Czy naprawdę można zabić w imię miłości? A może to zawsze wynika z egoizmu?
Emily tak naprawdę mimo wszystkich pozorów jakie stwarzała była nieszczęśliwa. Jak to o niej powiedział Chris, inaczej postrzegała świat, na którym już nie chciała żyć. Postanowiła, że zrobią to razem. Ona postanowiła, czym tak naprawdę zmieniła, zniszczyła życie Chrisa.
Każdy powinien decydować osobie, ale jeśli ktoś to robi za niego, szczególnie w tej najważniejszej kwestii, wykorzystując uczucia, tragedia jest nieunikniona. Tym bardziej wszystko jest przykre, jeśli ta decyzja zmienia całkowicie życie ludzi, którzy byli od zawsze przyjaciółmi, a ich drogi pod wpływem tych wydarzeń ostatecznie się rozchodzą.
Czysty egoizm ze strony osoby, której zależy na własnym dobru i wybiera najgorszą możliwość, tą, która tylko jej odpowiada, a która doprowadza do ruiny życie jej bliskich.
Ale pewnie w tej kwestii wiele osób się ze mną nie zgodzi.
A film jest dobry ;)
popieram Emily to zwykła egoistka, miała wszystko co by nie chciała kochajaca rodzine, kase, a nawet chlopaka, ktory zrobilby dla niej wszystko. Ona wolala sie zabic niz zyc i pozwolic zyc dziecku, ktore nosila w sobie. skoro byla taka nieszczesliwa to powinna isc do psychoterapeuty lub porozmawiac z kims. Dlaczego zadecydowala nawet za Chrisa o jego zyciu?
W prawdziwym zyciu pelno jest takich ludzi i az smutno sie robi gdy o tym slysze.
Niejeden chcialby miec to co oni maja...
'miała wszystko, czego chciała' - a skąd wiadomo, czego ona chciała? czy pieniądze są najważniejsze? albo bliscy, którzy nic nie rozumieją? ja czytałam książkę, na podstawie której powstał ten film. i jak to zwykle bywa, książka ukazuje o wiele więcej, niż film, który wszystko upraszcza, żeby nie był za długi. Emily nie była szczęśliwa, głównie dlatego, że cała jej rodzina zawsze oczekiwała, że Emily będzie z Chrisem, a Emily bała się przeciwstawiać temu, bo wiedziała, że rodzina będzie ją potępiać i nie zrozumie tego, że Emily nie kocha Chrisa i nie wyobraża sobie dalszej przyszłości z nim. tzn kocha go, oczywiście, ale jak brata, bo była z nim wychowywana od małego jak siostra. dlatego to, co ich wiąże, uważa za prawie kazirodcze i nie chce tego. ciąża ją ostatecznie dobija. zwłaszcza, że Chris chce się z nią kochać, a ona była molestowana w dzieciństwie (nie oglądałam filmu, więc nie wiem, czy ten wątek był tam w ogóle wplątany, bo jakoś nikt o tym nie pisze.) i dlatego nie cierpi jego dotyku. poza tym, boi się przyszłości. nie wie, co chce robić w życiu. nie chce rozłączać się z Chrisem, ale nie potrafi też wyobrazić sobie, że miałaby być jego żoną.
ale, oczywiście, uważam, że Emily to egoistka. nie mówiła Chrisowi o wszystkim, jak robiłaby osoba kochająca. nie potrafiła wyjawić mu powodów, z których cierpi. i nie powinna podejmować pochopnej decyzji, jaką jest samobójstwo, tylko zwrócić się po pomoc do np. terapeuty. i nie powinna zmuszać Chrisa do takiej decyzji, nakładać na niego takiego obciążenia. nadal wątpię, czy rzeczywiście go kochała... czy po prostu była egoistką.
mimo wszystko.. skoro nie widziała innego wyjścia.. i mimo wszystko była jeszcze młodą, bardzo młodą przerażoną osobą, którą życie obciążyło, i która nie potrafiła podejmować właściwych wyborów..
cytując książkę, :"Nagle Chris wiedział: Emily nie bała się, że umrze. Ona się bała, że nie umrze."
Oglądałam ten film wieki temu i nic prawie nie pamiętam, ale też czytałam książke. I choć też uważam że Em postąpiła egoistycznie, to chyba jestem w stanie chociaż po części ją zrozumieć. Nosiła w sobie owoc czegoś co ją przerarzało, a jedyny przyjaciel którego miała nigdy by jej nie zrozumiał. Jej stan psychiczny pogarszał się od paru lat. Samobójstwo to była beznadzieja ale przemyślana decyzja, ta dziewczyna żyła pod presją bo nie umiała sie sprzeciwić ludziom których kochała. Jedynym jej błedem było to że od początku nie była szczera z Chrisem i zmusiła go do udziału w tym grając na jego uczuciach. Zostawiła go na świecie ze świadomością, że nie umarł razem z nią chociaż tak miało być, a jedynie pomógł jej odejść z tego świata.
dokładnie.też się z Wami zgadzam.Ta dziewczyna miała wszystko o czym każdy marzy więc czemu zrobiła coś tak strasznego. Z czego wynikała jej desperacja...ja osobiście nie rozumiem....
gdzie oglądałyście/daliście ten film? nie mogę go nigdzie znaleźć a przeczytałam książkę i chciałabym obejrzeć film...
a mnie się chce śmiać, że uważacie samobójstwo za coś strasznego. zależnie od psychiki i tego czego dany człowiek oczekuje od życia można chcieć żyć lub nie. widać niektórym to co według was jest "wszystkim" nie wystarczało, najwyraźniej nie była szczęśliwa, dla niej "wszystko" oznaczało co innego. masz wszystko jeśli masz to co sprawia że jesteś szczęśliwy. to nie jest egoizm, raczej egoistami są wszyscy rodzice na świecie, każdy kto powołuje nowe życie na ten smutny świat, skazując nową istotę na cierpienie, przez jakie sami przechodzą. ja wiem jakie jest życie i nigdy nie urodzę dziecka. nie mogłabym skazać niewinnej istoty na życie tutaj, gdzie jest tak smutno. gdyby zaszła na świecie jakaś wielka zmiana, panowałaby powszechna radość o życzliwość, wtedy może zdecydowałabym się na dziecko. sama żałuję, że żyję, dziwne jest dla mnie, że wy nie.
Film jest bardzo słaby, należy od tego zacząć. Odebrano mi cały urok, który otrzymałam w książce Jodi Picoult i strasznie, ale to strasznie żałuję, że obejrzałam jej ekranizację. W filmie masa nieścisłości, wycięte właściwie wszystkie najistotniejsze sceny/wątki, które dodawały urok tej opowieści. Potworność.