PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=698847}
8,1 309 759
ocen
8,1 10 1 309759
7,5 51
ocen krytyków
Whiplash
powrót do forum filmu Whiplash

Bez przesadyzmu.

ocenił(a) film na 3

Widzowie po raz kolejny dali się nabrać na sztuczki filmowa znane od lat. Nie rozumiem jak można stawiać 9 i 10-dziesiątki Whiplash, przecież to nie jest ani arcydzieło, ani kino wszech czasów! Rozumiem, że może się podobać (dałem 7), ale gdyby nie świetnie posklejany montaż i duet aktorski, na którym się opiera Whiplash - nie byłby nawet w połowie tak dobry. Poza tym kilka scen przerysowanych lub przejaskrawionych. Nie lubię też tendencji do tego, że zamiast pasji do muzyki - podchodzi się do niej, jakby od tego zależało nasze życie.

Zamiast radości widzę masochistyczne skłonności do autodestrukcji. Poza tym, za przeproszeniem, nauczycielowi należało dać w ryj. Nie mogę uwierzyć, że utalentowani muzycy dają sobą tak pomiatać. Już dawno powinien wylecieć ze szkoły i być na zasiłku dla bezrobotnych. Brakuje też pozytywnych postaci - jedynie ta dziewczyna ma u mnie plusa. Reszta to albo banda tchórzy - albo nienormalni ludzie skorzy do ubliżania innym.

ocenił(a) film na 9
chris3z8

a rozumiesz, że film może po prostu się bardzo podobać? przypaść do gustu?

co według ciebie czyni film arcydziełem czy produkcją wszech czasów?

ocenił(a) film na 3
___ice___

Oczywiście, że może się podobać. Myślisz, że postawiłbym 7, gdyby mi się nie podobał? Zwyczajnie uważam, że panuje za duży hype na tę produkcję.

Według mnie - widząc po sobie - najlepsze filmy uważam te, które poruszają problem uniwersalny. Wybiegają poza to, co znamy, albo wnikają do naszej podświadomości na bardzo długo, że pamiętamy o nich po latach. To tak w skrócie.

Pozdrawiam :)

ocenił(a) film na 9
chris3z8

Hajp to panuje ze względu na homoseksualizm, rasizm i żydów... stąd w czołówce nominowanych filmów w tym roku produkcje tj. Ida, Gra Tajemnic czy Selma. Filmy zaledwie dobre, a wywyższa się je na piedestale jakby były to produkcje z najwyższej półki.

Być może kwestia gustu lecz dla mnie Whiplash jest jednym z tych filmów, który jak skończyłem oglądać miałem ochotę włączyć ponownie. Żadna z produkcji, która została nominowana do oscarów w tym roku nie wzbudziła we mnie takiej chęci (Birdmana jeszcze nie ogladałem). Od lat nie szukam już arcydzieła, któremu dałbym 10 i dodał do ulubionych, bo takie filmy nie powstają. Takie oceny daje się filmom, które trafią tylko do nas i dla nas są czymś wyjątkowym. Nie ważne, że jest część ludzi, które daje im 2 czy 3 na 10... ta ocena jest tylko dla nas. Tobie nie przypadł do gustu. Dlatego rozumiem twoją oceną. Spróbuj obejrzeć Boyhood i zrozum to wszechobecne 10/10 dla tej produkcji, bo Whiplash jest dobrym i fajnym filmem, ale czy kinem najwyżej próby? nie sądze... są lepsze filmy. Mnie bardziej intryguje fakt w kontekście takiego tematu rozmowy, że są takie filmy jak Obywatel Kane, Ojciec Chrzestny czy Skazani na Shawshank które uważane są za najlepsze pozycje w historii kina ale zwróć uwagę, że ówcześnie w czasie swojej premiery nikt ich, aż tak bardzo nie cenił, nie było masy nagród, przegrywali z produkcjami o których mało kto pamięta obecnie (może "Skazani..." nie koniecznie :)... dopiero z czasem dorobiły się statusu "kultowego" i trafiły do kanonu kina wszech czasów.

ocenił(a) film na 3
___ice___

Boyhood zasłużył u mnie na 8 z wielu względów, ale głównie dlatego, że opowiada o życiu bez upiększeń (co jak wiemy, jest mniej atrakcyjne dla oczu). Kto wie, może do niego wrócę za rok? Choć szczerze wolałbym, gdyby historia zaczęła się od tego, gdy Mason jest już dorosły, a film kończyłby się w wieku 20 paru lat (byłby mi bliższy). Zgadzam się co do zdania, że Whiplash jest filmem dobrym - trafia w dobry rytm. Ale ja np. rozumiem, dlaczego Obywatel Kane nie został ciepło przyjęty - musimy pamiętać, że owa produkcja już na zawsze odmieniła przemysł filmowy. Orson Welles wprowadził tyle nowości, że każdy musiał czuć się zagubiony. Klasyczna narracja przestaje obowiązywać! Największy problem mam ze Skazanymi na Shawshank - wielu chwali, ale nigdy nie mogłem powiedzieć, że to film, który spełnił moją kinematograficzną duszę. Za to pochwalam go za prostotę, która uderza w proste serca.

ocenił(a) film na 9
chris3z8

A ja do Skazanych wracam tam samo jak do Ojca Chrzestnego raz na jakiś czas... może co dwa lata mam taki moment że muszę włączyć ponownie te filmy i ogladam je z wielką przyjemnością. Wiem, że tak samo będę wracał do Whiplash :)

ocenił(a) film na 3
___ice___

No ja do Whiplasha już nie wrócę. Nie będę miał chęci.

ocenił(a) film na 10
___ice___

Zgadzam się co do joty, zdecydowanie najlepszy film z nominowanych w tym roku do Oscara obok Birdmana. Nie będę dodawał nic więcej bo nikogo nie mam zamiaru namawiać do polubienia tej produkcji bo mam to w d.... :-) jak dla mnie, dzieło wybitne!

___ice___

To samo: po seansie, tylko jak wróciłam do siebie, włączyłam film ponownie, może to średni pomysł, bo dźwięk w filmie jest bardzo ważny, a w domu ciężko o dobrą jakość. Jednak byłam pozytywnie zaskoczona kiedy usłyszałam, że 'Whiplash" dostał nominację za "Najlepszy film", to nie bardzo w stylu Akademii. "Birdman" to taki typowy szablonowy film, skrojony pod tego typu nagrody.

ocenił(a) film na 3
puchatek_filmweb

Akademia w ogóle nie potrafi docenić nic awangardowego, lub coś, co może nie podobać się publiczności, więc to nie tak, że kochają szablonowe historie - oni są konformistami. Patrzą na słupki i tabelki...

chris3z8

tu w zupełności się z Tobą zgodzę, ale czy nominacja za najlepszy film "Selmy" bądź "Teorii Wszystkiego" Cię zdziwiła? mnie nie, więc ja idę tymi kategoriami;p

ocenił(a) film na 3
puchatek_filmweb

Oni są dziwaczni. Lubią przeciętne kino :D

ocenił(a) film na 10
chris3z8

Niektórzy czasami chodzą do kina, żeby właśnie zapomnieć o problemach uniwersalnych.

ocenił(a) film na 3
becky_filmweb

Być może, ale nie przeszkadzała Ci ta zbytnia emocjonalność?, którą uważam za nieszczerą w stosunku do widza.

ocenił(a) film na 10
chris3z8

Reżyser miał taką a nie inną wizję, chciał to przedstawić w taki właśnie sposób. Naprawdę próbuje sie nie doszukiwac błędów, bo pewnie znalazłoby sie parę, ale dla mnie liczy sie pierwsze wrażenie. Zbytnia emocjonalność? Faktycznie, ale kupuję to w całości ;)

ocenił(a) film na 3
becky_filmweb

Pełna zgoda.

ocenił(a) film na 9
chris3z8

a czy w tym filmie nie chodzi właśnie o duet aktorski i montaż? piszesz jakby w każdym filmie był istotny jedynie scenariusz.
(plus dziewczyna jest akurat najsłabszym punktem)

ocenił(a) film na 3
dominik_a

Tak, oto w nim chodzi, tylko brakuje mi innych elementów, które sprawiłby, że dałbym ocenę wyższą. :)

ocenił(a) film na 3
chris3z8

A co do dziewczyny. Dla mnie duży plus, bo to z nią jest scena, która daje nam do zrozumienia, że perkusista oddał się muzyce na dobre - zapominając o reszcie.

ocenił(a) film na 8
chris3z8

Zgoda, ale kino opiera się przede wszystkim na tych sztuczkach. Oglądanie filmu "na zimno", ze stałą świadomością tych technik, na dłuższą metę odbiera radość z obcowania z kinem - widziałem to po sobie. Wierz lub nie, ale czasem dobrze dać się po prostu uwieść wizji reżysera. U mnie "Whiplash" ma solidne 8, chociażby za to, że widząc J.K. Simmonsa na ekranie szczerze zaciskałem pięści.

ocenił(a) film na 3
duraq

Hej, to nie tak, że biorę filmy ,,na zimno''. Mnie też się zdarza zauważyć ,,hej, właśnie dałem się oszukać'' heh. Tylko, że w tym filmie zbyt wyraźnie pokazano, kiedy emocje mają brać górę.

ocenił(a) film na 8
chris3z8

To właśnie film o chłopaku, którego życie zależało od muzyki. Dla niektórych to coś więcej niż pasja. I chyba pokazując historię wymyślonej postaci, ten film nawiązuje uniwersalnie do wszystkich gigantów, którzy przekroczyli pewną granicę. Tak myślę.

ocenił(a) film na 3
Asmodeusex

Może i coś w tym jest, ale nadal uważam, że to zaszło za daleko. I rozumiana przeze mnie pasja, przestała być pasją, a mordęgą.

ocenił(a) film na 9
chris3z8

Filmu jeszcze nie widziałam, ale z pasjami zawsze tak jest w szczególności, gdy chce się do nich podejść profesjonalnie i sposobu na życie/zarobek. Jedni to akceptują, inni więc odrzucają. Z chęcią obejrzę film abym sama wyrobiła sobie opinię o pasji muzycznej. Przyznam, że z jednej strony takim osobom zatraconym zazdroszczę - mają w życiu coś, czego ja nigdy nie zaznam. Ale z drugiej strony ja mam większy komfort i spokój ducha - to, czego oni zaznają dopiero po zakończeniu kariery (albo i nigdy).

ocenił(a) film na 3
Jezula

Sztuka wiele osób wykończyła. Nie szukając daleko - wystarczy poczytać o wybitnych muzykach, mam wrażenie, że są skłonni do narkotyków i innych tripów. A w życiu prywatnym im po prostu nie idzie....

ocenił(a) film na 9
chris3z8

Zacząłeś interesująco, ale argumenty podałeś zupełnie chybione. Według Ciebie przejaskrawione jest to, że ktoś oddał swoje życie dla muzyki, że musi to sprowadzać do sensu życia... Co to znaczy "przejaskrawienie"? Nie znasz w swoim otoczeniu żadnego człowieka, który realizuje jakąś pasję? nie czytałeś biografii ludzi, którzy są tzw "legendami"? Według mnie to nie jest żadne przejaskrawienie, bo większość ludzi bardzo łatwo popada w taką zajawę - czy to w sporcie, czy w muzyce czy innym rzemiośle, gdzie ciągle trzeba nad sobą pracować by podnosić umiejętności. To zupełnie normalne i znam pełno takich przypadków nawet w najbliższym otoczeniu. A już nie wspominając o tym, że o osoby które są "jednym na milion" zasługują najczęściej na film i chyba wszyscy o tym wiemy oglądając je :)

ocenił(a) film na 3
usiak8

Przejaskrawione jest to, że nikt wcześniej przed Andrew nie postanowił go wypie****ć ze stanowiska nauczyciela. Gdyby chociaż w maleńkim stopniu miał poczucie, że robi coś ważnego - jemu się wydaje, że jest tylko jeden sposób na stanie się kimś - zapominając, że nie każda osoba musi mieć ,,twardy'' charakter. Najwrażliwsi niewytrzymali by po pierwszych dwóch dniach. Sam osobiście nie wyobrażam sobie sytuacji się od niego uczyć - nie z takimi psycholami.

ocenił(a) film na 9
chris3z8

no to jesteś w błędzie, bo Andrew był osobą, który rozumiał i liczył się z tym, jaką trzeba przejść drogę by stać się najlepszym. Nie po drodze mu było go wywalać lub karać, bo równie dobrze mógłby zostawić granice z powodu ran od pałeczek. Metody metodami, dostawał po mordzie, ale jednocześnie wiedział, że jakakolwiek inna miękka faja go nie nauczy tyle dyscypliny i perfekcji co on.

ocenił(a) film na 3
usiak8

Andrew rozumiał, a reszta? Jacyś tacy nieprzekonujący. Dziwię się, że chcieli z nim współpracować.

ocenił(a) film na 9
chris3z8

jaka reszta? tego nie wiemy, bo poznajemy zespół gdy on do niego dołącza. Pewnie każdy przez to przeszedł. Najlepszy przykład był z grubaskiem, który przyznał się do błędu którego nie popełnił, więc szybko wyleciał z płaczem - był za słaby, żeby być wśród najsilniejszych. Jest wiele wystarczających elementów, by zdawkowo dać odpowiedź na takie wątpliwości i nie potrzeba ich więcej. Dzięki temu mamy dość fajny, kameralny klimat skupiony wokół dwóch postaci, a reszta pozostaje w domyśle.

ocenił(a) film na 3
usiak8

Teraz zauważyłem, że brakowało mi w nim więcej aktorów, którzy mieliby coś do powiedzenia. Wszyscy pozostali w cieniu tej dwójki.

ocenił(a) film na 9
chris3z8

myślałem o tym w trakcie filmu, ale gdyby tak się stało - to straciłby on swoją kameralność i stał się czymś na wzór historii o drużynach futbolowych wypełnionych po brzegi kontrastami. Takie amerykańskie kino, high school itp klimaty. Gruby, chudy, niski, wysoki, odrzutek, lider, niepozorny itd itd itd.
W orkiestrze nie ma miejsca na liderów, indywidualistów i wszystkie instrumenty stają się jedną precyzyjną machiną dyrygenta. Wyjątkiem właśnie jest perkusja. Więc to nawet usprawiedliwione, że oni wszyscy są takim "tłem". Każdy zapewne ma swoją historię za tym mechanizmem i właśnie o jednym z nich jest ten film. O całej orkiestrze z osobna byłoby nieciekawie i bezcelowo.

ocenił(a) film na 9
chris3z8

Odnośnie osoby Fletchera - przekonałem się na własnej skórze, że istnieją tacy nauczyciele. I wiele im się wybacza, przymyka oko na stosowane metody, właśnie dzięki ich osiągnięciom w pracy z uczniami.

ocenił(a) film na 3
MaTeQ

Też znałem jednego ,,idiotę''. Tylko co to za nauka w strachu.... Litości.

ocenił(a) film na 9
chris3z8

Niestety bardzo... skuteczna.

ocenił(a) film na 8
chris3z8

A czym według ciebie jest pasja?
Pisarze powtarzają jak mantrę zdanie "Arcydzieło to 10% talentu i 90% ciężkiej pracy". Ale to akurat tyczy się każdego przejawu sztuki. Mam wrażenie, że osoby, które zarzucają temu filmowi skupianie się na technicznym mistrzostwie, a nie na miłości do muzyki, nie rozumieją czym tak naprawdę jest pasja. Nikt nie zostanie mistrzem od brzdąkania przez kilka chwil od czasu do czasu. Poza tym jak inaczej wytłumaczyć upór Andrew niż przez miłość do muzyki? Przy takim nauczycielu każdy inny rzuciłby to w cholerę.
Jasne, wiele scen jest przejaskrawionych, ale to dlatego, że mamy do czynienia z filmem a nie z książką czy serialem, tutaj wszystko musiało być bardziej skondensowane.
Też nie uważam tego filmu za arcydzieło, ale na pewno jest bardzo dobry, stąd adekwatna ocena.

ocenił(a) film na 8
Mlodzik91

Musisz mi wybaczyć, za pierwszy post w twoim temacie, bo pisałem go świeżo po obejrzeniu. Przez te kilka godzin nieco zmieniłem zdanie na temat tego, o czym ten film jest.
Sądzę, że to nie miała być historia gloryfikująca mordercze dążenie do mistrzostwa wszelkimi metodami, ale raczej o tym, że w trakcie drogi do niego zapomina się, czym ono tak naprawdę jest.
Bardzo dobrze widać to w postaci Fletchera. Wydaje się apodyktycznym tyranem, którego do szału doprowadza każdy najmniejszy błąd podopiecznych. Ale gdy spojrzeć jak sobie pogrywa z Andrew, jakie triki wobec niego stosuje i wreszcie co mówi, gdy po kilku miesiącach spotykają się w tym małym klubie, to widać, że nigdy tak naprawdę nie był wkurzony. Wrzeszczy, wyzywa, maltretuje psychicznie i katuje fizycznie podopiecznych ponieważ wydaje mu się to jedyną słuszną drogą do osiągnięcia mistrzostwa, a ci którzy nie wytrzymali presji są najwyraźniej niegodni. Natomiast u samych uczniów wykształca się coś w rodzaju syndromu Sztokholmskiego. Zaczynają mylić ciężką pracę z zaharowywaniem się na śmierć. Nietrudno ich zrozumieć, w końcu ta szkoła ma opinię najlepszej w kraju, a Fletcher najlepszego jej dyrygenta. Jego zespół wygrywa pewnie każdy konkurs, a podopieczni osiągają sukcesy w życiu zawodowym. Z pozoru wygląda więc na to, że jest świetnym nauczycielem, a jego metody, choć "nieco" kontrowersyjne, są dobre i przynoszą efekty. Dopiero potem okazuje się, że jego były wychowanek, który został pierwszą trąbką w filharmonii został złamany psychicznie i popełnił samobójstwo. Wreszcie w finale okazał się mściwym starym dziadem, dla którego uczniowie nie byli tak naprawdę ważni. Zamiast puścić w niepamięć zatargi, wolał nadwyrężyć własną reputację byleby tylko ostatecznie pogrzebać karierę Andrew.
W tym kontekście finałowa scena nie miała na celu pokazania osiągnięcia mistrzostwa przez Andrew. Wracając na scenę nie myślał o swojej karierze, tylko raczej "ja ci, ku*wa, złamany ch*ju pokażę". Jednocześnie jeśli były w nim jeszcze jakieś uległość, czy szacunek wobec Fletchera, to ostatecznie się ich pozbył i to był tak naprawdę jego sukces.

ocenił(a) film na 3
Mlodzik91

To jest chorobliwy perfekcjonizm ze strony Fletchera, który chyba sam zapomniał, że muzyka to nie tylko pot, krew i łzy. Nie widzę tej spontaniczności, którą obdarzeni są wielcy artyści. Widocznie inaczej nie potrafi niż krzyczeć, rzucać krzesłami czy poniżać ich bezpodstawnie.

ocenił(a) film na 8
chris3z8

Tak jak pisałem - on myśli, że to jedyna słuszna metoda. Tak naprawdę jest małym człowiekiem.

ocenił(a) film na 3
Mlodzik91

Małym - dokładnie.

ocenił(a) film na 10
Mlodzik91

Wcale nie! Przeciwnie! Gość kładzie na ołtarzu dobre wychowanie, grzeczność, szacunek i bycie dobrym - tym ołtarzem jest "tworzenie arcydzieła", "wyzwalanie geniuszu". Oczywiśćie wszyscy polegną w tej walce (włącznie z nim samym). Ale to nei jest mały człowiek. W pewnym sensie ten sadysta jest nawet postacią tragiczną, bowiem jego uczniowie popełniają samobójstwo, podczas gdy on stara się wyzwolić w nich talent. Kluczowa jest tutaj opowieść o Birdzie, w którego jego mistrz rzucił talerzem "o mało nie ucinając mu głowy", co sprawiło (wg naszego bohatera negatywnego), że Bird stał się Birdem. Pamiętasz jak w barze mówi, że gdyby nie było tej solówki w rok potem, to po prostu świat byłby uboższy?

I podąża konsekwentnie tą drogą - nie jest miły, jest gnojem ale jest gnojem w pewnym wyższym celu.

Wielkość filmu polega na tym właśnie, ze tę postawę możesz zarówno potępić jak i ją uwznioślić - i za jednym i za drugim znajdziemy sensowne argumenty. A to jest dowodem na genialność filmu.

Czy mistrz powinien być miły, czy też powinien być surowy? Stawiąć wysoko poprzeczkę, czy podpierać, aby uczeń ją przeskoczył? Tutaj mamy strategię rzucania kłód pod nogi - "jeśli jest w tobie geniusz, to przeszkody tylko wyzwolą go w tobie. a jesli nie ma, to nie ma się co łudzić - wypierdalaj!"

Kontrowersyjne? Tak. Złe moralnie - zdecydownie nie. TO nie jest motywowane pragnieniem zrobienia innym ludziom krzywdy. To jest bezkompromisowe realizowanie wyższego celu.

ocenił(a) film na 3
florianf

Ciekawe rozumowanie. Może to odmienny pogląd na zaistniałą sytuację, albo przeciwległa perspektywa. Tak czy inaczej - dobrze się czytało. Trzymaj się tego, co uważasz, ale dla mnie to jest nie do pomyślenia.

chris3z8

zgadzam się z Tobą

ocenił(a) film na 10
chris3z8

Hej, chyba umknęła ci uniwersalność (a nawet powiedziałbym UNIWERSALNOŚĆ) tego filmu: to jest film o odwiecznym ludzkim dylemacie - wierzyć sobei, czy wierzyć innym, wierzyć mistrzowi, rodzicom, nauczycielom. Czy też słuchać głosu który mówi ci kim jesteś.

I w tym sensie Birdman i Whiplash są do siebie podobne - tylko że ten pierwszy ma wybujałe ego, rozdęte przez to że nic nie osiągnał. A ten drugi pokazuje gościa z talentem, który nie do końca wie, czy go posiada. I w tej toksycznej, ale jednocześnie niesamowicie energetyzującej relacji ze swoim nauczycielem wyzwala ten potencjał nie poprzez "prowadzenie za rączkę" jak to jest w tych wszystkich filmach o relacji między uczniem a mistrzem, ale poprzez pokonanie włąsnego leku i niepewnośći.

I to jest uniwersalne w tym filmie. Jesli nigdy nie miałeś takiej chwili w której kusiło cię aby stchórzyć i zostać "normalnym człowiekiem", nie wychylać się, klęknć w kościele jak wszyscy klękają, uśmiechąć się gdy inni się uśmiechają itp, no to rzeczywiśćie dla ciebie to nie jest film uniwersalny. Jesli jednak zmagałeś się z własną wygodą i tchórzostwem i zrobiłeś odważne rzeczy, to wiesz o czym mowa...

ocenił(a) film na 3
florianf

Ja bym się tak nie zapędzał, ale lepiej mieć własne zdanie niż żadne.

Pozdrawiam ;)

ocenił(a) film na 10
chris3z8

Możesz tozwinąć tę myśl?

ocenił(a) film na 3
florianf

Ja bym tak tego nie odbierał, nie na taką skalę uniwersalności. Poza tym miałem styczność wychodzenia poza to co rozumuje się ,,normalny człowiek'', a mimo to, nie stwierdziłem, żeby o to chodziło w Whiplash - iż jest o odwiecznym dylemacie człowieka, który musi wybrać: między wiernością sobie, a wiernością w mentora.

ocenił(a) film na 10
chris3z8

Nie, to jest głębszy film. Tu nie chodzi o "wierność sobie" tu chodzi o obserwowanie procesu "stawania sie" - perkusista byłby wierny sobie zarówno rezygnując jak i walcząc. Film pokazuje tylko proces stawania się, skutki rozwiązywania niektóych dylematów. I to jest genialne - że tak ulotny proces daje się przedstawić na ekranie.

Mentor jest tutaj jedynie wyraźnym drogowskazem, albo raczej rozstajem dróg, który zmusza cię do wyboru, ale wcale ci go nie ułatwia. Jak zrobisz zależy od ciebie. I jeszcze jedno genialne przesłanie tego filmu - tak naprawdę w dużym stopniu zalezy to od przypadku, od chwili, od nastroju, który potem się zmeni i wtedy całę twoje życie może wyglądać inaczej.

Ten film oddaje coś ponadczasowego - naśtwietla proces "stawania się tym kim jesteś". Weźmy substraty (ambicję+pracowitość+talent+wymagającego mentora) zmieszajmy je i zobaczymy co wyjdzie. CO wychodzi? Otóż ten (genialny!) film pokazuje, że może wyjść wszystko - mozę wyjść, że wrzucasz perkusję do szafy, ale równie dobrze może wyjść, ze stajesz się geniuszem na scenie. Decyduje przypadek. Kwintesencja zycia.

ocenił(a) film na 3
florianf

Dla mnie nie jest kwintesencją życia. Żyje w zupełnie innym środowisku, myślę inaczej, egzystuję inaczej, i nie przemawia do mnie takie ,,pochwalanie'' sadystycznego nauczyciela. Momentami przypomina to zabawa w grę w kotka i myszkę, aż myszka okazała się jednak ,,dojrzalsza'', sprytniejsza i wytrwalsza w działaniu - wypędzając kota.

ocenił(a) film na 10
chris3z8

Nie chodzi tu o nauczyciela. Chodzi raczej o "proces stawania sie" - o to, że niezależnie z jakimi masz do czynienia nauczucielami, jakim jesteś sam człowiekiem, jakie masz wartości, to jak ułoży ci się życie, czy wyzwolisz z siebie to co najelpsze czy nie, zależy nie tylko od ciebie, nie tylko od innych, ale też od atomów. Zasada nieoznaczonośći w życiu. Ja nie gloryfiluję tego nauczyciela. Nie lubię go (a parawdę mówiąc to zachwyty nad tym jaka to dobra rola są przesadzone - Simons miał łątwe zadanie, miał zagrać sadystę i tyle). TU nie chodzi o kotka i myszkę - ten obrazek skrywa coś pod spodem - co? Ukazanie procesu, tego jak bardzo jest on ulotny.

Trochę jak Pelps robi rekord świata - to zalezy od treningu, wsparcia nauczycieli (takiego lub innego), motywacji, ale też zawodów, dnia, moze nawet głupiego kaprysu. I to jest jednorazowe zdarzenie. Podskoczysz tak wysoko jak nigdy więcej już nie podskoczysz. I nawte nie wiesz, ze to zrobiłeś.

I jeszcze jedno fajne - ten film kończy się brakiem widzów, nikt na sali nie klaszcze (nie widzimy tego), bo w całym tym ludzkim dylemacie, tej "ludzkiej komedii" jak by powiedział Balzac, nie ma znaczenia, czy ktoś to doceni czy nie. Docenienie jest wtórne. Chodzi o to aby udać się pewną drogą. A czy takiego wyboru dokonasz, zależy od mnóstwa czynników. W tobie jest tylko potencjał, czy zostanie wyzwolony zaleyz od twojej siły woli. Ale niestety nie tylko...

ocenił(a) film na 3
florianf

Ostatnia scena z tego co pamiętam była pokazem zamkniętym - dla krytyków. Krytycy nie klaskają, to nie w ich naturze. Okej, masz wprawne oko i pewnie dostrzegasz więcej niż ja, ale mnie to jakoś nie rusza. Może dlatego, że procesy ,,stawania się'' jakoś mnie nie pobudzają, nie wzbudzają zainteresowania. Dobrze się na nim bawiłem, ale widziałem lepsze filmy. Każdy niech idzie w swoją stronę. NIech ogląda to, co lubi.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones