Żebrowski w roli Wiedźmina trochę nie pasuje - w każdym razie nieco inaczej sobie Geralta wyobrażałem. Nie powinien być taki "wydelikacony" - ostatecznie Geralt był tęgim zabijaką, a nie paniczykiem. Zamachowski w roli Jaskra to porażka, a sama adaptacja woła o pomstę do nieba. Tylko Wolszczak mi pasowała. I tyle. No i smok nawet niezły.
Odnośnie Geralta zgodzę się z tobą, że film go ułagodził - w książce była to postać bardziej wielobarwna a film tego nie oddaje. Natomiast rola Zamachowskiego wydaje mi się całkiem niezła - nawet grając w grę miałem odczucie, że Jaskier mógłby być bardziej "Zamachowski". Natomiast kompletnie zabrakło w tym filmie poczucia humoru jakie można odnaleźć czytając sagę lub nawet grając w Witchera. Najważniejszym czego zabrakło to środki finansowe, przez film nie miał (podobnie jak serial) rozmachu, sceny zamiast zapierać dech w piersiach śmieszyły ( jak wymieniony przez ciebie smok), zabrakło też dobrze nakręconych scen walki na miecze czy walk z potworami. Można zrobić dobry film za marne pieniądze, ale w przypadku fantasy jest to bardzo trudne.
Do smoka ma słabość, bo w jego tworzeniu miał udział znajomy :) Do dzisiaj ma z tego powodu ksywę "palce smoka" :)
Wielką uprzejmością dla twórców filmu jest stwierdzenie, że Żebrowski zaledwie "nie pasuje" do roli Geralta ;)
W zasadzie się zgadzam, tylko niestety ten nie pasujący Żebrowski jest najlepszym elementem filmu. Jeśli dać ten film komuś kto nigdy nie czytał książki, to nie będzie miał pojęcie o czym to jest, zrobi "oczy jak pięć złoty" i tyle. Tak zmarnowany potencjał że aż szkoda pisać. Serial jeszcze ujdzie, przynajmniej jest jakaś ciągłość fabuły, ale film...
Podejrzewam, że sami zrobilibyśmy lepszy film. Ale na co wydano 18 mln polskich nowych złotych? Na gaże? na smoka?
O to 5 moich ulubionych scen z wiedźmina:
1. Geralt wypija "Jaskółkę" i mówi do dziewczyny jakieś tam, która nie pojawia się w książce, żeby niepatrzyła mu w twarz, bo może się przestraszyć. Ona patrzy i widzi że Geralt ma... wielkie, czarne oczy niczym kot ze Shreka... awwww... =^____^=
2. Krasnoludy. Tak, ci brodaci statyści to Yarpen i jego banda. Twórcy chytrze, zamiast komputerowo ich zmniejszać wpadli na genialny pomysł, że przecież mogą chodzić na kolanach... zaoszczędzili na pewno.
3. Scena, w której królowa Cintry jadą na koniu i nagle spod liści wyskakuje... łeb jakiegoś potwora. Na skrinach widać, że ta zapierajaca dech w piersiach scena to gumowa głowa trzymana na kiju. Sprytnie, prawda? aż się człowiek zastanawia, dlaczego Peter Jackson nie zrobił tak samo z potworem spod wrót do krasnoludzkiego grodu. Głupek.
4. Yennefer i Geralt i ich dialogi... boskie po prostu. Powinni zmienić im imiona na Consuela i Alejandro. Bardzo brazylijskie. Nie wiem, co wam się w Wolszczak podobało.
5. Jedyna wartościowa scena w filmie. Jaskier śpiewający balladę. Na prawdę fajnie. Ale to tylko 30 sek. z dwóch godzin paplania nie wiadomo o czym.
Jeśli będzie Cię inspirować do nakręcenia własnej wersji "Wiedźmina", nie zapomnij o mnie. Aktorką jestem niezłą, całe życie grałam w przedstawieniach... szkolnych. Będę lepsza i tak od niektórych tamtych ;).
Wiedźmina po raz drugi obejrzałam chyba 2 dni temu i odrobinę bardziej do mnie przemówił niż za pierwszym razem ale fakt faktem, że gdybym nie czytała książki to nie miałabym zielonego pojęcia o czym on tak naprawdę jest. Totalny galimatias. Aktorzy absolutnie nie dobrani... no ale cóż zrobić ;/ Marzę o tym aby obejrzeć Wiedźmina "zrobionego" przez twórców np. Władcy Pierścieni :] PS. Ponadto w filmie jest wiele niedociągnięć, chociażby taki błachy fakt, że Geralt był albinosem, a nie blond amantem z czarną brodą i włosami zaczesanymi na brylantynie!
Hmmmm... przypomniały mi się jeszcze driady. Driady były dobre, starsza pani udająca Eithne przypominała mi reklamę "też kąpałam się w błocie, ale ubrań nie pobrudziłam..."..
Czemu nie. Geralta zagra Johnny Depp (on wszystko jest w stanie zagrać... Wiedźmin to dla niego pikuś!), Yennefer... Helena Bohnam Carter (no co? loki ma!), a jeśli Danathiel jest taki ładny jak na avatarze, może zagrać Jaskra. A Jeża z Erlenwaldu Samuel L. Jackson albo Stephen King żeby nie trzeba było dużo charakteryzować. A Dijkstrę Tomasz Karolak, bo ostatnio nie ma filmu bez Tomasza Karolaka. A Ciri... hmm... Reese Witherspoon! O! :D
ja miałem o tyle nieszczęścia, że najpierw obejrzałem serial (kilka odcinków, czy ktoś w ogóle obejrzał to całe?) i potem długo byłem zniechęcony do książki. Ale przeczytałem i... po prostu tak tyle się dzieje, dialogi są tak fajne, a opowieść tak wciągająca... że trzeba mieć talent, żeby to spieprzyć. Choć może na obronę twórców warto zauważyć, że pierwsze 2 tomy opowiadań trudno byłoby złączyć w jedną fabułę w dwugodzinnym filmie. 2 godziny? trudno uwierzyć. Ja pod koniec czułem się na jakimś ośmiogodzinnym maratonie >.<
Potwór w filmie też był. Przez kilka sekund żeby Geralt mógł uratować królową i małą Ciri. Hmmm... chyba nie doczytałem tego w książce.
Jeszcze dodam, że muzyka była przyjemna dla ucha. I to by było na tyle.
Czyli ta, Danathiel to dziewczyna ;) a Pan z avataru do Lestat. Oj, Wać Pan nie zna słynnego wampira? :)
Widzę, że plany idą pełną parą. Ale czyż Johnny Deep nie jest za drogi? King się nada, faktycznie. Ciri ma być odegrana przez Reese? Nie było nic w książce o wystającej brodzie :) ale ok, nie czepiam się gdyż film nie będzie mój a Twój. Helena jako Yennefer? Zraniłeś moje serce. Toć Yennefer to piękność z pazurem. Ja niezmiennie widzę tu w tej roli Kate Beckinsale. W "Van Helsingu" ślicznie było jej w loczkach, odrobina charakteryzacji i voila, mamy piękną złodziejkę serca naszego Wiedźmina.
Serialu nie oglądałam i wątpię bym obejrzała. W TV nie puszczą a na kompa raczej nie zdobędę bo póki co i tak zbytnio mnie nie ciągnie. 2 tomy w dwie godziny? Niesamowici są...
ajjjj... to przepraszam :D
Nie wiem, co masz do Heleny! jest niesamowita i nadaje się na sukę. Kate rzeczywiście, nadrabia trochę taką pospolitość z wyglądu fajnym aktorstwem. Pewnie dałaby radę.
Ten potwór na kiju (skolopendromorf z "Miecza Przeznaczenia?!) to był chyba w serialu, o ile pamiętam. Chyba z 18 mln. przepito w miesiąc jakieś 15, a potem kręcono w parku Cieplickim (Brokilon) i na Śnieżce. Aktorzy nie wyglądają na zadowolonych ze swoich honorariów, smok zresztą też nie... Wygląda jakby brał udział w libacji.
Nawiasem mówiąc, znam kolesia, który chwalił się, że osobiście obrabiał w komputerze - uwaga! - trawę pomiędzy palcami smoka! Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać, ale on jest do dzisiaj z tego niesamowicie dumny; nawet wpisał to podobno w CV. To musi nieźle wyglądać: "sierpień-wrzesień 2001 - malowanie trawy między palcami smoka".
Książki uwielbiam, Sapkowskiemu jestem gotowa wystawić ołtarzyk u mnie w pokoju i chyba dlatego ten film tak mnie... zranił. Książki są przepełnione inteligentnym humorem, którego w filmie nie było w ogóle. Wyobrażałam sobie wszystkie postacie całkowicie inaczej; w grze były znacznie bliżej moich typów. Zatem, według mnie, zły dobór aktorów to pierwsza wada tego filmu, ale absolutnie nie ostatnia. Kiepski scenariusz, okropnie kręcone sceny walk, gdybym nie znała fabuły z książek ciężko by mi się było połapać w scenach, bo wszystko było takie jakby niedokończone, niedopowiedziane. Jestem niesamowicie rozczarowana. -.-