gra aktorów bardziej przypomina teatr. Scena walki na bagnach przywodzi na myśl scene walki z ośmiornicą z filmu ,,Ed Wood'', przedstawienie czasu jakieś niespójne, scenografia np uczty jest tragiczna, a smok niczym z baardzo przestarzałej gry. Tak właśnie widzę ,,Wiedźmina. Zachowałam dosyć przyjazne wspomnienia o serialu, widoczne oglądałam go dawno temu lub był o wiele lepszy, w co wątpię.
Mnie najbardziej Burtonowskiego Eda Wooda przypominał finał imprezki u Calanthe (wystawnej jak w akademiku za moich czasów). Wiedźmin i inni musieli się sami przerzucić przez stoły lub skoczyć na ściany, zmieceni telekinetycznym talentem Pavetty.
Inna sprawa to sam zamek i inne obiekty z widocznymi renowacjami dwudziestowiecznymi.
Plan 9 z Kosmosu jednak był lepszy (!)
Rzeczywiście, ciężko. Ja obejrzałem wczoraj drugi raz (byłem w kinie w 2001 r.), ale trzeci raz już nie zdołam.
Gdyby Jim Henson żył to by zrobił ładniejszego smoka. Dla mnie w tym filmie było więcej kobiecych piersi niż potworów, zero klimatu fantasy. To o czym napisałeś to absolutna racja!
A pamiętacie tego małego smoka w trawie? Jakby ktoś ciągnął misia za sznurek to by było chyba ciekawiej. Mnie ta scena rozbawiła do łez! :)
Ale się uśmiałem czytając powyższe komentarze. Oczywiście to wszystko prawda. Kiedy oglądałem film starałem się zachować powagę i 'łykać" wszystko, co podawali mi twórcy filmu, ale teraz po paru dniach od seansu, jak czytam wasze wypowiedzi, to płacze ze śmiechu. Bo faktycznie film niezamierzenie bardzo śmieszny był.
Imprezka u Calanthe, miś na sznurku... Hahaha!
Walka z jakimiś lianami była najlepsza http://www.youtube.com/watch?v=4ZbLFXqhbQM