niezbędne. Z racji tego, że niewiele widać, a odrobine więcej słychać (Brucea poznałem np. po głosie) film stwarza szerokie pole rozwoju dla wyobraźni ;P Dobrze, że trwał tylko pół godziny, bo chociaż lubię Evil Dead, to barwna mozaika na ekranie z domieszką zacinającego się dzwięku może wyprowadzić z równowagi świętego. No, ale obejrzeć trzeba... Trzeba chyba... B)