Nie brakuje w filmie typowo kloacznego humoru, typu gwałt Minotaura na służącym, ale większość motywów i żartów z seksualnym (pod)tekstem jest naprawdę zabawna np.
1. Zboczony mędrzec-pedofil.
2. Kpina z Egzorcysty (Słynne: "Fu ck me! Fu ck me!")
3. Zmodyfikowany schematyczny tekst: "Jeśli chcesz ją zerżnąć, najpierw będziesz musiał zerżnąć mnie."
4. Rozmowa księcia z Boremontem:
"-Zawsze cię kochałem
-Jak towarzysza broni?
-Nie, jak jeden mężczyzna drugiego mężczyznę."
Przypuszczam, że powodem, dla którego ten film powstał i dla którego zgodzili się zagrać Portman i Franco jest obrzydła już chyba wszystkim cenzura MPAA, a aktorzy też ludzie, więc czasami chcieliby trochę poprzeklinać, i sprośnie pożartować. Jedna uwaga: nie traktować tego na poważnie, bo nie mogę patrzeć na komentarze typu "głupia komedia dla idiotów", albo "denna fabuła". Słabo aż się robi.
PS: Muszę, jak wiadomo, robić odstępy w wulgaryzmach przez moderację.
Wg mnie jedynym przegięciem był motyw z trofeum pozyskanym z Minotaura. Może nie tyle przegięciem, co po prostu to wydawało się akurat wyjątkowo niepotrzebne i nieśmieszne. Ale poza tym, bomba, film bezkompromisowy, bez ułagodzeń, chwilami bezdennie głupi, ale pod względem walorów rozrywkowych narzekać nie sposób.
Co sądzisz o postaci Courtneya? Moim zdaniem był przede wszystkim dobrze zagrany, sama jego mimika jest dobrym powodem do obejrzenia filmu - choćby w scenie, w której pokazany jest finalny szturm, poprzetykany z ostatnim sprawdzaniem broni w zbrojowni - Franco groźnie mierzy, Portman testuje łuk, McBride'owi ostrze tańczy w dłoni, a co robi Courtney? Ha-ha!
Czy ja wiem... Dla mnie Courtney był jedynie dodatkiem i tłem dla postaci Franco, McBride'a i Portman. Ale nie zmienia to faktu, że świetnie pasuje do całości i uzupełnia ją. Najbardziej polubiłem chyba postać Fabiusza (Franco był tak luzacki, że nawet Portman została w tyle). A McBride? Cóż, nie da się zaprzeczyć, że to było jego show: sam to napisał, wyprodukował i zagrał.