W stronę morza

Mar adentro
2004
7,7 24 tys. ocen
7,7 10 1 24218
7,7 17 krytyków
W stronę morza
powrót do forum filmu W stronę morza

Z jednej strony bardzo poruszający, bardzo dobrze zrealizowany, ocierający się o doskonałość, a
z drugiej cała ta walka bohatera o śmierć sprowadziła się do dość samolubnej decyzji, którą
zawiódł swoich bliskich i kobietę która go pokochała. Ramon nieustannie obdarzany uczuciem i
wydawało by się czerpiący radość z kontaktów z ludźmi, z podziwiania świata (podróż do sądu),
pod koniec filmu wyraźnie wahający się czy podejmuje właściwą decyzję, jednak niejako pod
presją całej sprawy, całego precedensu, wbrew tego co mówi mu w ostatniej wspólnej
rozmowie przez telefon Gena, wbrew szczęściu które przynosił Rosie, której dawał chęć do życia,
zabija się.

I jeszcze te jakże bulwersujące słowa: "Jeżeli naprawdę mnie kochasz, pomóż mi się zabić.". Nie
występuję tutaj przeciwko eutanazji, co do problemu której ten film jest bardzo ważnym głosem,
gdyż stawia dobre pytania i w kontekście całego problemu udziela mądrych odpowiedzi, lecz w
kontekście historii Ramona w moim odczuciu była po prostu błędem. Wiem, że historia jest
oparta na faktach, ale mimo to ten finał pozostawił we mnie uczucie zawodu. 7/10

ocenił(a) film na 6
Ajlajkgudmuwis

Ja mam podobne odczucia i nie potrafię odpowiednio ocenić tego filmu. Gra aktorska świetna, wszystko zrealizowane na poziomie, film nie jest nudny, ale... No właśnie ALE...

Ramon moim zdaniem zachował się egoistycznie. Nie potrafiłam zrozumieć jego zachowania nawet przez moment. Owszem, przeżył coś straszliwego, został przykuty do łóżka, nikt nie chciałby znaleźć się na jego miejscu, on marzył o tym, by poczuć się wolnym. Ale przecież życie to nie tylko ciało. Mógł tak wiele przekazać innym, tym bardziej, że był człowiekiem łatwo nawiązującym kontakty, nie dało się go nie lubić. Dlaczego nie próbował żyć w inny sposób? Miał wokoło siebie tyle kochających osób, które ani na moment nie chciały go zostawić. Nie chciał opuszczać domu, bo po prostu nie. Może nawet nie do końca świadomie, ale zastosował szantaż emocjonalny wobec Rosy. I zawsze był przekonany o tym, że to on ma rację. Rosa była smutną kobietą, on przywrócił jej chęć życia, a gdy mu to powiedziała, on zaczął jej mącić w głowie, mówiąc, że to nie on, ale dzieci dają jej siłę. Tylko, że jakoś wcześniej już miała dzieci, zanim go poznała, i mimo to nie czuła się szczęśliwa. A to zdanie "I ty też?", które powiedział do Geny w ostatniej rozmowie, gdy ona dała mu do zrozumienia, że ma wątpliwości co do jego decyzji, również świadczyły o jego egoizmie. To znaczy że ludzie, którzy byli mu oddani całym sercem, nie mogą myśleć inaczej niż on? Naturalne jest to, że gdy kogoś kochasz, chcesz mieć go przy sobie. Nie był sam, i gdyby jeszcze opuściła go rodzina, wtedy miałby dodatkowy powód do narzekania na swoją sytuację i kolejny pretekst. Dla nikogo nie był ciężarem, nikt mu tego nawet nie okazywał, każdy chciał mu pomóc, ale do niego nic nie docierało. Dlatego nie rozumiem jego decyzji. Bo gdyby chociaż próbował żyć w inny sposób, dał się przekonać, by zrobił coś więcej, i okazałoby się, że naprawdę nie ma po co żyć, mogłabym wtedy dyskutować, chociaż nie popieram eutanazji.

karolinam92

Zgadzam się z Tobą w zupełności. W ogóle nie mogę zrozumieć zachwytu nad postacią Ramona. Nie jestem zwolenniczką eutanazji, ale jak ktoś ją popiera to okej, każdy może mieć swój pogląd, staram się zrozumieć argumenty innych. Ale co innego dopuszczać taką możliwość, a co innego podziwiać człowieka takiego jak Ramon. Osób w jego sytuacji (bądź gorszej, bo on ma kochającą rodzinę, wielu jest samych w DPS'ach) jest mnóstwo! Zdecydowana większość nie prosi o eutanazję. Niektórzy się załamują, ale jakoś walczą, innym też jest trudno, ale się nie załamują i cieszą życiem. Takich co chce się zabić jest niewielu w stosunku do innych a to oni stają się medialni i podziwiani, mimo że się poddają i często krzywdzą bliskich taką decyzją. Tak jak Ramon, który w filmie przedstawiony jest jak bohater, wytrwale dążący do celu, a jest człowiekiem, który się kompletnie poddał. Inni w jego sytuacji wsiadają na wózek, wychodzą z domu, żyją. On się upiera, że nie i nawet nie próbuje żyć inaczej, tak jak zauważyłaś, nie chce zobaczyć, czy rzeczywiście życie w jego stanie nie może mu odpowiadać. Może nie chciałby by wyszło, że się myli? Mam przyjaciela w podobnej sytuacji jak Ramon. Nie wyobrażam sobie by coś takiego wymyślił i on raczej też nie. Myśli o swoich bliskich, i o innych ludziach, wie że się o niego martwią i potrafi cieszyć się życiem i zdaje sobie sprawę, że nie ma tak źle bo są osoby w jego sytuacji, które nie mają np. rodziny. Poznał nie jedną osobę też sparaliżowaną i większość zachowuje się podobnie jak on, a jak ktoś się załamuje to nie gada od razu o eutanazji. Dlaczego więc to Ramon jest bohaterem filmu podziwianym przez wielu? Dlaczego to on do czasu filmu "Nietykalni" był najbardziej znanym filmowym tetraplegikiem, skoro jego postawa wcale nie jest tak częsta jak mogłoby się wydawać? Dlaczego reżyser/scenarzysta jest taki stronniczy w przekazywaniu jego racji? To pytanie kieruje do zwolenników eutanazji- czy naprawdę skro dopuszczacie, że eutanazja powinna być legalna to uznajecie także, że taki Ramon robi lepiej niż ktoś kto stara się normalnie w miarę możliwości żyć?

celika

Moim zdaniem Ramon zachował się egoistycznie wobec rodziny, znajomych, Rosy oraz Julii. Był pomimo swojego kalectwa wszystkim bardzo potrzebny. Tworzył piękne wiersze, wymyślał rożne wynalazki, jego życie było bardzo bogate. Ciągle upierał się przy pragnieniu śmierci raniąc przy tym bliskich. Z drugiej strony była to jednostka bardzo bogata wewnętrznie, pragnąca wolności i uwięziona przez swoje kalectwo we własnym ciele. Nie potrafił dłużej tego znieść, wiedział że rani bliskich, ale miał wyznaczony cel. Wahał się pod sam koniec, ale któż by się nie wahał...Postąpił egoistycznie, nie próbował inaczej żyć i uparcie dążył do swojego celu. Pragnął wolności, którą dała mu śmierć. Julia wybrała inną drogę i postanowiła mimo wszystko żyć. Trudno mi powiedzieć czy rozumiem Ramona, ale wypijając cyjanek wykazał się nie małą odwagą.

ocenił(a) film na 8
celika

"a jak ktoś się załamuje to nie gada od razu o eutanazji"

Hej, koleżanko,
28 lat nie nazwałabym tak "od razu"...

Czy Ramona decyzja była egoistyczna? Nie wiem, czy to jest dobry argument, skąd bierze się u Was takie myślenie? Może to wpływ kultury chrześcijańskiej, że najmniejszy przejaw egoizmu jest czymś złym.
Każdy jest wolnym człowiekiem, każdy sam musi przeżyć swoje życie, nikt nikogo nie może w tym "wyręczyć" i myślę, że nie można komuś zarzucać egoizmu w decyzji o swoim własnym życiu. Ramon ogromnie cierpiał. Dla człowieka żyjącego na morzu, kochającego wolność i niezależność, musiało być wielką udręką i upokorzeniem być skazanym na czyjaś łaskę, bo nasz bohater był świadomy, ze jest utrapieniem dla całej rodziny. Oczywistym jest że rodzina go kochała, że starała się mu pomoc, jak tylko mogła, być możne nawet i w tej służbie dla niego odnalazła jakiś sens egzystencji, ale jeżeli Ramon nie potrzebowałby od nich pomocy, czy ich życie nie byłoby "pełniejsze"?

LoveMisery

Może niezbyt jasno się wyraziłam. Z tym "od razu" mi chodziło nie o czasowość, tylko że załamanie nie oznacza automatycznie u większości takich osób chęci eutanazji. Większość osób w takim stanie ma zupełnie inne podejście. Więc dlatego moja wypowiedź dotyczyła tego, że nie rozumiem, dlaczego jego postawa i osoba jest podziwiana przez niektórych.

Z tym "pełniejszym" życiem... wybacz, ale nie rozumiem, jak można tak myśleć. Wszystkim życzę dobrze, ale muszę podać przykład. Jak by stosunkowo młoda osoba, którą kochasz, czyli Twój chłopak/mąż/brat/siostra mieli wypadek i znaleźli się w takim stanie na wiele wiele lat to możesz sobie wyobrazić, że Twoje życie bez nich (gdyby zdecydowali się na eutanazję lub nie przeżyli) byłoby pełniejsze? Nie musisz odpowiadać. Tak pytanie do refleksji..

ocenił(a) film na 8
celika

Jak strasznie by to nie zabrzmiało, nie wyobrażam sobie przymusu opieki nad kimś kosztem własnego życia. Nie umiałabym poświecić swojego czasu będąc świadomą, co mogłabym robić innego, gdyby nie to, ze muszę się kimś zajmować. Osoba przykuta do łóżka (lub w inny sposób samoniewystraczalna) jest utrapieniem dla ludzi zdrowych. Można kochać tę osobę, ale czy w imię tej miłości trzeba zrezygnować z własnego życia? Niektórzy faktycznie odnajdują sens swojego życia w służbie innym, chociaż prawdopodobnie większość nawet nie chce sobie uświadomić, jak sami dużo tracą i w związku z jakimś takim istniejącym społecznym przymusem, sami przed sobą boją się przyznać, ze też już mają dosyć takiego życia.

I chodzi mi o to, że Ramon był tego świadomy i prawdopodobnie to tez był element, na który złożyła się jego decyzja o śmierci.

LoveMisery

Rozumiem jakie masz zdanie na ten temat i nie oceniam Cię, ale masz zupełni inny punkt widzenia niż ja. Weź tylko pod uwagę, że wypowiadasz się o sobie, ale to że tak uważasz nie znaczy, że inni też tak mają i każdy kto opiekuje się chorym ma dość takiego życia. Rodzina Ramona w filmie nie jest Tobą a oni nie zgadzali się z jego decyzją. Naprawdę nie każdy czuje społeczny przymus opieki. Ile osób samemu dobrowolnie decyduje się na taki związek z kimś takim jak Ramon (teraz w kinie będzie film "Zanim się pojawiłeś"), ile osób samemu decyduje się na wolontariat i swój wolny czas poświęca na pomaganie innym w szpitalu, hospicjum itp. zamiast robić inne rzeczy. Bo po prostu to lubi. A jeśli chodzi o opiekę nad kimś bliskim to nie chodzi o odnajdywanie sensu życia w służbie innym, ale o chęć bycia z tą konkretną osobą i dbania o nią, nawet gdy czasem jest trudno i trzeba z czegoś zrezygnować. Niektórzy mają taką chęć i nie wynika ona ze społecznego przymusu tylko z tego, że wolą być z tą osobą, a to że woleliby z nią czasem spędzić czas inaczej to inna sprawa. A osoby z rodziny Ramona właśnie tak są przedstawione- oni go kochali i myślę, że nie pomagali mu bo musieli, ale bo chcieli. I dopiero, gdy podjął taką decyzję cały ich trud poszedł na marne więc jakoś ich skrzywdził, dlatego dziwię się, że ktoś go podziwia, nawet zwolennicy eutanazji ...