Byłam, zobaczyłam i dobrze się bawiłam. Tak w skrócie mogę opisać swoje wrażenie po filmie "Władcy umysłów'. Nareszcie jakiś facet z krwi i kości, który gra amanta na ekranie. Damon jest rewelacyjny, wiemy to nie od dziś, dlatego zobaczyć go w takiej roli to czysta przyjemność dawkowana minutowo. Historia ciekawa, burzliwa, mniej sztampowa od innych proponowanych obecnie melodramatów. Rozrywka na naprawdę przyzwoitym poziomie, niczego więcej oczekiwać nie mogłam. Z serca polecam.
P.S. A byłam całkiem niedawno na filmie "Miłość i inne używki". W porównaniu z tym bublem, obraz Nolfiego wypada jeszcze okazalej.