Właśnie, dla kogo jest ten film? Ostatnio miałam ścięcie z kolegą - fanem fantastyki - który wytykał mi po kolei różnice pomiędzy książką Sapkowskiego, a filmem Brodzkiego i to były jego argumenty na "słabość" filmu...
Trzebaby się najpierw zastanowić z jakiej perspektywy powinniśmy oceniać FILMY. Jak na mój gust Wiedźmin jako film sam w sobie nie jest zły (widziałam gorsze), a zarzuty, iż nie ma nic wspólnego z sagą są faktem... Jednak czy dla przecietnego Kowalskiego to jest błąd w filmie?
Dla mnie nie jest, nie interesuje się fantastyką, w życiu przeczytałam raptem jedną książkę cyber punk. Rozumiem zbulwersowanie fanów różnicami między filmem, a książką, ale spróbujcie postawić się w roli nie fana fantasy, a statystycznego widza kinowego.
Też bym się troszkę zbulwersowała, gdyby ktoś (cyt.) "zbeszcześcił" moją ulubioną książkę, ale proszę ludzie - odrobinę dystansu.
Naprawdę czytanie zbulwersowanego fana, który powtarza inaczej sforumowane te same argumenty, które zostały napisane już dziesiątki razy jest męczące.
co tu dużo pisać ... no wiec:
po pierwsze: fatalne efekty specjalne - między innymi (bo było tego o wiele więcej) wspomniane już gumowe potwory, od których bardziej realistyczny jest japoński godzilla;
po drugie: drewniane dialogi, totalnie bezuczuciowe;
po trzecie: filmowi brak sensu! kolejne sceny nie łączą się i jedynie czytelnik Sapkowskiego jest w stanie domyślić się o co chodzi;
zły dobór aktorów do odgrywanych postaci - dziewczynka grająca Ciri totalnie się nie sprawdziła, nie było w niej wyrazistości jaką miała Cirilla, już o Zamachowskim nie wspomnę;
po czwarte: stroje =) najtragiczniejsze były stroje elfów, przypominali nieudaną kopię Indian z jakiś trzecioklasowych westernów.
po piąte: naprawdę tragiczne sceny walki. wydaje mi się, że sceny walk z "Wiedźmina" powinny bardziej przypominać np. te z "Kill Bill Vol.1";
i wiele, wiele innych. odbieganie od książki jest tylko kroplą w całym morzu minusów tej ekranizacji. zresztą nic dziwnego, że kolega fan fantastyki się czepiał - w końcu jest to ADAPTACJA, czyli nie powinna zbytnio odbiegać od książkowego pierwowzoru, tymczasem widzowi i zarazem czytelnikowi prozy Sapkowskiego wydaje się, że bohaterów książki i filmu łączą tylko te same imiona.
podsumowując: POLSKA KINEMATOGRAFIA.
mam nadzieję, że wypisane argumenty są przekonywujące.
Powtarzałem to juz kilkakrotnie w kontekście trylogii tolkienowskiej. Pewnych rzeczy nie należy zmieniać. Owszem czasem naciągnąć gdy nie można inaczej ale na litość boską jak można tak okrutnie i bezczelnie profanować coś co jest doskonałe!?!?! Nie potrafię tego zrozumieć.
Światy stworzone pzrez Sapkowskiego i Tolkiena, ich dzieła, to historia, jedne z najjaśniejszych punktów historii literatury, a historii sie nie zmienia...można ja tylko sprofanować. I Jacksonowi i Bromskiemu udało sie to aż nadto...niestety.
Mnie tam się osobiście podobał. Być może są niedociągnięcia, ale jak na polski film to i tak ujdzie. Porównywanie książki z filmem nie ma głębszego sensu bo też tak robiłem i faktycznie są różnice. Co do obsady to według mnie była dobra. Michał Żebrowski pasował na rolę Geralta, Zbigniew Zamachowski również świetnie odegrał Jaskra. Jedyne co mnie aż zabolało to obsadzenie Daniela Olbryskiego do odegrania roli elfa Filavandrela. Nie chodzi o to że jest złym aktorem, ale był ucharakteryzowany na starego dziadka, a elfy z natury zawsze młodo wyglądają... To tyle ;)
Też się z tym zgodzę. Elfy są młode, bo są nieśmiertelne. Również do Żebrowskiego nic nie mam, ale jaki Jaskier jest? "Jaskier jest przystojnym mężczyzną o jasnym, miękkim zaroście, raźnym, wesołym i rozkołysanym kroku oraz dźwięcznym i perlistym śmiechu. Jego typ urody sprawia, iż czasami bywa mylony z elfem." Gdzie ten śpiew, humor, smukłość sylwetki? Takich szczegółów jest sporo i nie było by problemu gdyby nie adaptacja. Jeśli by nie było książek Sapkowskiego to film jest całkiem fajny. Ale w tym przypadku jest to brak szacunku przede wszystkim dla Sapkowskiego jak i zawiedzionych fanów. Według mnie jest to film dla przeciętnego Kowalskiego, który po pracy coś tam obejrzy zje i pójdzie spać. Tym filmem nie można się zachwycać jak książką i taka jest różnica.
Przepraszam, pomyliłem nazwiska Zamachowskiego a nie Żebrowskiego. On akurat był dobrze dobranym aktorem.
Przeczytałam cała sage i co do wyboru Żebrowskiego nie mam zarzutu,lepszego by chyba nie znaleźli.Yennefer też dobra chociaż mogłaby być młodsza,Jaskier panowie wysoki to jakoś bardzo nie byl,a napewno niższy i to dużo od Geralta ktory sam do jakoś wybitnie wysokich nie należał...Wiedźmin to nie kill bill,jak na nasze realia film nie wypadł najgorzej,z serialem też w miare sie udało.Jedynew i najpoważniejsze co możan zarzucic to to że orpócz postaci film nie ma praktycznie nic wspólnego z ksiażką