"Dawno dawno temu, daleko stąd, wśród dzikich lasów, elfów i smoków, mgieł i tajemniczych zamczysk... " Takie słowa nie mają wiele sensu, nie rozwijają akcji, nie mówią o bohaterach, ale mają jedną poważną zaletę - tworzą klimat. Wprowadzają w nieznany świat. Generalnie robią coś, czego absolutnie nie ma w filmie "Wiedźmin". Pełen intelektualnego dystansu świat magii i miecza istnieje jedynie w prozie Sapkowskiego. Na ekranie nic z niego nie pozostało. "Wiedźmin" to produkcja uboga
i nieudolnie sklecona. Widać to wyraźnie w inscenizacji potworów i walk. A właściwie nie widać - bo kamera pokazuje jedynie zbliżeniami głównego bohatera. Potwory pojawiają się gdy już ubite leżą bez ruchu. Nawet, gdy nie trzeba je animować wyglądają jak plastikowe zabawki. Walki pomiędzy ludźmi również pokazywane są w tej manierze (zbliżenia!), co skutecznie ukrywa niedostatki techniczne. Ale równocześnie kastruje też film z widowiskowości i przestrzeni. Starannie dobrane plenery są ładne, lecz zupełnie pozbawione tajemniczości. Od razu widać, że jesteśmy w Malborku czy Karkonoszach, a nie w zagadkowej twierdzy itd. Nie widać trudu i zmęczenia postaci, wszyscy są nienaturalnie czyści (może mają takie moce magiczne?) a pogoda zawsze jest piękna. Duża część ujęć jest statyczna, a część powtarzana dokładnie z tego samego miejsca! (przyjazd Wiedźmina do zamku i jego odjazd) Czy dodatkowy ruch kamery wprowadziłby w kadr bloki mieszkalne? O rozmachu widz może jedynie pomarzyć, a do tego celu wystarczy poczytać książki.