Poszłam na "Wiedźmina" ignorując złośliwe komentarze znajomych, którzy go już widzieli i muszę powiedzieć, że nie żałuję, ale nie mogę z czystym sumieniem polecić tego filmu fanom literatury Sapkowskiego, bo będą oni prawdopodobnie przez cały seans trzymali się za brzuchy ze śmiechu. Niestety, ale scenariusz pozostawia wiele do życzenia. Ktoś kto choć trochę zna opowieści o Wiedźminie z książek na pewno nie będzie zadowolony z tego, że film odbiega od swojego pierwowzoru literackiego w znacznym stopniu. Ważne wątki, takie jak chociażby relacje Geralta i Yennefer, zostały makabrycznie "okrojone". Powstaje też pytanie dlaczego reżyser czy scenarzysta nie zwrócili uwagi na takie szczegóły jak np. to, że Yennefer nie chodziła w spodniach?! To niby drobnostka, ale podczas oglądania filmu można zauważyć jeszcze kilka takich "niedociągnięć".
Efekty specjalne pozostawię bez komentarza, bo cóż polskie fundusze filmowe dalekie są od ideału.
Nic do zarzucenia nie mam natomiast odtwórcom głównych rół, którzy na prawdę zrobili to co mogli, aby film nadawał się do obejrzenia. Rola Geralta powierzona Michałowi Żebrowskiemu okazała się, pomimo wielu zaciekłych protestów, dobrą inwestycją. Pozostali bohaterowie także przypominają swoje książkowe odowiedniki - co należy pochwalić.
Film "Wiedźmin" nie jest zły, ale na miano dobrego rownież nie zasługuje, a szkoda bo obejrzy go na pewno wiele osób.