Po pierwsze najgorszy scenariusz jaki widziałem.
Po drugie aktorzy nawet nie zdali sobie trudu, by przeczytać tą książkę, a swoje kwestie
deklamują z wyraźnym znudzeniem (no dobra, Kozłowski i Zamachowski, wraz z kilkoma
z drugiego planu chały nie odwalili).
Po trzecie kostiumy, charakteryzacja, efekty specjalne i sceny batalistyczne przywodzą
na myśl film nakręcony za kilkadziesiąt zł , przy pomocy kamerki w telefonie. Być może za
dużo szmalu poszło na kwachy dla reżysera i scenarzysty (na sucho takiego scenariusza
się nie da wymyślić) i trzeba było oszczędzić na czymś innym. Nie oszczędzano
bynajmniej na walkach, z tego co pamiętam, to wynajęto słynnego aikidokę, by nauczył
Żebrowskiego machać kataną (!). Niestety odwalił fuszerkę, bo sceny walk na broń białą
są niezdarne i powolne, bractwo rycerskie od inscenizacji historycznych zrobiłoby to 100
razy lepiej. Nie można zapomnieć o charakteryzacji, a zwłaszcza o elfach
(przywodzących na myśl Indiańców z Peru) i krasnoludach (dla tych co mieli szczęście
nie oglądać: Yarpen Zigrin to tutaj posterunkowy z "Rodziny Zastępczej" z tandetną
brodą). Jakoś jeszcze uchodzą fatałaszki i "mejkap" wiedźminów. Potwory to albo
wątpliwej jakości dmuchane atrapy rodem z Chin, poruszane przez żyłki, albo żałosna
imitacja animacji komputerowej.
Twórcy gry i wydawca książki chyba celowo za granicą nazwali swoje produkty inaczej,
by uniknąć skojarzeń z tym gniotem.