PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=501993}

Władcy umysłów

The Adjustment Bureau
2011
6,8 90 tys. ocen
6,8 10 1 90074
5,5 27 krytyków
Władcy umysłów
powrót do forum filmu Władcy umysłów

Kolejna porażka adaptacji prozy Dicka. Może nie najgorsza, ale przyjdzie nam chyba jeszcze poczekać na naprawdę dobrą ekranizacje. Film jest nawet dobry przez pierwsze trzydzieści minut, potem wkrada się nuda , przewidywalność i amerykański patos. Końcówka mnie zmasakrowała, zwłaszcza, że czytałem opowiadanie.Ktoś napisał, że film miał potencjał, ale został zmarnowany. Potencjał to miało opowiadanie, a niestety nakręcono na jego podstawie po prostu słaby film.Można zobaczyć, zwłaszcza po to , żeby przekonać się jak marnuję się naprawdę dobre pomysły.
ps. Gratuluję polskim dystrybutorom tytułu' Władcy Umysłu". Ten kto to wymyślił nie oglądał chyba filmu. I co złego jest w tytule "Biuro Dostosowawcze"

ocenił(a) film na 8
KrisLsd

A ja miałam odmienne odczucia, pierwsze 30 minut sugerowało klasyczny seans o dochodzeniu do władzy politycznej i nie bardzo mnie urzekło, a potem nagle zaskoczenie- ciekawa iskrząca relacja między głównymi bohaterami, s-f, ciekawa interpretacja Aniołow nowatorska dla mnie, zakończenie bardzo mi się spodobało. Do tego film w dobrej obsadzie, wg mnie świetnie zagrany. Ciekawe pomieszanie gatunków- akcji, romansu, s-f i kina politycznego. Obawiałam się klasycznego kina akcji- patrząc na plakat, które nie będzie miało żadnej głębi, a zaskoczyło mnie pozytywnie, wiele mądrych myśli o życiu, naszym wpływie na naszą drogę i przekaz pozytywnych wartości moralnych-bohaterzy wybrali miłość i rodzinę zamiast albo oprócz kariery, sławy i pieniędzy, to bardzo dobry i coraz rzadszy wzór w dzisiejszych czasach, temu polecam:)

ocenił(a) film na 4
ana_ax

Jako wielbiciel Dicka, zawsze patrzę na adaptacje jego prozy przez pryzmat uczuć i refleksji jakich doznałem po jej przeczytaniu.Niestety film nie oddaje ich nawet w 1/10.Może dla tego , że Amerykanie mają manierę zawsze wszystko próbować wyjaśnić i spłycać oryginalną fabułę.Opowiadanie jest ciekawą wariacją na temat PLANU BOGA. Według religii chrześcijańskiej jesteśmy jego częścią , trybikiem a wszystko jest już przewidziane. Dicka stawia pytanie , co by było gdyby wrzucić mały kamyczek i spowodować złe działanie choć by jednego tych trybików.Żeby było jeszcze ciekawiej, w opowiadaniu bohater też próbuje zrozumieć zaistniałą sytuacje, a także znaleźć z niej wyjście, ale koniec końców po usłyszeniu całej prawdy zgadza się na współpracę z "Ekipą Dostosowawczą". Bo czyż można sprzeciwiać się Bogu i jego Planowi. Natomiast film bardzo to wszystko spłyca. Powiela hoolywodzkie schematy:walka o wolność ,miłość, walka z systemem.Dokładnie te same odczucia ma się po oglądnięciu wielu innych filmów np. Waleczne Serce. Aż dziw bierze , że Daemon nie biegał po ulicach z okrzykiem FREEDOM!!!To jest różnica między kinem dobrym/wybitnym a poprawnym. Ten film jest tylko poprawny.I jest jak wiele innych filmów.

ocenił(a) film na 8
KrisLsd

to pytanie odebrałam tez z tego filmu, może było inaczej przedstawione niż w książce, ale zaistniało bardzo wyraźnie.
natomiast co do tego "planu Boga"- był niedoskonały wg mnie i bohaterzy go pozytywnie zmodyfikowali. Nie uważam, żeby życie poświęcone karierze było pełne, było to wielokrotnie słychać na ekranie- Bóg nie chciał aby ona była z nim, bo ona była wszystkim, przy niej już nic więcej nie potrzebował, aby zaspokoić swoją potrzebę bycia szczęśliwym na ziemi. dlatego ich walka o bycie razem była dla mnie bardzo przemawiająca- to była właśnie ta pozytywna wartość. Do tego samo zakończenie, zdanie, w którym jeden z Aniołow mówi, że o to chodzi , abyśmy sami wybierali swoje drogi- bardzo ważne zdanie.
I nie wydaje mi się, aby chrześcijanizm zachęcał nas do bierności-nie chce wchodzić w dyskusję o wierze, ale raczej Biblia mówi, ze życie jest darem, który dostaliśmy i zachęca nas aby podjąć trud życia i wziąć odpowiedzialność za nie w swoje ręce, aby rozwijać swoje talenty żyjąc na chwałę Boga, a nie biernie czekając na realizację z góry założonego planu.
Moze to nie jest kino wybitne, ale ja nie jestem krytykiem i nie snobuje się na znawcę kina ambitnego, jestem po prostu widzem-człowiekiem, oceniam filmy ze swojej perspektywy, a dla mnie to bardzo ważny film, bo podejmuje ważne dla mnie tematy i to w pozytywny, budujący sposób. Dlatego ja go oceniam wysoko i pewnie do niego wrócę.

ocenił(a) film na 4
ana_ax

Tylko czy "plan Boga" może być nie doskonały. I czy ludzie mogą ze swojego punktu oceniać ten plan i mu się sprzeciwiać.Bóg jest istotą doskonałą, więc i jego plan musi być doskonały.To są fundamentalne pytania zawarte w opowiadaniu.Film niestety tylko ociera się o ten temat. a wręcz go spłyca.Przesłaniem filmu jest: walcz o swoje, o miłość, szczęście. Nie pozwól aby inni sterowali swoim życiem. Przesłanie może i szlachetne, ale większość wie to bez oglądania tego filmu.Film jest może dobry w kategorii ," ku pokrzepieniu serc". Z opowiadania o rozważaniach o boskim planie, zrobiono film o walce z systemem. I oto mam największe pretensje.Nie o grę aktorską, która była całkiem niezła, o przekaz filmu i jego morał, ale właśnie o zmarnowanie potencjału tkwiącego właśnie w opowiadaniu, o fundamentalne pytania o istotę boskiego planu i miejsca w nim, o próbę może nie zrozumienia, ale samego zadania pytania o wolną wolę człowieka. Są to przecież pytania pojawiające się wraz powstaniem religii i jak sądzę przynajmniej raz w życiu każdy z nas sobie je zadał.Dlatego ktoś kto nie czytał opowiadań Dicka i szukał akurat w filmach pozytywnych i budujących uczuć mógł go ocenić dużo wyżej. Ja nie, dlatego dla mnie ten film jest "zawiedzioną nadzieją".

ocenił(a) film na 6
KrisLsd

zgodzę się z Tobą. Miałem dylemat czy film ocenić 7/10 czy 6/10 ale zdecydowałem dać mu jednak gorszą notę. Mimo, iż nie znam tego opowiadania, uważam, że sam wątek tego dziwnego biura i ich działań, jest bardzo oryginalny, interesujący a film dobrze budował napięcie itd. Niestety trochę mnie zawiódł, zrobił się z tego melodramat. Dlatego 6/10 a nie 7/10.
Aczkolwiek uważam, że podchodzisz zbyt poważnie. Filmu nie powinno się oceniać poprzez pryzmat książki. Zepsuta ekranizacja czy nie zepsuta. Powinno się obiektywnie ocenić kino.
Zdjęcia, gra aktorska, fabuła, napięcie itd.
Podsumowując wszystko było dobre, ale jako całość jakoś nie zachwycało. Ten film po prostu się zaczął i po prostu się skończył.

ocenił(a) film na 7
KrisLsd

Tylko że ciężko mówić o boskim planie odnosząc go do boga, który według wielu ludzi (w tym np. mnie) nie istnieje bądź działa niemniej chaotycznie niż my. Ma to sens jedynie w dyskusjach teologicznych, ale w odniesieniu do życia, pojęcia "losu", nie ma żadnych podstaw.

Boski plan może być na równi starannie zaplanowanymi ścieżkami działań i przeżyć którego nas spotykają, jak i wypadkową przypadkowych zdarzeń w których doszukujemy się sensu. Życie w którym poddalibyśmy się tej domniemanej boskiej woli i wszystkie ważniejsze decyzje przerzucali na nią, czekali aż same się rozwiążą, mogłoby doprowadzić do takiej bierności, w której zgodzilibyśmy się nawet na potępiane przez nas czyny. Dobrze to pokazuje eksperyment Milgrama, w którym badani bardzo często ulegają wpływowi autorytetu lekarza i "rażą" drugą osobę prądem o napięciu niebezpiecznym dla życia. Jeżeli ślepo oddajemy los w ręce boga, a wraz z nim i innych pomniejszych autorytetów, możemy stać się podobnymi trybikami wykonującymi robotę której nie popieramy. Dlatego też podobało mi się w filmie ukazanie agentów od strony biernej (Thomsona) i tej buntowniczej (Harry'ego). Uważam, że to ciekawa kwestia, którą zgrabnie w filmie podkreślono (w przeciwieństwie do "Mrocznego miasta", który był bardziej tendencyjny w tej kwestii).

...:::[SPOILERY]:::...
Wspominasz też o zakończeniu opowiadania, w którym Norris przystaje na współpracę (niestety jeszcze nie czytałem). Gdy zaczynałem oglądać film też byłem zdania że tak powinien się skończyć. Jednak według mnie twórcy zgrabnie z tego wybrnęli. W pewnym momencie Norris zgadza się na współpracę i opuszcza Elise. Chwilę później gdy jego przyjaciel pokazuje mu notkę w gazecie o jej ślubie, widać też że Norrisowi żal tego uczucia, ale nie chcę mieszać w jej życiu i dalszej karierze. Heroiczny, hollywoodzki finał rozpoczyna dopiero ingerencja anioła który zwątpił i który uważa że plan nie jest wart rujnowania uczuć ich obojga. Ba, nawet na początku spotkania nie ma zamiaru podjąć walki, jeżeli ona faktycznie jest szczęśliwa. Nie ma zatem czysto abstrakcyjnego poddania się boskiej woli, ale jest i poświęcenie swoich uczuć dla dobra ukochanej, jak i walka o to uczucie które - sądząc po wzrastającej liczbie rozwodów - z roku na rok dla ludzi znaczy coraz mniej. Rzadko w SF (hmm... właściwie to raczej urban fantasy) mówi się o pozytywnych uczuciach, częściej zostawiając w depresyjnym, toksycznym tonie. To też bardzo mocno spodobało mi się w tym filmie.
...:::[SPOILERY OFF]:::...


Phillip K. Dick to osobna kwestia.

Czytałem "Zapłatę", "Czy androidy śnią o elektrycznych owcach?" i widziałem filmy nimi inspirowane. One są kompletnie do tych książek niepodobne, spłycone, wciśnięte w hollywoodzkie konwencje. Wiem zatem z jakim brakiem poszanowania spotykają się dzieła Dicka w Hollywood, wiem jak scenarzyści kompletnie nie potrafią ich wykorzystać i rozebrać z ciekawszych myśli, wątków i tematów. W "Ja, robot" Asimova nawet całą wymowę książki zmieniono, by bardziej pasowała do powtórkolubnych umysłów.
"Ekipy dostosowawczej" niestety nie czytałem (też żałuję tytułu - polski ma tyle sensu co "kod nieśmiertelności"). Jednak według mnie, podobnie jak w przypadku "Łowcy androidów", jako osobny twór film broni się znakomicie sam. Jest i pewien klimat, jest dobrze pokazane uczucie, a przede wszystkim jest Emily Blunt i Matt Damon.

Pozdrawiam! Może ktoś w końcu zekranizuje "Czy androidy ..." tak jak trzeba. :)

ocenił(a) film na 8
Khaosth

Zgadzam się z tą boską kwestią... i tak ogólnie ciężko byłoby bardziej przestrzennie pokazać ten film bez ryzyka wkradnięcia się nudy, książki nie czytałem stąd zwyczajnie zostałem zaskoczony pomysłem tego filmu i na 7 zasługuj spokojnie, z racji tego jakie filmy zwykle zdarza mi się oglądać ten odbiega od typowych koncepcji, co prawda dość widocznie trzyma się akcji ale dzięki temu oglądało mi się go bardzo przyjemnie bez problemów.

Mogli się jednak na jakieś ryzyko pokusić z racji tematu który pozwalał rozwinąć skrzydła cóż jest jak jest ja doceniam...

ocenił(a) film na 8
Khaosth

żeby sobie pomarudzić tak doszczętnie, polecam raport mniejszości- z prozą dickowską ma 3 rzeczy wspólne- imie i nazwisko głównego bohatera, to że on miał żone i że mutantów było trzech, reszta dośpiewana, a żeby się podbudować polecam przez ciemne zwierciadło- nie wszystko amerykańce potrafią zrujnować i spłycić