Na początek zaznaczę, że JA oceniłam film na 5 i wpis robię, by wytłumaczyć dlaczego. Nie nakłaniam nikogo do zawyżenia/zaniżenia swojej oceny :-)
W filmie odnalazłam ciekawy "magiczny" wątek, a każde takie odstępstwo od rzeczywistości (jak np. w Incepcji czy Matrixie - oczywiście nie porównuję do siebie tych wszystkich filmów) jest interesujące. Podobał mi się też Harry Mitchell, przystojny skurczybyk :D Podsumowując - sam szkielet był niezły, gra aktorska tych "agentów", czy jak ich tam nazwać, także dobra, koncepcja mapek, kapeluszy, opanowania, spokoju,... wszystko na plusik.
Teraz z kolei wyjaśnienie, dlaczego nie mógł dostać 6 lub większej oceny. Otóż... gra głównego aktora jeszcze jako tako dała się znieść, nie powiem żeby była super genialna, ale była w porządku (oprócz tego, że pan bardzo nieurodziwy), natomiast dziewczyna... rany. Miałam wrażenie, że jej rola polegała na "patrz w bok, kiedy ktoś do ciebie mówi". Przez cały film miałam wrażenie, że ta kobieta źle się czuje przed kamerą, nie wie gdzie patrzeć i co robić. Na dodatek osoba, którą grała, była głupią babą. A na koniec złego, kiedy tylko robili jej zbliżenie, miałam wrażenie, że patrzę na Katy Perry, której nie lubię. To tyle odnośnie obsady... gdyby tylko bohaterkę grała inna kobieta, film dostałby ode mnie na pewno o 1 numerek wyżej.
Drugą słabą stroną było to, że producenci (reżyser czy ktoś tam inny) nie wykorzystali ciekawej koncepcji świata, jaką stworzyli. Żeby nam ją pokazać, na pierwszy plan wcisnęli badziewną, miłosną historyjkę, która musiała się skończyć tak, jak się skończyła. 'Och... taki zły ten świat, ale miłość jest tak wielka...'. Uważam, że o wiele ciekawiej by wyszło, gdyby zamiast historii zakochanych ptaszków dali np. wątek śmierci ojca i brata głównego bohatera (o czym napomina przystojny Harry :D rozmawiając z gł. bohaterem w piwnicy czy tam garażu podziemnym). Śmierć, ból i tragedia byłby lepsze niż ckliwa miłostka.
I to byłoby na tyle z mojej rozprawki :P Chętnie przeczytam jakie Wy daliście oceny i dlaczego.
Ja tam obniżyłem o 2 punkty ocenę, gdyż aktorka grająca główną rolę kobiecą zbyt często patrzyła po skosie w lewą stronę, a prawe oko za bardzo uciekało jej w kierunku czubka nosa aktora odtwarzającego główną rolę męską.
Otóż to! Właśnie w tę stronę ciągle patrzyła. Dobrze, że nie tylko mnie to drażniło... ;P
hm, ja chcę zobaczyć, jestem wielką fanką Matta Damona (dla Ciebie może on być nieurodziwy hihi). To jak? Pomijając słabą rolę żenska, spogladanie w lewo, itp. Warto pojsc?