Zazwyczaj staram się unikać kiepskich filmów - w czym pomaga mi intuicja (jedynie plakaty wiedźmina widziałem,a ajkoś miałem wrażenie, żę lepiej go nie oglądać). Niestety - na chemii zamiast jednej tortury dostałem drugą. Bajgorsza scena jaką widziałem - scena wlaki wiedźmina z odkurzaczem (tak to draństwo wyglądało) - gdzie ta cała wiedźmińska finezja? A nie znałem wtedy książek Sapkowskiego, więc nie byłem (poza wyżej wspomnianym przeczuciem) jakoś szczególnie negatywnie nastawiony - miałem nadzieję, że lepsze to niż reakcje na alkoholach (żeby nie było - nie niż sam alkohol :]). Dostałem typowy pokaz zdolności reżyserskich na miarę ówczesnych polskich możliwości. 1/10 - doprawdy, nie pamiętam ani jednego poprawnego elementu, który wzbudzał by coś więcej niż "a tego nie spartolili?!" (no dobra.. przyznaję się - nie pamiętam wogóle, żebym coś takiego mówił - wszystko spartolili po równo),
1/10 - nawet na rozpałkę się nie nadaje :/
No nie zgadzam się z tobą kompletnie pomimo tego, że mówisz całkiem przyzwoicie.
Ale do muzyki to ani mi się waż przyczepiać. Soundtrack zdecydowanie stoi na wysokim poziome.