Dawno nie byłem w kinie "dużym". Zazwyczaj korzystam z atmosfery kin studyjnych i żałuję, że tym razem wybrałem się do multipleksi.
Błysk ekranów telefonów przypominał niebo w bezchmurną noc. Kobitka obok mnie cały film "obejrzała" skrolując fejzbuka. Serio? Ciekawe o czym będzie rozmawiała z córką po seansie. Za mną ktoś miał nerwicę nogi, a wokół słychać było komentatorów, którzy albo poszukują uwagi innych albo zapomnieli do czego służy szept.
Za stary się już na to wszystko robię
Film był ok