Słyszałam wiele pozytywnych jak i negatywnych komentarzy na temat nowej animacji PIXARA, więc postanowiłam, że sama ocenię go z własnej perspektywy. Trochę byłam zakłopotana, gdy weszłam na salę kinową przepełnioną po brzegi rozradowanymi maluchami, ale czego się nie robi dla WALL.E(go).
Scena pierwsza – przerażająca wizja przyszłości - sterty śmieci, zero roślinności, smog nadający niebu pomarańczowy odcień. Ciekawie. Mały chłopiec siedzący obok mnie krzyczy z radością: Mamo! Zobacz, wieżowce!
Zapowiada się seans w przeuroczej atmosferze...
Nie będę po raz kolejny opowiadać wam fabuły, ponieważ sama nie lubię czytać spoilerów, więc skupię się wyłącznie na plusach i minusach.
„+”
- Jak wiemy WALL.E to film animowany dla dzieci. Powinien być śmieszny. Oczywiście nastrój dostosowany został do odbiorcy, więc nic w tym dziwnego, że mnie nie ruszył. Zawsze byłam zwolenniczką sarkastycznego humoru.
- WALL.E „ucząc bawi, bawiąc uczy”, a poza tym jego postać przekazuje nam dość oklepane, aczkolwiek wartościowe dla naszych podopiecznych prawdy, tj.: miłość jest najważniejsza, a dobro zawsze zwycięża ze złem.
- Nie jestem w tej sprawie specjalistką, ale sądzę, że ta animacja jest również wyjątkowa z technicznego punktu widzenia. No cóż, wiele zmieniło się od czasów pojawienia się pierwszych filmów Disney’a.
„-”
- Miłość. No dobra, dobra! Ale miłość robotów? Może jestem staroświecka i wiem, że możecie podać mi tysiące przykładów takich miłości, kredki do ołówka czy czegoś w równie pokręconym stylu, ale wydaje mi się, że nadawanie maszynom ludzkich cech to już lekka przesada. Pamiętajmy, że większość dzieciaków oglądających tę animację traktuje wszystko na serio.
- Dydaktyka na zbyt wysokim poziomie to główny problem. Rozumiem, że film miał przypomnieć ludziom do czego może doprowadzić ludzka ignorancja w sprawie ochrony środowiska, ale nie liczcie na to, że statystyczny 6-latek zrozumie to przesłanie i zacznie segregować odpady. Przekaz nie był jednoznaczny. Śmieciowe wieżowce czy też otyli ludzie wywołują tylko na sali absurdalne fale chichotu.
Podsumowując. Uważam, że WALL.E to naprawdę dobry film familijny. Film z przesłaniem, jednak aby to przesłanie dotarło do odbiorców nie wystarczy obejrzeć wraz z dzieckiem tej animacji. Trzeba mu wiele rzeczy wyjaśnić, gdyż przekaz nie był tak naprawdę zbyt jasny. Film dla każdego odbiorcy, tego małego jak i dużego.
Może nie dla mnie, ale to już moja subiektywna ocena.
Polecam 8/10
Hm, a czemuż nie miłość robotów? Miłość zwierząt - tak (np. zakochany kundel) a robotów - nie? A czymże się różni taka personifikacja? Moim zdaniem to wprawdzie niezbyt świeży wątek, ale rzadko spotykany, zwłaszcza w animacjach. A poza tym się zgadzam :)
Niezbyt świeży, przyznaję. Nawet zbyt oklepany, ot dla przykładu "A.I. Sztuczna inteligencja". Dużo było takich filmów...
Zgadzam się że przesłanie ekologiczne mogło być zbyt trudne dla kilkulatka. Ale myślę też, że ten film powinien wywołać dyskusję między rodzicem a dzieckiem na temat ochrony środowiska - może taki był zamysł autorów?
Kino może nie tylko familijne ? Niby przesłanie banalne i powtarzane po raz n-ty, ale i dorosłym zdarza się zapomnieć co najważniejsze. Mam na myśli nie tyle miłość, ile ochronę środowiska. Bo nam często brakuje w tej sprawie wyobraźni, a tu mamy podane na tacy co może się stać.
Film był śmieszny, ale Pixar nigdy nie stawiał na sarkastyczny humor, głównie sytuacyjny, co doskonale widać w Wall-em. Nie uważam też że to minus, jeśli chodzi o wątek miłosny, bo taka jest konwencja. No i nie wiem co się niby stanie, jak dzieci potraktują to serio. 6-latek może też nie zrozumie ekologicznego przesłania, ale skąd wiesz że później po niego nie sięgnie i nie będzie w nim odkrywał czegoś nowego (podobnie Forrest Gump po pierwszym obejrzeniu był dla mnie tylko fajną komedią)? Jak dla mnie nie ma się co martwic :).