W moim przekonaniu ten film nie jest antykatolicki.
Odbieram ten film bardzo smutno. Jest on dla mnie o samotności i wykluczeniu. Każdy w tym
filmie pragnie/tęskni/chce jakiejś bliskości, uczucia, miłości czy choćby cielesności.
Ksiądz Adam mimo, że "już zajęty" to bardzo samotny. Samotność swą musi skrywać i przed
samym sobą i przed Kościołem i przed rodziną (próba wyperswadowania przez siostrę). Mimo
wszystko, chyba jak każdy z nas, ma on jakieś potrzeby. Potrzebę ciepła, akceptacji, miłości,
przytulenia się. Czy to jest jakieś nieludzkie? Dla mnie bardzo naturalne. Nawet dla księdza.
Jest on samotnikiem. Z wyboru i przymusu. Z wyboru bo seminarium wybrał sam. "W wieku 21
lat." Z przymusu, bo w instytucji którą wybrał musi zachować czystość. Ale natura, potrzeby
wciąż są i nie dają o sobie zapomnieć (scena w wannie). Ksiądz się "przyzwyczaja". Do parafii,
ludzi, miejsca, może nawet fascynuje kimś. I nagle kolejne przeniesienie. "Każdego dnia
rodzimy się na nowo i umieramy". I znów musimy zaczynać od nowa, wszystko. Od zera, od
początku. Wymazać to co było poprzednio i zapisywać kartkę swego życia od nowa. Ale ta
kartka nie jest już czysta. W głowi jest wiele starych historii, które spokoju nie chcą dać.
Sam wybrał drogę seminarium, drogę kościoła. Dość późno i pod wpływem impulsu. Może
właśnie tak chciał ujarzmić swój homoseksualizm? Oddaniem się bogu? Wiarą? Posługą
kapłańską? Może właśnie tak chciał uciec od swojej orientacji? W modlitwę? W pomaganie
innym? Na pewno lepsze to niż alkohol (alkoholizm?), który nie był dla niego obcy.
Ale Kościół zamiast mu pomóc, zawodził go. Tracił w niego wiarę. W instytucję, że ta nie jest w
stanie pomóc mu kolejnymi przenosinami. Że ucieczka "w Boga" nie jest ucieczką od swoich
potrzeb. Bóg nie pomaga "wybiegać" się mu z homoseksualizmu ("bo sprzątanie"). Stąd
obrazoburcze zwątpienie (chociaż dla mnie nie gorszące) - taniec Papieżem Benedyktem XVI.
Sam sobie ksiądz Adam zgotował ten los. W imię czego? Braku akceptacji przez
społeczeństwo, przez kościół?
Samotna jest też Ewa, żona Michała. Zakochała się w nim. I postanowiła przy nim być (tkwić?).
Na wsi, od miasta, pomagać trudnej młodzieży. Mimo to czuła się samotna. Bez
wystarczającego ciepła ze strony męża? Może nie zaspokojona? I wykluczona, przed
wielkomiejkim światem, za którym tęskniła. Samotność dopadała i ją. Mimo, że miała męża,
przykładna katolicka rodzina, pomaganie innym. No idealne życia. A jednak niedosyt, jednak
czegoś w życiu brak. Dziwi brak dziecka w tak przykładnym katolickim małżeństwie. Samotna. Z
dala od znajomych. Z dala od miasta. I może ma poczucie winy, że sama sobie zgotowała ten
los. W imię czego? W imię miłości do swojego męża? Czy warto było? Aż tak zmieniać swe
życie? Aż tak, by nagle ocierać się o zdradę? Z księdzem?
Jest i młodzieniec Szczepan, z jakby lekkim upośledzeniem, autyzmem, który musi opiekować
się swoim bratem. Nie akceptowany i wykluczany przez rówieśników, przez oazę a mimo to
pragnący jak każdy akceptacji, bliskości, miłości i ciepła. Pragnący cieszyć się pełnią życia (gra
w meczu i strzelony gol). Chcący zaimponować kolegom i być taki sam jak oni (skakanie do
wody a nie potrafienie pływać). Znalazł oparcie w księdzu Adamie. Jakąś troskę, której nie
dawał mu nikt wcześniej (obmywanie zakrwawionego nosa), poczuł jakieś ciepło.
Zafascynował się uczuciem dawanym przez księdza, uczuciem, które nie dawał mu nikt
wcześniej. Był w stanie nawet walczyć o księdza (przed sklepem). Szczepan również był
samotny i wykluczony. Z wyboru? Z przymusu? W imię czego? Dlatego, że taki się urodził?
Dlatego, że jego brat taki się urodził? Dlatego, że był wyśmiewany i poniżany?
Samotni też byli ci młodzieńcy w oazie. Wykluczeni za swoje wybryki ze społeczeństwa.
Dziwne, że każdemu ulotnie umknęła scena pogrzebu jednego z rówieśników. Powiesił się.
Pisząc wcześniej na drzwiach "ksiądz to pedał". Powiesił się, bo się bał. Bał się siebie?
Swojego homoseksualizmu? Tego co zrobił na "ich wersalce", którą ksiądz postanowił
usunąć? Może ksiądz coś widział? Podejrzewał? Może się to wyda? "Mama się dowie?" Może
nie mógł zaakceptować tego co się stało? Może został zgwałcony? Może sam tego chciał?
Wybrał los szubienicy. W imię czego? W imię braku akceptacji społeczeństwa? W imię
możliwego, przyszłego wykluczenia przez "ziomków z oazy"?
Procesja, moment kulminacyjny. Dla niektórych pusta scena. A dla mnie podsumowująca,
pokazująca ich wszystkich samotność. Niby wszyscy razem, celebrują wspólnotę. A jednak
każdy jest samotny. Z księdzem Adamem na czele, który z monstrancją otoczony przez
wszystkich, kroczy w swej peregrynacji sam. Ze swoim krzyżem. Nie mogąc otworzyć się przed
nikim. Nawet przed siostrą.
Każdy na tej procesji był samotny, mimo, że szli obok siebie, to myślami (swoimi problemami)
każdy był na drugim końcu świata.
Znacząca była też rozmowa na skypie. Nie, nie przez wyznanie księdza. Ale pokazująca znów i
pogłębiająca samotność księdza. Siostra w Kanadzie, z mamą skłócony przez alkohol. Scena
pokazuje, jak obecnie wyglądają relacje. Jakie są one kruche. Jakie są one łatwe w
utrzymaniu. Wystarczy jeden klik by porozmawiać z kimś na końcu świata. Wystarczy też jeden
klik by się wyłączyć.
Nie zgodzę się, że film jest antyklerykalny czy antykościelny. Wręcz przeciwnie. Ze sporym
szacunkiem i delikatnością reżyserka odniosła się do tych kwestii. Przecież przy najmniejszych
wątpliwościach ksiądz od razu został przeniesiony. Nie było tu przecież pedofilii, wszyscy byli
dorośli, prawa nikt nie złamał. Ale dla zachowania standardów i ukrócenia "uśmiechania się"
ksiądz Adam został przeniesiony. Co innego Kościół mógł w takiej sytuacji zrobić? Innych
dowodów jego grzechów nie było. Nie traktuję tego filmu, jako ataku na kościół.
Nadziwić się nie mogę, jak jedna, czy dwie sceny z nagimi pośladkami w bliskim zbliżeniu
dwóch mężczyzn może przysłonić aż taki ładunek emocji. Czy my Polacy naprawdę mamy
jakąś fobię na punkcie homoseksualistów? Czy działają oni na Polaków jak płachta na byki?
Brawo dla Szumowskiej za pokazanie jacy z nas, z Polaków zaściankowi ludzie. Którym jeden
gej jest w stanie zasłonić cały świat.
Film pokazuje, że ta samotność, wykluczenie, często wynika nie przez nas samych, z wyboru.
Przez co? Prze kogo? W imię czego? Przez narzucone i uprzedzone społeczeństwo, które nie
potrafi zaakceptować jakiejkolwiek inności (pokazuje to też pierwsza, bardzo smutna i przykra
scena z mrówkami ). A wpisy na tym forum, które skupiają się tylko na seksie dwóch facetów,
jakimś "homolobby" czy antykościelnym wyrazie tego filmu tylko to potwierdzają. Smutne ale
prawdziwe.
Tak odebrałem ten film.
Jak dla mnie film bardzo dobry. Daję 7,5. W skali 0-10.
Miałam dokładnie to samo odczucie - film jest o samotności. Samotności księdza, chłopaków z ogniska, żony Michała. I o sposobach ucieczki przed samotnością. I o tym, jak człowiek próbuje sobie z tą ucieczką poradzić, gdy jest to sprzeczne z zasadami, które wcześniej przyjął - śluby czystości w celibacie, ślubowanie wierności małżeńskiej, przekonanie wyniesione z domu, że ,,obciągnąć laskę drugiemu kolesiowi to wstyd".
Absolutnie nie odebrałam tego filmu jako ,,antykatolicki".
Dla mnie jest to po prostu film o potrzebie bliskości drugiego człowieka i zaakceptowania, i o wielkim smutku i rozdarciu wynikającym z ze zderzenia ograniczeń narzucanych przez społeczeństwo i nas samych z próbą złagodzenia tego bólu i smutku.
Zupełnie na marginesie dodam, że zupełnie nie rozumiem ,,fiksacji homoseksualnej", która wynika z postów wielu użytkowników tutaj. Mam wrażenie, że nie do końca zrozumieli, o co dokładnie Szumowskiej chodziło. A już najbardziej denerwowały mnie śmiechy na sali kinowej w najmniej śmiesznych momentach - w waszych kinach też tak było?
antykatolicki film ??????? a powiedzcie mi ilu z waz chodzi do kościoła.
Byłem wczoraj na premierze i film warty do obejrzenia.
Oczywiście obraz geja i to jeszcze w dodatku księdza budzi kontrowersje w Polsce.
Śmiać mi się chce z niektórych komentarzy Homofobia to jest problem a nie ludzie ze środowiska GLTB nie widzicie innych problemów a jest ich wiele np. co dziennie się słyszy o mordzie dzieci przez własnych rodziców to jest problem a nie oni
To jest najlepsze, że ludzie się zasłaniają katolicyzmem, a chodzą do kościoła dwa razy do roku, we święta, nie spowiadają się i grzeszą na prawo i na lewo (np. cudzołożą)! I oni śmią narzekać na film o księdzu geju, bo to nieantykatolickie i to grzech. Haha. Ludzka hipokryzja nie zna granic. Oczywiście nie wrzucam wszystkich do jednego worka, ale ludzi, którzy są rzeczywistymi, praktykującymi katolikami, jest jak na lekarstwo... i wątpię, żeby byli to ci, którzy na filmwebie tak nachalnie krytykują ten film. Prawdziwy katolik zachowałby się pokorniej.
Och TAK!!! Nie oglądajcie tego filmu, bo zostaniecie "spedaleni", zacznie was boleć brzuszek i główka i już NIGDY nie pójdziecie do kościoła!!! Tak działa ten film! To nie jest dramat o problemach ludzkich nie tylko Kościoła, to jest po prostu SKANDAL!
A tak na serio nie jest, ani jednym, ani drugim. Danke.
Homoseksualizm jest uleczalny. Film pogłębia tylko problem przedstawiając go w krzywym zwierciadle. Typowe zamiatanie tematu pod dywan podczas gdy homoseksualiści oczekują pomocy.
Haha. Niezły żart. Zakładając, że można wyleczyć homoseksualizm, czyli zmienić orientację, wyobraź sobie, że nagle postanawiają Ciebie wyleczyć z heteroseksualizmu i zamienić orientację na homoseksualną. Hmm... że niby nie da się? To nie możliwe. No właśnie. Homoseksualizmu też się nie da nagle od tak zmienić, wyleczyć. Myślisz, że geje świadomie wybierają swoją ścieżkę życia, wiedząc jakie piętno ze sobą będą nieść i jak im nie łatwo? Sami się pchają w takie życie?
Dopiero w 1894 roku przyjęto w Polsce pierwsze kobiety na Uniwersytet! Dokładnie na UJ. Stanisławę Dowgiałło, Jadwigę Sikorską i Janinę Kosmowską. Na studia farmaceutyczne. Zostały one przyjęte jako hospitantki, bez prawa zdawania egzaminów i rygorów uniwersyteckich.
Powszechnie uważano, że ich cechy biologiczne i psychiczne (tzw. determinizm biologiczny) miały powodować ich mniejsze zdolności do zajmowania się działalnością naukową. Przeważał pogląd, że podstawową przyczyną były uwarunkowania społeczne, kulturowe i religijne (determinizm kulturowy), które w różny sposób ograniczają kobietom możliwość zajmowania się działalnością naukową i osiągania sukcesów w tej dziedzinie.
Powszechne w ówczesnej prasie było "wmawianie drugorzędności kobiet, oraz wmawianie im ich niższości umysłowej i intelektualnej.
Miłe prawda?
W Cambridge - 1871, na Oxfordzie - 1879.
Na Sorbonie w 1903 roku Skłodowska-Curie jako pierwsza kobieta obroniła doktorat.
A prawa kobiet?
Z tych samych powodów kobiety ich nie miały.
W Polsce dopiero w 1918 roku kobiety zyskały prawa wyborcze. W USA w 1920. We Francji w 1944. W Szwajcarii w 1971!!!.
Nie przypomina to czegoś?
100 lat temu to była norma. Wszystko się zmienia.
Może i homoseksualizm nie jest normą (bo w większość jest heteroseksualna) ale co w Tym dla Ciebie złego?
Zgodnie z medycyną i WHO to tzw "wariant normy", tak samo jak leworęczność, kolor tęczówek czy grupa krwi.
Leworęcznych palono w średniowieczu na stosach bo podejrzewano ich o pakt z diabłem. Oni wtedy też byli nienormalni...
Jakieś metody proponujesz na wyleczenie leworęcznych? Chyba nie stos? ;)
Twoją argumentację można łątwo podważyć. Większość osób chorych psychicznie się próbuje leczyć, a jaki jest tego zwykle efekt? To nie jest tak, że takiej osobie dasz tabletki i po tygodniu jest zdrowa. To są bardzo długie i bardzo trudne procesy, często zakończone niepowodzeniem, albo leczeniem do końca życia. Czy to znaczy, że jeśli leczenie nie przynosi rezultatu to trzeba wysnuć tezę, że chory psychicznie jest jednak zdrowy? A co do próby zmiany heteroseksualisty na homoseksualistę to analogicznie trzebaby pomyśleć czy będąc zdrowym psychicznie możliwe jest spróbowanie bycia chorym np. na depresję, albo urojenia.
"Hmm... że niby nie da się? To nie możliwe. No właśnie. "
Takie jest moje zdanie, choć oczywiście żadnej poważnej edukacji w tym temacie nie mam.
Jestem katolikiem i tak jak niektóre osoby wspominają, powinniśmy szanować ludzi, bo tak jak wspomniał Franciszek nie my jesteśmy od osądu. Przyznam, że mi osobiście było żal części postaci granych w filmie, również księdza, bo był rozdarty i to na pewno nie jest łatwe i proste. Natomiast krytyce moim zdaniem powinno podlegać lansowanie takiego modelu życia,legalizowanie takich rodzin, nadawanie kolejnych praw osobom homoseksualnym czy już broń Boże prawa do adopcji dzieci.
hi hi, przepraszam, ale uwielbiam zdania typu "nie znam się, no to się wypowiem". :))
Po pierwsze, proszę sprawdzić jak WHO definiuje choroby albo stan chorobowego. Po drugie klasyfikację chorób. Może być ICD-10.
Po trzecie spór w nauce między naturalizmem i antynaturalizmem epistemologicznym. A po czwarte może jeszcze coś o eksperymencie Rosenhana - ale ostrzegam tu można się uśmiać ale też przestraszyć. :)
Niestety to nie choroba. To tzw. wariant normy.
Nie klasyfikuje się to ani pod depresję ani omamy/urojenia. I nie da się zmienić orientacji seksualnej.
Szanuję Twoje zdanie jako katolika. Ale Ty uszanuj zatem zdanie innych.
Jeśli wg Ciebie to choroba, to "lansowaniem" nie powinno się tym zarazić.
A jeśli tak, to depresję ludzie też mają przez lansowanie jej w tv czy na ulicach?
Twoją argumentację można łatwo obalić. ;)
Depresji nikt nie lansuje ;) Natomiast już jakieś style życia, jak kultura emo etc. może być lansowana, a później w takim otoczeniu wychowują się dzieci i kształtują osobowości. No dobrze, jestem świadomy, że eksperci w tej dziedzinie tak uważają, ale ja się wypowiadam odnośnie swojego zdania na ten temat i nie chcę go nikomu narzucać. A forum filmwebu to nie jest kącik naukowy, żebym nie mógł napisać co uważam nie podając przynajmniej 5 nazwisk autorytetów w dziedzinie :) Nigdzie nie powiedziałem, że nie szanuję zdania innych.
Pozdrawiam ;]
Wiesz to że są sposoby zwalczania tego w sobie to nie wątpię. Kłopot w tym że oni tego w większości nie chcą więc trudną sprawą jest uszczęśliwianie na siłę - nawet jeżeli dzięki temu nie zapadną na różne choróbska które ostro skrócą żywot:).
Tak skoro już w temacie - właściwie to ten film skupia się na relacji tych dwóch w stylu średnio strawnego Brobeback Mountain czy też ten film jest bardziej nachalny w narzucaniu "jedynej słusznej" wizji świata w tej materii. Pytam z ciekawości tych co już widzieli ponieważ z ciekawości obejrzę tak jak to było np. z "Pokłosiem" z czasem ale nie chce mi się pchać na to do kina.
Z góry dzięki.
Przeczytałeś wszystkie moje wypowiedzi na FIlmwebie, że wyciągasz takie wnioski? Nie wydaje mi się.
Bawią mnie te wypowiedzi o antykatolickiej propagandzie, ten film nie jest choćby w 10% atakiem na kościół, no ale cóż, niektórzy potrafią czytać film dosłownie - skoro główny bohater chodzi w habicie, to znaczy, że to jest film wyłącznie o księdzu. Także jeśli ktoś tu ma problemy z rozumowaniem, to właśnie Ty.
Ten film pokazuje na podstawie wielu bohaterów, niekoniecznie związanych z instytucją kościoła, co przeżywają ludzie niespełnieni, wiecznie walczący z pokusami... Najbardziej poszkodowany jest oczywiście ksiądz - bo ksiądz to też jest człowiek, który może miewać słabości... Czy tak ciężko to pojąć? Poza tym, główny bohater wzbudza współczucie, sympatię... Gdyby miała być to antykatolicka propaganda, to raczej byłby to czarny charakter.
Gdyby Szumowska chciała zaatakować kościół, mogłaby zrobić film o pedofilii. Ale zamiast kreować sztuczną sensację, zrobiła świetną przypowieść o walkach wewnętrznych człowieka.
Mam nadzieję, że pomogłam Ci troszkę zrozumieć te zawiłości. Chociaż obawiam się, że w Twoim przypadku już niewiele pomoże. Widzę, że zarejestrowałeś się na Filmwebie tylko po to żeby prowokować ludzi. Niestety udało Ci się sprowokować też mnie, możesz być z siebie dumny ;)
Pozdrawiam.
"95% społeczeństwa które jest katolickie" - HAHAHAHA, błagam, nie rozśmieszaj mnie. Skąd masz te dane? Ciekawe ile z tych 95% chodzi do kościoła i w ogóle stosuje się do jego nauki, tak szczerze? Na szczęście mamy jeszcze w tym kraju wolność twórczą i reżyserzy mogą robić filmy o czym i o kim chcą. A jak Ci się nie podoba, to wracaj na forum Frondy. To jest strona dla miłośników kina.
"Dlatego powstają zboczone filmy?"
co w tym filmie jest zboczonego? okej, wiem co odpowiesz, a zatem skoro Ty sypiesz oficjalnymi danymi, to ja też sypnę, a co! --> "Światowa Organizacja Zdrowia ostatecznie stwierdziła, że homoseksualizm nie jest jednostką chorobową ani zaburzeniem w roku 1991."
"Zwolennicy kina z pewnością dziwią się że takie filmy trafiają do tego portalu."
zwolennicy kina mają dość ludzi, którzy rejestrują się tutaj tylko po to żeby ich prowokować...
"- Nienawidzisz forum Frondy? Dlaczego? Polonofobia czy co?"
mam alergię na ksenofobię
Najśmieszniejsze, a zarazem najżałośniejsze jest na przykład to, jak media manipulują ludźmi. Rok temu powstał film Cristiada, opowiadający o rewolucji chrześcijan w Meksyku, którzy byli prześladowani... ale o tym filmie cisza... w naszych mediach ani minuty nie było nic na ten temat, jakby filmu nie było...film był pozytywny, a ten... ? Popatrzcie sami jaki to typ filmu i jak jest w naszym kraju przedstawiany...
Nie bronię księży-pedofilów. Pragnę tylko zauważyć w jakim świecie żyjemy..jak bardzo mieszają ludziom w głowach.
media moze i mieszaja ludziom w glowach ,ale tylko tym ktorzy nie potrafia samodzielnie myslec i maja klapki na oczach.Sa otwarci tylko np na jedna stacje radiowa,telewizyjna,czytaja ta sama gazete itp. itd. Nic innego do nich nie dociera.
Rozwiń tą myśl. Co w tym filmie jest anykatolickiego? Pokazanie jednej osoby z problemami miało by byc propagandą udeżającą w całą grupę osób do której ona należy? Zgodnie z takim rozumowaniem nakręcenie filmu o Wałęsie - Bolku było by antysolidarnościowe?
Nie ma co się podniecąć, to tylko film. Historia księdza geja. faktycznie, strasznie szokujące. dla mnie to po prostu nieciekawe, ale czy stwierdzenia "bywa, że ksiądz jest gejem", "bya, że ksiądz przeżywa kryzys wiary" są antykatolickie? Przecież ludzie, którzy kręcą te filmy nie postrzegaja homoseksualimu jako coś złego, więc w ich filmie nie jest to ma to nawet cienia wydźwięku perioratywnego.
Mamy w filmy pochwalne jak "Popiełuszko. Wolność jest w nas" i szereg filmów o JPII, mamy inteligentnego i sympatycznego księdza Mateusza, to czemu by miało nie być jednego filmu o księdzu z problemem homoseksualizmu? Przecież nie kręcą u nas setek filmów o księdzach gejach, nakręcili taki jeden! I nikt go oglądać nikomu nie karze. Ja nie będę, bo tematyka katolicka jest mi równie obca jak gejoska. Ale iesteśmy sami. Księża geje gdzieś tam sobie żyją i może dla nich ten film jest potrzebny. Na prawdę nie widzę problemu.
KOREKTA: [SORRY, EDYCJA NIE DZIAŁA]
Rozwiń tą myśl. Co w tym filmie jest antykatolickiego? Pokazanie jednej osoby z problemami miało by byc propagandą uderzającą w całą grupę osób do której ona należy? Zgodnie z takim rozumowaniem nakręcenie filmu o Wałęsie - Bolku było by antysolidarnościowe?
Nie ma co się podniecać, to tylko film. Historia księdza geja - faktycznie, strasznie szokujące. Dla mnie to po prostu nieciekawe, ale czy stwierdzenia "bywa, że ksiądz jest gejem", "bywa, że ksiądz przeżywa kryzys wiary" są antykatolickie? Przecież ludzie, którzy kręcą te filmy nie postrzegają homoseksualizmu jako czegoś złego, więc w ich filmie nie ma nawet cienia wydźwięku pejoratywnego.
Mamy w filmy pochwalne jak "Popiełuszko. Wolność jest w nas" i szereg filmów o JPII, mamy inteligentnego i sympatycznego księdza Mateusza, to czemu by miało nie być jednego filmu o księdzu z problemem homoseksualizmu? Przecież nie kręcą u nas setek filmów o księżach gejach, nakręcili taki jeden! I nikt go oglądać nikomu nie karze. Ja nie będę, bo tematyka katolicka jest mi równie obca jak gejowska. Ale jesteśmy sami. Księża geje gdzieś tam sobie żyją i może dla nich ten film jest potrzebny. Na prawdę nie widzę problemu.
Teraz pokazałeś klasę, ale skoro nikt wychować cie nie potrafił to co innego możesz pokazywać. W każdym razie gratuluję elokwencji.