Bardzo często miałem wrażenie jakby Aronofsky mówił do mnie "teraz masz płakać!" Nie lubię tego! Sam decyduję kiedy mam uronić łzę. W innym razie budzi się we mnie wewnątrzny buntownik. A tak na poważnie... To powinno wyjść naturalnie. Nie udało się. Jakość filmu dość średnia. Scenariusz niezły i tylko niezły. Czy to znaczy, że się nudziłem? Czy uważam film za słaby? Oczywiście, że nie. Jest trochę mankamentów, ale tę produkcję ratują aktorzy. Wszyscy spisują się po prostu świetnie. Najbardziej oczywiście trzeba wyróżnić Frasera, bo chłop gra oscarowo zdecydowanie. To oni sprawiali, że film chciało się oglądać i każdy oddał swojej postaci 100 %. Najbardziej oczywiście trzeba wyróżnić Frasera, bo chłop gra oscarowo zdecydowanie. Dzięki niemu nie mogłem oderwać wzroku od ekranu i momentami miałem ciarki na plecach. Zapamiętam ten film właśnie przez niego. Szacun. Zajrzyjcie do kina. Warto! Mimo kilku problemów jest to coś zupełnie innego od kinowych odmóżdżaczy wyprutych z emocji i wartości, skupionych tylko na pościgach, wybuchach i efektach. Tylko życzę Wam żebyście płakali kiedy to poczujecie, a nie kiedy reżyser każe. Miłego seansu!
ok,ok,ok. Zgadzam się. Poza jedną kwestią. W którym momenscie Fraser gra oscarowo? Widocznie mi to umknęło. Oscara dać szczylowi od Elvisa, niech mu drzwi do kariery staną otworem, a nie dawać aktorzynie podstarzałemu, który najlepszy czas ma za sobą ;) jego chwile już minęły. a Wieloryb niestety nie jest niczym wybitnym, tak jak Aftersun, Tar czy inne Avatary 2 ;)