Oto, co można zrobić:
- sprzedać prawa do ekranizacji książki Amerykanom, Anglikom, Australijczykom, Francuzom np., którzy prowadząc stałe konsultacje z pisarzem powinni stanąć na wysokości zadania,
- przez kolejne 3 lata zaprzestać produkcji innych filmów (wszystkich tych tandetnych komedyjek i innego badziewia) aby zapewnić naprawdę porządny budżet, najlepiej taki, żeby zatrudnić fachowców w dziedzinie efektów specjalnych, dźwięku i muzyki ilustracyjnej do filmów, poszukać utalentowanego polskiego reżysera (nieważnie czy młodego czy starszego pokolenia), w razie kłopotów ze znalezieniem takowego wynająć fachowca z zagranicy, to samo tyczy się obsady,
- w obu tych przypadkach ekranizacja powinna dotyczyć pierwszego tomu powieści a nie zbiorków opowiadań (dobrych raczej na serial)...
- alternatywnym rozwiązaniem byłaby koprodukcja wielokrajowa - kilka krajów dodałoby swoje trzy grosze do sukcesu filmu - historia kina pokazała, że takie rozwiązanie sprawdzało się i to niejednokrotnie...
A po nakręceniu porządnej ekranizacji, która wszystkich zadowoli i odniesie ogromny sukces, tę będzie można sobie puszczać jako przestrogę dla polskich reżyserów i producentów, oraz po prostu dla śmiechu dla widzów :)