Szkoda,ze takie łopatologicznie....Dosłowność zabija wszelką metafizykę w tym filmie.Z Dickiem to już w ogóle nie ma nic wspólnego. Daje się to oglądać,bo w sumie i dobrze nakręcone i zagrane,ale jednak żal zmarnowanego potencjału.
Pierwszy raz widzę, żeby ktoś po pięciu latach od napisania komentarza postanowił skorygować literówkę w swoim oryginalnym poście. Skubaniutki.
Co do reszty się zgodzę, wyszedł za bardzo romans, za mało urban fantasy. Czułem ten film jakby powstał raczej na bazie Stephanie Mayer, a nie Philipa Dicka.
Można było napisać ten film lepiej. Napisać, bo zagrany i wyreżyserowany był całkiem nieźle. No tylko ten biedny scenariusz zasługiwał na lepsze szlify.