PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=501993}

Władcy umysłów

The Adjustment Bureau
2011
6,8 90 tys. ocen
6,8 10 1 90076
5,5 27 krytyków
Władcy umysłów
powrót do forum filmu Władcy umysłów

"The Adjustment Bureau" (wybaczcie, ale nie będę używać idiotycznego, polskiego tytułu) to opowieść o Davidzie
Norrisie, który kandyduje na stanowisko senatora Nowego Jorku. W dzień ogłoszenia wyników wyborów,
poznaje zupełnie przypadkowo młodą, czarującą dziewczynę i zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Co
ważne, z wzajemnością. Później w wyniku szczęśliwego zbiegu okoliczności (a może przeznaczenia?) spotyka ją
po raz drugi - w miejskim autobusie. Ponieważ oboje wyraźnie mają się ku sobie, wymieniają się telefonami, by
móc rozwinąć swoją znajomość. Jak się jednak wkrótce okazuje nie będzie to możliwe. Świat w którym żyją
bohaterowie - i nie jest to żaden spoiler, bo wszystko zostało powiedziane już w zwiastunie - funkcjonuje według
pewnego planu. O ile pierwsze spotkanie Davida z dziewczyną było jego częścią, o tyle drugie już nie. Świat ten
został zorganizowany przez Prezesa, który zaplanował go dokładnie dla każdego człowieka żyjącego na Ziemi, a
mężczyźni w szarych płaszczach i kapeluszach, pracownicy Biura Korekt, pilnują by plan ten został wykonany. Do
drugiego spotkania między bohaterami nie miało nigdy dojść i by nie dopuścić do dalszego rozwoju ich
znajomości, musi zostać wprowadzona pewna korekta. Pracownicy Biura są niczym obserwatorzy z "Fringe" -
przyglądają się życiu ludzi, strzegą ustalonego przez górę porządku. Nie są co prawda wszechwładni, nie
potrafią czytać w myślach, ale potrafią przewidzieć wszelkie dostępne możliwości i wybrać tę najbardziej
prawdopodobną. Ostrzegają Davida by już nigdy nie spotkał się z dziewczyną, bo źle się to dla niego skończy.
Ten jednak tak łatwo się nie podda i zrobi wszystko by jego ścieżka życiowa połączyła się z jej planem...

"The Adjustment Bureau" to całkiem zgrabne, co ważne wcale nie głupie połączenie kina akcji, romansu i sci-fi,
któremu jednak brakuje odrobiny werwy. Przez to choć ogląda się ten film naprawdę dobrze, bo rozwijająca się
historia stale interesuje i wciąga, to niestety w fotel za bardzo nie wgniata. Zagrożenie, które wisi nad
bohaterem, kara, która zostanie mu wymierzona za niepodporządkowanie się planowi, choć straszna, jest zbyt
odległa by mogła znacząco podnieść nam ciśnienie, przez co ogląda się ten film raczej spokojnie, bardziej
czekając na rozwój wydarzeń i zastanawiając się jak się on zakończy, niż faktycznie przeżywając rozgrywającą się
na ekranie akcję, martwiąc o los bohaterów. Całe szczęście Ci zostali sprawnie zagrani przez Damona i Blunt,
dzięki czemu z łatwością się do nich przywiązujemy i wierzymy w ich sytuację. Co ważne, czuć pomiędzy nimi
chemię, od razu jesteśmy w stanie uwierzyć, że zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia i że David zrobi
wiele by spędzić resztę życia właśnie z Elis. Fajnie się na nich patrzy, dobrze ze sobą razem wyglądają, a
wspólne sceny, ich rozmowy, wypadają bardzo naturalnie, dowcipnie i lekko. Za to spory plus. Reżyser
prezentuje w swojej produkcji bardzo ciekawą wizję świata, w którym wolna wola jest jedynie iluzją, a otaczająca
ludzi rzeczywistość jest predestynowana. Świat w którym wszystko jest z góry ustalone, przewidziane, od dawna
zapisane w wielkiej księdze, a wszelkie odstępstwa od tajemniczego planu są od razu do niego
dopasowywane. Ludzie podążają w nim po ustalonych nie przez siebie ścieżkach, na które nie mają wpływu, bo
jedyne wybory jakie mogą podejmować to decyzja pokroju: jakiej szczoteczki użyją, lub jaką pastą umyją zęby.

Niestety film George'a Nolfiego nie ustrzega się pewnych naciągnięć, nieścisłości, które dojrzeć można jeszcze
w czasie jego trwania. Całe szczęście nie są one ordynarne, ani tak wielkie, że nie dałoby się ich przetrwać
podczas seansu i nie pozwalałyby cieszyć się z oglądania tej produkcji. Pierwsza wątpliwość jaka się pojawia
podczas oglądania "The Adjustment Bureau" to pytanie o ważność rodzącego się związku. Bo czy znajomość
Davida z Elis jest naprawdę tak istotna dla rozwoju przyszłych wydarzeń, że nie możliwa jest nawet najmniejsza
zmiana w planie? Czy traktując bohatera ulgowo, dając mu za wiele swobody w pewnym czasie, nadzorujący
świat sami na siebie nie ukręcili bicza? Przypadki się przecież zdarzają, ten nie mógł być pierwszym, a co za tym
idzie dlaczego tak łatwo wymknął się spod kontroli? Po drugie, czy poprzez próby korekcji planu, poprzez
ściganie starającego się żyć według swojej woli Davida, pracownicy Biura nie zaburzyli przypadkiem ścieżek
życia innych ludzi? A co za tym idzie, czy nie zmienił się przy okazji cały, gigantyczny plan? Bo skoro cały świat
jest wielką ścieżką zależności, wzajemnych połączeń, w której liczy się każda sekunda, każde zdarzenie ma
znaczenie, sens i swój cel, to skoro plan Davida przebiegł inaczej (i dalej toczy się odmiennym torem), to czy nie
wpłynęło to negatywnie na inne plany? Oczywiście miło by było gdyby twórcom udało się całkiem uniknąć
wszelkich naciągnięć prowadzących do tego typu nieścisłości i wątpliwości, ale i tak na tle innych
Hollywoodzkich obrazków, ten pod tym względem nie wypada aż tak źle i na niektóre uproszczenia można
spokojnie przymknąć oko.

Bo w gruncie rzeczy obraz Nolfiego to taka romantyczna bajka. Bardzo zgrabny film, dobrze napisany, sprawnie
zrealizowany. Wzbogacony o jak zwykle ładną muzykę Thomasa Newmana, który choć może trochę za często
się powtarza, to pomimo podobieństwa do poprzednich prac, udaje mu się wytworzyć bardzo ciekawy klimat dla
tej opowieści. Opowieści, która jest ładnym romansem, który wychwala miłość od pierwszego wejrzenia, to jak
potężnym i niesamowitym jest ona uczuciem, o które warto i trzeba walczyć. Bo bez miłości życie nie jest pełne.
To film pokazujący, że warto ryzykować, warto korzystać z danej nam wolnej woli. Dążyć do swego, wypełniać
swój plan ale jednocześnie być otwartym na niespodziewane, na to co nieprzewidywalne. Bo choć (być może)
życie nasze jest zorganizowane według jakiegoś wzorca, nic nie dzieje się w nim bez przyczyny, to warto również
pamiętać, że zawsze można je zmienić, dostosować, wybrać inne drzwi od tych, które teoretycznie są nam
przypisane. To obraz zastanawiający się nad tym co jest tylko przypadkiem, a co już przeznaczeniem. Co jedynie
zbiegiem okoliczności, a co czymś co musiało się stać, by nasze życie potoczyło się w ten, a nie inny sposób. I
w końcu to film mówiący o tym jak ważni są w naszym życiu ludzie, których spotykamy na swojej drodze. Bo
każdy w jakiś sposób na nas wpływa, każda osoba, nawet ta z którą kontakt mamy jedynie przez chwilę, coś nam
daje. Kształtuje naszą rzeczywistość i nas samych. A to jest niezwykle cenne.

7/10

PS. Skoro w napisach do filmu "The Adjustment Bureau" zostało przetłumaczone jako "Biuro Korekt" to po co
tłumacze silili się na beznadziejny i niezgodny z fabułą filmu tytuł "Władcy umysłów"? Naprawdę bezsensowny
pomysł...

ocenił(a) film na 7
milczacy

Świetnie napisane, brawo!

ocenił(a) film na 7
BlackStarling

Dzięki ;)

milczacy

Z tego samego powodu dla którego "King's speech" zostało przetłumaczone na "Jak zostać królem". To proste odwołanie do naszego ego. Zawsze znajdzie się iluś gości którzy pomyślą, że to rodzaj poradnika dla przyszłych autokratów. "Biuro Korekt" brzmi zdecydowanie gorzej marketingowo od "Władców umysłów".

magin7

Ja bym przetłumaczył jako "Biuro dostosowawcze", albo "Biuro regulacji", "Regulatorzy", "Agencja dostosowawcza", czy coś takiego. Dla mnie brzmi to mroczniej. "Biuro korekt" mi się kojarzy z chirurgią plastyczną... Tak czy siak "Władcy umysłów", mi się kojarzy z "Władcy much" :) kiepski tytuł.

baryluk

O własnie znalazłem że polskie tłumaczenie opowiadania miało tytuł "Ekipa dostosowawcza". Więc trafiłem dobrze.