Mam gorącą prośbę do scenarzystów i reżyserów porywających się na ekranizację świetnych książek - PRZECZYTAJCIE JE PROSZĘ DO KOŃCA! Oglądając Wiedźmina miałam nieodparte wrażenie, że w tym przypadku twórcy zapoznali się co najwyżej pobieżnie z kilkoma opowiadaniami, na powieść nawet nie spojrzawszy. Dorabianie wielkiej ideologii do tematów, które A. Sapkowski poruszał z ironią lub właściwym sobie sarkazmem czyli ten film naprawdę niestrawnym. Tak samo jak tendencja do całkowitego spłaszczania i zinfantylizowania silnych kobiecych postaci. Mimo wszystko na tej ekranizacji najgorzej wyszedł chyba sam wiedźmin trawiony bólem egzystencji i pozbawiony wszystkiego, co czyniło jego postać wyjątkową.