Większość myśli, że to jest film o "głupich bogaczach" już tak mało inteligentnego opisu filmu nie słyszałem wieki;p To film o świecie, o podziałach bogactw, o ludziach bogatych i biednych, o ludziach ze zdolnościami do przetrwania i nie mających tej zdolności; ludzi biednych, którzy próbują być bogatymi i bogaczy, którzy próbują być prostymi ludźmi, a tak naprawdę zwycięża tylko kapitan ze swoim podejściem do życia i ironią.
To film o tym, że świat jest zdominowany przez garstkę bogatych, świetna metafora, rosyjska baronowa rozkazuje pracownikom bawić się i skakać do basenu, przez co owoce morza psują się i wszyscy rzygają - to jest oczywiście przedstawienie całej sytuacji politycznej i ekonomicznej na świecie. Natomiast druga część pokazują swojego rodzaju walkę z tą niesprawiedliwością, kiedy to zwykli ludzie wezmą w swoje ręce sprawy tego świata - zwykła sprzątaczka kibli (nie bez powodu w pierwszej części mamy rzygających i srających bogaczy!) przejmuje rolę bogaczy, zaczyna kierować nimi wszystkimi na wyspie, ale na końcu staje się taka sama jak ci bogacze, czyli mówiąc w skrócie władza deprawuje, zastąpienie tyranów kolejnymi władcami kończy się tym, że wybawiciele i nowi bohaterowie też stają się tyranami. I tyle, ale przy okazji można się pośmiać, szczególnie zabawne były rozmowy kapitana z ruskiem, słodka para dziadków ginącą od własnej produkcji granatu, czy zabijanie osła. Po raz pierwszy Ostlund mnie rozbawił, ładny manifest, trochę mi się kojarzył z jednym z moich ulubionych filmów czyli z Wielkim żarciem. Mimo to był to miły seans, może nie odkrywczy, ale za to świetna zabawa w prezentowaniu naszej rzeczywistości, patrząc jednak na wypowiedzi na temat tego filmu dochodzę do wniosku, że jest też filmem ciężkim dla odbiorców.
A czy z definicji film powinien posiadać chodź jedną postać z którą widz będzie chciał się utożsamić? Cieszę się, że kończy się kino czarno-białe, bohaterów złych i dobrych. Coraz więcej ukazuje się filmów , które nie wybielają jednostek ale ukazują ich przekrój. Ten seans, postacie i sceny; wszystko jest w nim metaforą. To nie batman i nie film noir.
W filmie "Okup" z 1997 policjant zajmujący się porwaniem mówi do żony : "Jakie to szczęście że my nie jesteśmy bogaci"
Przesłanie jest proste, bogactwo to same problemy. Nie wiesz człowieku jakie masz szczęście że jesteś biedny.
Przesłanie twojego tekstu jest tym samym, z tym że dotyczy władzy.
Nie krytykuj "swoich Panów", nie dąż do władzy bo wcale lepszy nie jesteś. Jesteś szczęśliwy będąc nikim i posłusznie wykonywać polecenia lepszych od siebie...
Proszę, to że film jest o tym, o czym piszesz, nie sprawi, że wszyscy dadzą mu wysoka ocenę.
Trzeba być psychopatą, żeby uważać tę scenę zabijania dużego zwierzęcia kamieniem za zabawne.
Trzeba byc idiotą żeby pisać takie rzeczy jak: "Trzeba byc mizantropem ,zeby lubić ten film" ,"Trzeba byc psychopatą , żeby sie z tego smiac". Słowa klucze : dystans, czarny humor, groteska, metafora.
A zabawnny nie jest akt zabijania zwierzęcia ale postawy bohaterów w zastanej sytuacji. Ich bezradność, głupota, brak odpowiedzialności, zero instynktu przetrwania.
Nie dość, że utonął to jeszcze alkoholik. A jak wiemy alkoholizm to tragedia dla rodziny.
Serio, facet w chorobie alkoholowej był największym zwycięzcą? Ta cała sytuacja z baronową to był najsłabszy moment filmu. Bez jaj, na statkach są procedury. Bez względu na zachcianki pasażerów ich się nie łamie. Wiadomo, filmu by nie było.
Procedury lamie się nie tylko na statkach. Bez złamania procedury nie da się uniknąć złamania procedury.
Rozmowa kapitana z ruskiem była zabawna? Nie spodziewałem się, że kogoś może rozbawić rozmowa dwóxh alkoholików na temat komunizmu
W sumie dobrze napisane. Na koncówce widzimy jak sprzątaczka chce zabic jaja aby ratować swój nowy status - władzy i przywilejow. Na tej wyspie bogacze i ich cwaniactwo okazuje sie bezwartosciowe. Jak chłopak jaji stał sie marionetką pani kapitan :) aby tylko spaść na 4 łapy i miec dla siebie wygodnie. Kapitan - alkoholik i jego manifesty to symbol człowieka, który obraca sie wsród bogaczy i nimi gardzi. Nie jest wstanie udzwignąć tego wiec ucieka w alkoholizm. Film zriobiony na wesoło ale z przesłaniem i to jest prawdziwa sztuka. Podobnie był zrobiony film "Nie patrz w górę".
świetny film. Zgadzam się z twoimi przemyśleniami. Ale dlaczego uważasz, że kapitan wygrał, skoro : 1. zginął, choć i tak był zombie ;) 2. miał w nosie odpowiedzialność za pasażerów i załogę. 3. był wypalonym zawodowo alkoholikiem z solidną depresją 4. fantazjował o utopiach, skumał się z rosyjskim psychopatą zamiast cokolwiek sensownego w życiu zrobić skoro miał dobrą pozycję finansową na tej planecie. 5. Wątpię, żeby patrzył z szacunkiem na siebie w lustrze.
Kapitan wygrał swoją mową, dla mnie była to najlepsza scena w filmie, bo mimo iż był wypalonym zawodowo alkoholikiem, to jego przemyślenia mają potężną moc absurdu, a już w rozmowie z Dymitri, po prostu są genialne...
"...dochodzę do wniosku, że jest też filmem ciężkim dla odbiorców." Nie, nie jest chyba jest ciężki, trzeba tylko 2 razy obejrzeć, albo porozmawiać z ludzmi wychodzącymi z kina. Film świetny na DKF. Bardzo podoba mi się ta recenzja. Świetny wniosek Pan wysunął - władza deprawuje. A co do filmu świetny, absurd wymaksowany, humor cięty, nieco zbyt ostry momentami, np. sceny żygania bym skrócił o połowę, bez utraty esencji przesłania. Komizm przyzwoity, prawie z krzesła spadłem, dialogi, ehhh świetne. jednym słowem BRAWO.
Fajny komentarz,podoba mi się.Dla mnie ten film to trochę taki,Titanic na wesoło he he.Jednak początek filmu niepotrzebny z tymi facetami modelami.I koniec filmu też taki z dupy wzięty,jakby na siłę zrobiony.Ale ogólnie ogląda się z przyjemnością.Ps,jedynie nie zgodzę się że scena z zabijaniem osła była zabawna.Dla mnie było to żałosne i okrutne ;/.