Skoro nikt się jeszcze nie wypowiedział, to może ja zacznę :) Do tej pory widziałem tylko młodszy o 2 lata Sounder Martina Ritta i czułem lekki niedosyt. Wielka nadzieja białych to kino poruszające podobny temat, jednak podchodzące do niego w inny sposób. Film Ritta to gorzkie kino z imponującymi rolami Jamesa Earla Jonesa i Jane Alexander, które przyniosły dwójce oscarowe nominacje. Gdyby nie rola George C. Scotta w Pattonie to byłbym skłonny uznać, że Jones najbardziej zasłużył w tamtym roku na statuetkę*. Nie widziałem jeszcze Zakochanych kobiet z nagrodzoną Glendą Jackson, ale z tych ról, które już widziałem to właśnie Alexander urzekła mnie najbardziej. Chemia między ich postaciami jest niesamowita i z przyjemnością śledzi się ich poczynania. Ameryka początku XX wieku, to nieprzyjazne miejsce, w którym każda odmienność spotykała się z ostracyzmem. Tu nie ma szarych, jednoznacznych postaci. Rasistowski sposób myślenia prezentują zarówno biali jak i czarni niszczący -często niezauważenie- duet głównych bohaterów.
Nie chcę zbytnio spoilerować, ale mam nadzieję, że mój post zachęci kogokolwiek do obejrzenia tej zapomnianej perły lat 70-tych :) Daję "7/10", ale po długich wahaniach, czy nie skusić się na ósemkę. Na ten moment w moim prywatnym top10 filmów z 1970 roku byłoby miejsce na film Ritta.
* - biorąc pod uwagę tylko i wyłącznie nominowanych w tym roku. Moim osobistym faworytem byłby Donald Sutherland za Złoto dla zuchwałych, ale to tylko moje skromne zdanie :)
polecam!