takiego dennego i żałosnego filmu dawno nie widziałem. A jak patrze na tego debila Malaszynskiego co sie poczuwa za nie wiadomo kiego gwiazdora to bym wbil na pal za profanacje zawodu. Jedynie Frycz i Krolikowski ocalili ten film. Ewentualnie jeszcze Tyndeyk nie zagrał źle.