filmu, bezwładnie atajującego kościół ("jest ksiądz jak i cały kościół za karą śmierci "- mówi główny bohater, żałosne to). Pokazał także w cyniczny sposób człowieka cierpiącego...który chyba nie rozumie pojęcia Śmierć.. moim zdaniem gdyby chciał umarłby bez cyrków z Sądami, TV, Nagraniem własnej śmierci. Nie wierzę by nie mógł się zabić przez 28 lat... Ale nie chciał, bo był szołmanem swoich czasów...chorych czasów...
Coż... Mi również nie spodobały się te cyniczne wypowiedzi Ramona, ale on po prostu lubił uogólniać... Chociażby kiedy w rozmowie z księdzem powiedział, że większość Hiszpanów jest za eutanazją, a kiedy ten odpowiedział, że większość Niemców popierała Hitlera, odparł: "A co ma piernik do wiatraka". Albo kiedy rozmawiał z zakochaną w nim kobietą i powiedział, że ten, kto go kocha, pomógłby mu w śmierci... Nie zmienia to jednak faktu że film jest dobry i warto go obejrzeć.
Ps. Zwróciłam uwagę na to, że bratowa Ramona powiedziała, że "ksiądz za dużo gada". Cóż, jałowe dyskusje na argumenty na pewno nie przyczyniają się najlepiej do polepszenia sytuacji osób, które dotyczy bezpośrednio problem eutanazji...
"Nie wierzę, by nie mógł się zabić przez 28 lat." No, niby tak... Przecież zawsze mógł wstrzymać oddech... W jaki sposób miał się, Twoim zdaniem, zabić?! Poproszę o szczegóły techniczne, bo jakoś trudno mi to sobie wyobrazić. To po pierwsze. Po drugie - nie baw się w ocenianie innych. Nie masz podstaw. Nikt nie ma. Po trzecie - skąd pewność, że Twoje rozumienie pojęcia "Śmierć" jest dogłębne, właściwe? Po czwarte - ja nie wyczułam tego cynizmu. Mnie ten film zmusił do zastanowienia nad tym, co czuje rodzina kogoś, kto chce umrzeć. Jak to jest usłyszeć od kogoś bliskiego "Pomóż mi umrzeć"... Film postawił mnie po drugiej stronie - po stronie przeciwników eutanazji (brat głównego bohatera) i ta inna perspektywa została mi pokazana bez zbędnego nadęcia. To chyba o czymś świadczy, nie sądzisz? I po piąte wreszcie - nie można "bezwładnie atakować". Samo słowo "atak" zawiera w sobie konieczność "władności", działania. No, to tyle chyba. Pozdrawiam.
Mógł się tym kijkiem, czy też piórem którym pisał zabić-nabił by sobie to na gardło, co za problem?Mi troszkę postępowanie Ramona się nie podobało...czułem taki......egoizm(?) w jego poczynaniu...Wiem że nie moge mówic"co by było gdyby", i nie moge mówić teraz bo nie ejstem w tej sytuacji, ale chyba potrafiłbym żyć la osób które mnie kochają, takie mam przeczucie-"To tylko przeczucie. To tak jak mój ojciec patrzył na niebo i mówił "Jutro będzie padać" i padało.To przeczucie."
Bo po cóż innego życ, jak nie dla innych?Innego sensu życia nie mogę się doszukać.
To o czym piszesz – czyli cynizmie w tym filmie, wydaje mi się być atakiem na konwencje filmu, na jego słabość przejawiająca się w pewnej schematyzacji [zauważcie jak pięknie jest wszystko pokazane]. Dlatego też rozumiem poniekąd komentarz odnośnie atakowania Kościoła, było to filmowe uogólnienie.
Ale nie można zapominać o tym, że była to historia która wydarzyła się naprawdę i jak mniemam problem, z którym wszyscy - Ramon, jego rodzina i przyjaciele się spotkali, w ich sercach i głowach był o wiele bardziej złożony.
Nie zgodzę się ze zdaniem, że „gdyby chciał umarłby bez cyrków z sądami, tv, nagraniem własnej śmierci”, bo dotykamy tu jednego z najważniejszych aspektów tego filmu – walki o godność, o godną śmierć. Abstrahując już od tego czy mógł przez te 28 lat zrobić to własnoręcznie (pomijając już zupełnie niezrozumiałą dla mnie propozycję jednego z komentatorów mówiącej o użyciu patyczka, którym się posługiwał), głos Sampedro stał się jednym z ważnych głosów w dyskusji o eutanazji. I nie ma to nic wspólnego z próbą zrobienia „show” w naszych chorych czasach.
Pozdrawiam