Ogromny zawod. Wiem ze ekranizacje ksiazek Dicka sa dosyc trudne chociaz Blade runner czy raport mniejszosci byly hitami, to jednak ten film jest jak dla mnie porazka. Po prostu nudny. Damon niczym w Hereafter znow znalazl swoja millosc na samym koncu filmu..ale...wlasnie, czy aby Damon nadawal sie do tej roli. Moim zdaniem nie. O czym film... krotko.... o milosci, milosci, i milosci no i zyciowym przeznaczeniu. Love story w wersji paranormalnej. Nie wiem jak inni, ale dla mnie ta para zakochanych byla po prostu malo wiarygodna, wrecz malo...romantyczna. Film ma pokazac romantyczna milosc w walce z przeciwnosciami losu w ujeciu sci-fiction, a romantyzmu raczej nie widzialem. Film sie dluzyl i dluzyl, w pewnym momencie akcja z drzwiami zrobila troche przeciagu na sali, ludzie sie ocucili ... w sumie i dobrze, bo to byl juz koniec filmu. Slabizna. Moim zdaniem nie warto wybierac sie do kina na ten film. Nie jestem milosnikiem tworczosci Dicka ale obawiam sie, ze jego czytelnicy moga miec rowniez nie najlepsze zdanie o ekranizacji. Bo jesli ksiazka byla taka jak film.... to nie warto czytac.
Własnie ja mam przeciwne odczucia, mi sie podobało. Nie czytałam tego opowiadania, wiec wypowiadam sie jedynie co do filmu, ale jak ogladalam to mialam wrazenie, jakbym czytala to opowiadanie i w sumie jestem pod wrazeniem, bo moim zdaniem, im się udało. Przede wszystkim to byl taki skromny film, aż się prosiło zeby zajechac jakimiś boskimi efektami rodem z 'Incepcji', a wyszedł taki film jakby niskobudżetowy, w pozytywnym dla mnie sensie (swoja droga jaki był budżet filmu?). Dzieki temu że wszystko było właściwie takie umowne to można było odczytywac ten film bardzo metaforycznie, a i ta metafora bardzo mi pasuje (podążanie za tłumem, rola przypadku). I co do głównego bohatera to byłam bardzo zaskoczona że wyczuwałam jakąś chemię między Damonem a Emily Blunt, bo taki opatrzony przeciez, ale naprawdę wyszło im to bardzo naturalnie. Takie tylko, oczywiście, moje zdanie. I muzyka super, Newman rządzi.
film kosztowal 51milionow dolarow, wiec nie jest to niskobudzetowa produkcja, no mozna powiedziec sredniobudzetowa. Ale jesli porownamy do Inception (160 milinow) no to ten jest niskobudzetowy.
mi sie podobał ten film nie wiem skąd ta niska ocena 3 u ciebie. Ja 3 stawiam filmom ,które były bardzo bardzo kiepskie. Lubie tego reżysera i prawdopodobnie gdyby zrobił film o jedzeniu kotleta to moja reakcja wyglądała by tak:
"wow! widzieliście jak on przełkną tego kotleta..."
Jedyna rzecz ktora ci przyznam to ten aktor pasuje bardziej do filmow wojskowych typu green zone.
dokladnie nuuuuudaaaaaaaaaaa... Zero pasji i romantyzmu w filmie o milosci. Emily Blunt lubie ale no niestety nie popisala sie tu gra, ze juz nie wspomne o tym ze jej rola swietnej tancerki wyszla dretwo jak kawal dechy. Ok po trailerze spodziewalem sie czegos zupelnie innego (Bourne meets Inception - debil ktory to wymyslil nie widzial zadnego z tych filmow nie mowiac juz o rzeczonym) ale nawet kiedy juz sie nastawilem na zmiane klimatu to i tak nic to nie dalo - nuda, nuda i jeszcze raz nuda.
Jak to dobrze, że na FW istnieje możliwość wglądu w oceny użytkowników. Dzięki temu Shaganashak, Twoje opinie na temat filmów mają dla mnie zerową treść. Pozdro :)
hehehe ogolnie rzecz biorac dynda mi Twoja opinia wiec plakac nie mam zamiaru. Pozdrawiam rowniez :)
Może trochę mnie poniosło, ale bez kitu, nie ogarniam jak można dać 2 takiemu filmowi jak ten, jednocześnie nie będąc zwykłym trollem. 2 to przecież obraz nędzy i rozpaczy. Oznaka braku talentu, czy też wykorzystania anty-talentu na każdym poziomie realizacji dzieła. A u Ciebie widzę, że wystąpił error na linii trailer - obraz, przez co młócisz niemiłosiernie całkiem przyzwoite dzieło. Proponuję na przyszłość trochę więcej rozwagi przy ocenie tego co mówi reklama (trailer "jak incepcja"), z tym czym faktycznie jest sam produkt-film (około dark city story). elo.
Nastawialem sie na jakas ciekawa historie, cos czego jeszcze nie bylo vide Incepcja a dostalem nudnawy melodramat. Juz nie chodzi o jakas mega akcje, poscigi itp. ale o cos co by mnie wessalo do swiata na ekranie a tu niestety nic takiego nie otrzymalem. Nie mam nic przeciwko melodramatom (z takich nazwijmy to "paranormalnych" melodramatow podobal mi sie bardzo The Time Traveler's Wife gdzie az bilo z ekranu od uczuc a jednoczesnie sama historia byla wciagajaca) ale nawet ten byl tutaj kiepski i jakis taki sztuczny. Patrzac na ich romans kompletnie nie czulem ze cos miedzy nimi iskrzy. Byc moze to nie wina samych aktorow tylko rezysera - nie wiem, mnie film nie przekonal. Cheers :)
Zaklęci w czasie, przyciężkawy, choć niezły melodramat o szalonym uczuciu nienaturalnie rozciągniętym przez podróże w czasie. Władcy umysłów, lekka opowiastka o miłości i przeznaczeniu w realiach zabaw z rzeczywistością. Oby dwa filmy udane, choć jednak zupełnie inne. Mnie romans z Władców przekonuje chociażby ze względu na własne doświadczenie. Jest zdecydowanie bardziej wiarygodny niż historia miłości ukazana w TTTW. Ale przecież ilu ludzi, tyle odczuć i opinii :)