PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=1229}

Wichry namiętności

Legends of the Fall
7,7 99 002
oceny
7,7 10 1 99002
6,3 15
ocen krytyków
Wichry namiętności
powrót do forum filmu Wichry namiętności

Tristan wraca? ? Recenzja filmu ?Wichry namiętności?.
Kilka dni temu w sobotni wieczór i to zupełnie przypadkowo, przerzucając kolejne kanały programu telewizyjnego, natknąłem się na projekcję filmu ?Wichry namiętności?, dzieła w reżyserii Edwarda Zwike, z doborową obsadą aktorską w tle. Postanowiłem nie zmieniać już kanału i pozostać widzem do końca projekcji tego filmu. I wcale tego nie żałowałem.

Fabułę filmu, która jest adaptacją książki, autorstwa Jimmy Harrisona, pod takim samym tytułem, określam jako dosyć standardową, a jego akcję odbieram jako raczej przewidywalną, żeby nie powiedzieć nieco pospolitą i banalną.

Dzieło to jednak już od pierwszych ujęć ujmuje swoim klimatem i wzbudza zaufanie widza. Piękne i wymowne zdjęcia wnętrz domostw przykuwają naszą uwagę i jak to zwykle bywa w amerykańskich opowieściach i sagach rodzinnych, pełnie życzliwości i miłości rodzinnej teksty dialogów, zachęcają nas do tego, abyśmy bez żadnych obaw zbliżyli się do naszych bohaterów, poznali ich i towarzyszyli im, będąc uczestnikami i obserwatorami ich dalszych życiowych losów.

Jest jednak w tej produkcji filmowej, pomimo jak już wcześniej wspomniałem pewnej banalności coś, co podkreślam raz jeszcze budzi zainteresowanie widza i sprawia, że z pewną dozą wdzięczności, przyrzeka on jego twórcom towarzyszyć im aż do końca tej projekcji i widz podświadomie oczekuje na coś szczególnego, coś niepowtarzalnego, coś co nadchodzi i nieuchronnie musi, czy też powinno się wydarzyć. Oczekujemy na pewne słowa, czy też sentencję, wypowiedzią przez bohaterów tego filmu, albo może i zdarzenie tak opisane i ukazane, że na zawsze utkwi ono i pozostanie w naszej pamięci.

No właśnie. Cóż to mogą być za słowa, i cóż to może być za filmowy kadr?

Ale po to, aby odpowiedzieć na to pytanie, należałoby w kilku słowach opowiedzieć treść tego filmu. A więc, trzech braci, synów amerykańskiego farmera zaciąga się do armii i staje u boku walczących z czasów I wojny światowej. Jeden z braci, Samuel zaplątany w sieć drutów kolczastych zginie od serii z broni automatycznej i to wtedy, kiedy najmłodszy z braci Tristan, będzie śpieszył jemu na pomoc. Zginie ten, który przed wyjazdem nie zdążył i nie dane było jemu pojąć za żonę wybranki swojego serca, Suzanne. Tristan, jak przystało na wyborowego wojownika, wychowanego w duchu indiańskim i zaprawionego w boju trapera lasów i sawann północnej Ameryki pod osłoną nocy wyruszy, aby za śmierć swojego brata dokonać pomsty. I powróci jak na wyborowego wojownika przystało zwycięski, obwieszony skalpami żołnierzy oddziałów wroga. A film, co ma swoją artystyczną wymowę i trzeba to zapisać jego twórcom na plus, ukazuje tylko jedną scenę odwetu, jedynie na tych żołnierzach wroga, którzy pozbawili jego brata życia.

Kiedy dwaj bracia po zakończeniu wojny, powrócą już do domu ich drogi i to z powodu niedoszłej małżonki Samuela, Suzanne rozejdą się. Tristan, pomimo głębokiego do niej uczucia miłości nie poślubi jej, stanie się ona dopiero żoną najstarszego z braci, Alfreda. A kiedy obydwoje z nich zostaną pozbawieni już i utracą to wszystkiego, co dotychczas kochali i co stanowiło treść ich życia, wtedy to Alfred nad grobem swojej żony Suzanne, która sama odbierze sobie życie i zamordowanej przez pospolitych przestępców żony Tristana Izabelli, wypowie bardzo znamienite słowa, te właśnie, które stanowią wydaje mi się sedno całej filmowej opowieści i jego główne przesłanie, ?Ty nigdy nie miałeś w poszanowani żadnego z praw, ani Bożych, ani ludzkich, a ludzie i tak bardziej kochali ciebie?.

Drodzy kinomani. Słowa te dla mnie jako dla kapłana i jednocześnie sprawującego urząd egzorcysty i znającego dosyć dobrze problem demonologii, dają one mi bardzo wiele do myślenia i brzmią poniekąd jako wyzwanie.

W związku z moją posługą egzorcysty bywałem w bardzo wielu sytuacjach, w których następowało mówiąc językiem potocznym pewne pomieszanie wartości i pojęć. Były to sytuacje, kiedy naprawdę bardzo trudno było mi niekiedy odróżnić dobro od zła, iluzję od autentyzmu, czy też prawdę od fałszu. Nie byłem pewien, czy mam do czynienia z duchem, który był duchem czystym, czy też takim, który mnie zwodził. Wielokrotnie stałem na rozdrożach nie wiedząc, czy to, co słyszę pochodzi od Boga, czy też od ducha złego, demona. Miałem wątpliwości czy to, co i w jaki sposób wykonuję, jest właściwe i dla dobra danej osoby, a przede wszystkim bez szkody dla mnie samego. Zastanawiałem się, jakimi środkami ja kapłan egzorcysta, mogę w tym temacie i dziedzinie wiedzy osiągnąć wiedzę tę najbardziej optymalną, tę najprawdziwszą i najbardziej autentyczną i jaka ku temu prowadzi droga. I niech was nie dziwi to moje pytanie, czy też nazwijmy to autorefleksja. Pamiętajmy o tym, że szatan zawsze zwodzi i oszukuje, posługuje się podstępem, a pierwszą jego ofiarą jest ten, który podejmuje się z nim konfrontacji. Wiem też, że rozpoznanie działania szatana jest zadaniem ciągle aktualnym i na całe życie.

Otóż wydaje mi się, że na ogół wiedzy, jaką zdobywamy w ciągu całego życia składa się kilka czynników. Przede wszystkim przestrzeganie i zachowywanie obowiązującego nas z racji przynależności do pewnej grupy społecznej prawo. I to zarówno prawo z ustanowienia Bożego jak również ludzkiego. Poza tym najważniejszym czynnikiem, który wydaje mi się weryfikuje nasz sposób odniesienia do tegoż prawa, jest nim nasze życiowe doświadczenie, jak również ogół wiedzy, jaką posiedliśmy.

Mówiąc innymi słowy, prawo Boże jest prawem Bożym i należy je przyjąć, przestrzegać i zachowywać. I zasada ta nie podlega żadnym zmianom, modyfikacjom, ani też jakiejkolwiek nad nią dyskusji. Jest to oczywiste i zrozumiałe. Problem może stanowić jedynie, ponieważ jest stanowione przez samego człowieka, prawo ludzkie. A ponieważ jest ono ustanowione przez niego, a więc również przez niego podlega zarówno interpretacji jak i umiejętnemu wyegzekwowaniu jego funkcjonowania w realiach codziennego życia. Dlatego też słowa starszego brata, zresztą prawnika z wykształcenia mówiące o tym, że nie miał on, Tristan poszanowania dla prawa Bożego, uważam jedynie za przejście i wprowadzenie w drugą część jego zarzutu, kiedy to będzie mówił on o tym, że nie respektował on i też nie możemy dopuszczać w naszych rozważaniach, że nie respektował prawa z ustanowienia ludzkiego w ogóle, czy też w pełni, ale potrafił niejako, czy też umiejętnie interpretując je przejść ponad nim.

A więc mam nadzieję, że zgadzamy się, co do tego, że nasz filmowy bohater Tristan posiadł taką zdolność i umiejętność? A jeżeli ją posiadł, to zapytajmy, jakim sposobem i co takim go uczyniło? Co sprawiało, że zdobywał serca niewiast i jak to się działo, że wszyscy jego bliscy podziwiali go i darzyli go zaufaniem, chcąc tylko jemu i nikomu innemu powierzyć swój los? Co sprawiało, że każdy cieszył się na jego widok i oczekiwał jego powrotu?

Otóż śmiem twierdzić, że uczyniła go takim zwyczajna ludzka odwaga, ta wrodzona, czy też ta, którą nabył obcując z dziką i nieokiełzaną przyrodą, a poza tym wydaje mi się również samodzielność i niezależność w myśleniu. Posiadł on Tristan zdolność właściwego rozumienia i pojmowania prawa naturalnego, oraz umiejętność jego wyegzekwowania. Bo kiedy na jego zaplątanym w zasiekach drutów kolczastych bracie dokonano mordu, chociaż trudno w wymiarach działań wojennych mówić o morderstwie w dosłownym słowa tego znaczeniu, to jemu wychowanemu w kategoriach i w duchu indiańskiego honoru i indiańskiego prawa natury, nie pozostawało nic innego jak za ten czyn dokonać odwetu.
Hm, Indianin północnej Ameryki najdzielniejszym z walczących I wojny światowej? Dosyć niespotykany, aczkolwiek bardzo wymowny i przemawiający do wyobraźni obraz. A kiedy po powrocie z wojny już w samej Ameryce podnoszono rękę na jego rodzinę i jego bliskich, wtedy to on sam stawał się prawodawcą i sam tym, którzy stawali na jego drodze wymierzał im sprawiedliwość.

Drodzy kinomani. Zauważam, że niekiedy w naszym życiu nie potrafimy oderwać się od raz ustalonych norm i przyzwyczajeń i nadajemy im w końcu, tym naszym przyzwyczajeniom charakter obowiązujący i niestety stają się one nierzadko naszym niewolniczym uzależnieniem, jakby drugą niewolniczą naturą. Popadamy w konsekwencji tak przyjętego myślenia w szarość i monotonię życia. Poddajemy się jednostajnym falom naszej codzienności. Zapominamy o tym, że możemy przeżyć nasze życie o wiele bardziej pięknie i ciekawiej niż przeżywamy je dotychczas. Niekoniecznie wszystkie dotychczasowe przekonania, czy też rytuały, które z takim pietyzmem sprawowaliśmy i którym ciągle jesteśmy wierni, muszą wciąż być uważane jako słuszne, obowiązujące i uznane jako będące dla naszego dobra. Niekiedy należy i warto zadać sobie pytanie o to, czy przypadkiem, albo nieszczęśliwym zrządzeniem losu, a być może i niekiedy poprzez rozmyślenie i zamierzone czyjeś działanie, nie stałem się ograniczony, ubezwłasnowolniony, albo i wręcz zniewolony. Czy jestem kimś wolnym i niezależnym? A może nigdy nim nie byłem? Być może poprzednie pokolenie, z którego wyrosłem i którego jestem potomkiem, obarczone jest balastem niepotrzebnego uzależnienia, fałszywego i zwodniczego? Nie bójmy się stawiać sobie podobnych pytań.
Nie bójmy się badać naszej rzeczywistości, wychodzić z cienia, testować innych form bycia niż to, w którym trwaliśmy dotychczas.
Niekiedy warto nad tym pomyśleć, albo jedynie odważyć się tylko pomyśleć.

A czy nie uważacie, że niekiedy w podjęciu takiej decyzji brak nam po prostu odwagi, a może i samodzielności i niezależności w myśleniu?
Zupełnie w przeciwieństwie do Tristana. Nieprawdaż?
Autor: Marek

ocenił(a) film na 2
marek_karol_2

CZłowieku, komu sie chce to czytac ? (żartuje..oczywiście..)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones