Chyba nigdy nie pogodzę się z faktem zmarnowania tak wielkiego potencjału na ten film. Historia na faktach, barwna, ciekawa... natomiast wykonanie... nie skomentuje. Film niby o muzykach, zespołach, black metalu jednak muzyka wydaje się być jedynie nieznacznym dodatkiem pomiędzy innymi wątkami. Patrzenie przez producentów bardzo jednoatronnie na historię Euronymusa i Varga oraz całej historii związanej z zespołami Mayhem i Burzum. Varg został przedstawiony przez reżyserów jako totalny nieudacznik, starający się jedynie iść po trupach do celu, narcystyczny, rozpieszczony.... a Euro przedstawiony jako niesamowity geniusz. Polecam spojrzeć na tę sytuację z innej strony: pamiętajcie - wina nie zawsze leży tylko po jednej stronie. Wątek narcyzmu Euronymusa i tego, że bał się, że geniusz muzyczny Varga przysłoni jego sławę został potraktowany mocno po macoszemu, a film bardziej skupia się na złej stronie Vikernesa niż faktach. Dodatkowo mam wrażenie, że gloryfikuje samookaleczanie, ale to moze tylko taki mój odbiór.