PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=521206}

W ciemność. Star Trek

Star Trek Into Darkness
7,1 84 932
oceny
7,1 10 1 84932
6,1 16
ocen krytyków
W ciemność. Star Trek
powrót do forum filmu W ciemność. Star Trek

Normą współczesnego blockbustera jest zaskakiwanie widza wyrazistością przedstawienia efektów specjalnych. Od czasów "Avatara" i Burtonowskiej "Alicji w krainie czarów" z założenia świat przedstawiony musi być jak najbardziej oderwany od rzeczywistości, w estetyce bardziej plastyczny, nienaturalny, nasycony różnorodną kolorystyką. Kino J.J. Abramsa zwieszone jest gdzieś pomiędzy ową stylistyką a bardziej autorskimi zapędami Christophera Nolana. W najnowszym "W ciemność. Star Trek" Amerykanin udowadnia, iż w głębi serca wciąż pozostaje reżyserem o młodzieńczej ekspresji, umiejętnie potrafiącym operować fantastyką i realizmem jednocześnie. Spośród jego czterech dotychczas nakręconych filmów fabularnych to pozycja najlepsza zarówno pod względem poziomu zaprezentowanego widowiska, jak i przedstawionych w nim treści.

Porównując "W ciemność..." do poprzednika z 2009 roku, okazuje się w podstawowych czynnikach obrazem wyraźnie dojrzalszym. Główną tego przyczynę stanowi przede wszystkim scenariusz, jakkolwiek bazujący na uproszczeniach i nie rozwijający dostatecznie dobrze wszystkich wątków, to jednak zawierający analizy w większym stopniu skomplikowane od poprzedniej produkcji (która była jednocześnie pierwszym filmem po całkowitym restarcie serii). Materiałem pierwotnym dla Abramsa była najlepiej dotąd oceniania produkcja całego cyklu - "Gniew Khana" z 1982 roku - i Amerykanin umiejętnie dostosował ją do wymogów współczesnej wysokobudżetowej produkcji. Treść, nazwijmy ją filozoficzną, uległa odpowiedniemu zawężeniu i uproszczeniu oraz ubrana została w przyjemną dla oka stylistykę. Kontrowersje mogą wzbudzać niektóre chłopięce zabawy Abramsa efektami specjalnymi - jak chociażby świetlisty wianuszek pozostawiony za statkiem wchodzącym w prędkość nadświetlną. A także dokuczająca ilość flar świetlnych, szczęśliwie należycie okrojona w stosunku do poprzednich produkcji. Prawdziwą siłą "W ciemność..." jest jednak gwiazda małego ekranu, Benedict Cumberbatch, który swą ekspresją i zimnym spojrzeniem nadaje wiarygodność filozoficznym tezom wypływającym z ekranu. I pozwala na przymknięcie oczu na ich dość słabe zaprezentowanie w opowieści.
Star Trek recenzja

Jest to bowiem kolejna historia o terroryzmie, wpisana w kontekst widowiska sci-fi dla niewymagających widzów, wzbogacona o przemyślenia na temat śmierci i siły przyjaźni. „Gniew Khana” zawierał jednak zaskakująco dużo rzetelnych treści około humanistycznych (podobnie jak serial z lat 60.), wiele z nich trafiło więc do „W ciemność...” w formie odrobinę łopatologicznej, ale za to wiarygodnej. Część z nich to frazesy, jak twierdzenie wnoszące, że okropność śmierci jesteśmy w stanie doświadczyć tylko wtedy, gdy umiera przyjaciel. Kwestia odpowiedzialności za popełnione zbrodnie wypada już autentyczniej, podobnie jak świadomość moralnych konsekwencji, jakie niesie ze sobą każda lepiej bądź gorzej umotywowana forma terroryzmu. Oraz zapewnienie, że w przypadku konfliktu interesów należy postawić na pacyfizm. Khan w wydaniu Cumberbatcha jest o tyle przerażający, co wiarygodny w swoim postępowaniu. To jego aktorska charyzma sprawia, iż musimy się porządnie zastanowić, czy aby metody postępowania Khana są na pewno dobrze umotywowane.

Mimo wszystkich wad "W ciemność..." to jak dotąd najlepsza wysokobudżetowa produkcja tego roku. Abrams obecnie jest jednym z najzdolniejszych kreatorów filmowego widowiska, podobnie zresztą jak Michael Giacchino, który w komponowaniu muzycznej jego warstwy nie ma sobie w Hollywoodzie równych. Za dwa lata czeka nas siódmy epizod Gwiezdnych wojen, który jeszcze przed rozpoczęciem okresu zdjęciowego możemy określić kinem rozrywkowym nowej generacji. Abrams mocno spolaryzuje widownię, ale z jego talentem i wyobraźnią możemy oczekiwać widowiska innowacyjnego w każdym calu. Tym bardziej, iż "W ciemność..." zapewnia, iż siłą jego produkcji jest tendencja wzrostowa.

http://zissou.pl/star-trek.html

ravaell

Dziwny film (nawet jak na s-f). Do mnie nie przemówił, ale może dla tego że nie jestem fanem Star Treka.

ocenił(a) film na 6
the_men_from_okinawa

Filmy Abramsa z poprzednimi Star Trekami łączy praktycznie tylko zarys fabuły i podstawowe konstrukcje psychologiczne bohaterów. Zarówno pod względem stylistyki, jak i sposobu ujęcia historii, to już zupełnie inna bajka, więc pewnie nie tutaj leży problem ;) Dla mnie Into Darkness to przede wszystkim Cumberbatch i Giacchino, chociaż jak wspomniałem, szanuję reżyserki styl Abramsa. Chociaż nie przepadam ani za MI3, ani za pierwszym jego Star Trekiem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones