostu inaczej nie mogę.
Ale i tak masz fajnie. Mój tata nie lubi WP, ani książek ani filmu.
I w związku z tym czasem dochodzi do niemiłych kłótni. Książek mój tata nie komentuje w ogóle, ale film niestety tak. Nie lubi fantastyki, a ja kocham. Na szczęście inne moje uwielbienia toleruje.
Rozumiem Cię Rosalio, u mnie w domu też nie przepadają za WP i zazwyczaj
oglądam te filmy sama, wciąż narażona na złośliwe komentarze. Może wynika
to z tego że moi domownicy nie bardzo wiedzą o co chodzi z "tym całym
Frodem i Pierścieniem"...
Oglądałam wszystkie części wiele razy i za każdym tak samo je przeżywałam.
Potem przez wiele dni wracam do filmów i do książki. Wartości które kierują
bohaterami, pozytywnymi oczywiście, są naprawdę piękne i może to tak
przyciąga widzów i czytelników.
Na koniec cytat z książki, który zawsze przeprawia mnie o lekki ból w sercu
, jedne z ostatnich słów Froda:
"Chciałem uratować Shire i zostało uratowane, jednak nie dla mnie. Często
tak musi być, gdy coś jest zagrożone: ktoś musi skarb porzucić, utracić,
aby ktoś inny mógł go zachować..."
hm akurat ja u mnie w domu wolę nawet nie zaczynac tematu WP,ponieważ wiem, że nie spotkam się z opiniami jakie bym chciała usłyszec,więc wolę po prostu nie psuc sobie nastroju. też zazdroszczę banan5 jej ojca,to musi byc magiczne, tak usłyszec opowieśc o Śródziemiu w taki sposób:)
co do cytatów to muszę się pokusic o umieszczenie tu jednego, który jakoś tak najbardziej wbił mi się w pamięc. Jest on nie z samej książki a dodatków do niej na końcu, dotyczących późniejszych dziejów członków drużyny pierścienia. Wzbudza we mnie wyjątkowe uczucie smutku i żalu, ponieważ mówi o tym, że ta piękna historia się w pewnym momencie SKOŃCZYŁA,została ZAPOMNIANA całkowicie. W dodatku pokazuje wciąż trwająca więź między członkami DP, która w zasadzie nie zniknęła nawet po śmierci..
"Tego roku opuścił Śródziemie król Elessar [Aragorn]. Podobno Meriadok i Peregrin spoczęli na wieczny sen po obu stronach króla w jego grobowcu. Wtedy to Legolas zbudował w Ithilien szary okręt i popłynął z biegiem Anduiny ku Morzu. Z nim, jak wieśc głosi, pożeglował krasnolud Gimli. I tak, gdy okręt zniknął z widnokręgu, zamknęła się w dziejach Śródziemia karta Drużyny Pierścienia".
Mój tata uważa, że cala fantastyka to bajki. Jego stale słowa "z bajek ja już dawno wyrosłem". Ja oczywiście na tego typu wypowiedzi reaguje czasem aż przesadnie emocjonalnie, ale nie mogę się powstrzymać. Nie pojmuje jak można nie kochać tego gatunku. Już jak byłam mała gatunek ten wzbudzał moje zafascynowanie. Dobrze że chociaż moja mama i brat uwielbiają tego typu książki i filmy. Chociaż czytamy różnych autorów tow jednym przyznają mi racje: Tolkien jest mistrzem gatunku. Myślę, że ludzie nie przepadają za tego typu książkami (nie wszyscy oczywiście) bo czytają je powierzchownie nie zastanawiając się nad prawdziwymi walorami Fantastyki. Może kiedyś mój tata przekona się do WP. Ciągle mam taką nadzieje. :)
Do tej rozmowy pasował o osądzie przez innych WP ze względu na gatunek
pasuje cytat.
"Każdy kto twierdzi, że fantastyka to literatura drugiej kategorii, ma mózg
drugiej kategorii"
P.S oczywiście nie zamierzam nim obrażać waszych rodziców, po prostu wydaje
mi się, że to jest to dobrze odzwierciedlający osoby wyrażające pogardę dla
fantasy cytat.
Do mojego taty to nie pasuje. On ma naprawdę mózg do wyciągania różnych znaczeń, symboli z literatury, malarstwa...Myślę, że jednak po prostu nie lubi się przenosić w świat wyobraźni, jest realistą.
Ale przecież to w fantasy jest naprawdę mnóstwo symboliki, nie chce być
nietolerancyjny ale nie rozumiem i nie przepadam za ludźmi śmiejącymi lub
kpiącymi z fantasy. A znam takich ludzi co za obrazę ich ulubionego gatunku
(fantasy) są gotowe zmieszać cię na dzień dobry z błotem. Ja ogólnie nie lubię realizmu.
Rozumiem cię. Najgorsze dla nie jest jak ktoś ocenia fantasy a nie przeczytał żadnej książki z tego gatunku, to dla mnie całkowita głupota. Cóż co do mojego taty to on jak był młodszy to czytał kilka książek ale nie przypadły mu do gustu. Typowy realista dla którego najlepiej jak wszystko jest czarne albo białe.
Tacy ludzie muszą mieć dość szare i nudne życie...dla mnie to trochę smutne. Zdaję sobie sprawę z tego, że jestem bardzo wrażliwa i to też ma wpływ na to jak przeżywam niektóre rzeczy - w tym właśnie filmy i książki, ale żal mi ludzi, którzy są realistami zwykle o ścisłych umysłach (bo to się bądź co bądź łączy, humaniści myślą z reguły mniej racjonalnie i mają bardziej rozwiniętą wyobraźnię). Oczywiście pisząc to nie chcę też nikogo urazić, w końcu większość mojej rodziny i znajomych należą właśnie do tej drugiej kategorii ludzi/umysłów, odmiennych od mojej:)
Tak, odczułam. Ogólnie mam zwyczaj za bardzo utożsamiać się z bohaterami i za bardzo przenosić w 'tamten świat', więc kiedy okazuje się, że dobiega koniec filmu, ogarnia mnie smutek, może nawet tęsknota za tym, co dzieje się na ekranie. Zdaję sobie sprawę, że życie wcale nie jest takie jak (w tym przypadku) we Władcy, że jest nudne, monotonne, pozbawione kolorów - i to właśnie sprawia, że smutek, który mnie ogarnia, zawsze znajduje się po obejrzeniu jakiejkolwiek części WP.
Fantastyka jest dla osób wrażliwych, a zwłaszcza taka piękna historia jak LOTR. U mnie na szczęście, każdy w domu toleruje upodobania drugiej osoby.
Ojciec (tak jak ja zresztą) bardzo lubi "Gwiezdne wojny", bo to film jego dzieciństwa. LOTR'a też lubi, ale trochę mniej.
Mama nie lubi fantastyki, ale zdarzało jej się obejrzeć "Gwiezdne wojny", tak jak mi zdarzało się obejrzeć z nią "Tylko mnie kochaj" czy inną komedię romantyczną, które nie są nawet w 1% tak emocjonujące, wzruszające, czy posiadające życiowe wartości, jak "Władca".
Caro, tak szanse na tworzenie historii filmów mamy niewielkie, a może jednak, może jednak (aż przypomina mi się ostatnia kwestia Sama z "Drużyny pierścienia" :D)...
A co do wartości pokazanych w filmie...Według mnie przesłanie WP jest szczególnie ważne w dzisiejszych czasach, kiedy wola jednostki jest postawiona ponad dobro ogółu. W dziele Tolkiena jest odwrotnie, to szary, zwykły bohater poświęca się by ratować innych.
Szczególnie zachęcam do obejrzenia kulisów filmu WP nakręcone bodajrze przez national geographic. Można je znaleśc np na youtubie. Mnie bardzo podobała się końcówka w której wypowiada się (chyba, bo nie pamiętam) aktor grający Sarumana. Kto teraz przeprowadzi ziemię przez niespokojne czasy? Kto dziś poniesie Pierścień?
Wydaje mi się, że dziś jedna osoba nie dałaby rady naprawić świata. Z resztą, kto wie...
Patetyczność nie zawsze jest zła, choć przyznam że czasem bywa, że w
niektórej fantastyce mnie wkurza.
Mam tak samo jak wy:P To w tym filmie jest właśnie najlepsze. Kiedy go obejrzysz i nie od razu wracasz do rzeczywistości:P
Dlatego Peter Jackson jest genialny. I nie jest to jakaś pusta nostalgia Cameroona, która cuchnie majstersztykiem, po prostu oddaje "piękno" kina w każdym calu.
PS. Podobne uczucie jak po obejrzeniu Epilogu LotRa czułem tylko w King Kongu(końcówka też przejmująca "to nie samoloty, to piękna zabiła bestię")
ja szczególną nostalgię czuję w końcówce Drużyny Pierścienia, jest to nieopisane uczucie, ale 3 część również. Jest w tym coś magicznego czego nie można znaleźć w żadnym innym filmie
Wychowałem sie na władcy pierścieni, później doszły książki eh...
Całe uniwersum Władcy to cudo :)
Kiedy oglądam którąś z części to jestem totalnie wyłączony przez te 3 godz xD
Ja tak samo .Obecnie posiadam tylko Dwie Wieże na płycie , więc resztą oglądam , jak jest w tv . I wtedy to się najbardziej denerwuję . A to dlatego , że kiedy strasznie się wczuję nagle włączają te głupie reklamy . Wrr.!! xD
Niestety - takie życie .
Zgodzę się co do tej nostalgii . Po obejrzeniu leżę i rozmyślam o całym filmie od początku do końca nie mogąc zasnąć przez wiele czasu .
Po wielu książkach i filmach jest pewien niedosyt .Jestem wielbicielką książek i często kiedy historia dobiega końca płakać mi się chce . Często sięgam po ostatnie części tylko dlatego , że chcę zobaczyć jaki jest koniec .Do dzisiaj często sięgam po 7 część HP i czytam framęty , bo trudno jest mi się rozstać z bohaterami i klimatem ; D