Zasadniczo filmy o superbohaterach dzielą się na dwie grupy:
- infantylne, ogromne widowiska typu marvel, gdzie zasadniczo nie ma fabuły i aktorstwa, ale jest odjazdowa akcja i super efekty,
- filmy w konwencji realistycznej pokazujące rozterki i dramaty głównych postaci w których komiksowość jest tylko tłem - jak trylogia Batmana w reżyserii Nolana lub ostatni cudowny Joker.

Bardziej lubię filmy z drugiej grupy i po komentarzach spodziewałem się że Watchmen będzie do niej należał. Niestety! Ten film łączy w sobie najgorsze cechy obu grup.

Z jednej strony jest to totalna baja z niebieskimi facetami zmieniającymi rozmiar, ale z drugiej zamiast wcisnąć mnie w fotel przynajmniej akcją i efektami reżyser próbuje mnie zainteresować rozterkami moralnymi tegoż niebieskiego gościa. Sory, nie utożsamiam się!

Nudny akcyjniak to najgorsze co może być, podobnie jak bajka dla dzieci aspirująca do miana poważnego dramatu. Albo-albo. Podobny błąd popełnił ten azjatycki reżyser robiąc Hulka.

Do zapomnienia. 4/10