Kultowe filmy mają to do siebie, że najłatwiej im znaleźć zagorzałych miłośników jak i przeciwników, którzy nie mogą się pogodzić z ich statusem. Na początku projekcji zadawałem sobie pytanie - jakim sposobem ta niskobudżetowa produkcja(co widać) stała się obiektem kultu? I o ile początkowa ocena filmu oscylowała w granicach 3/10 to po obejrzeniu całości musiałem podwyższyć ocenę. Trzeba przyznać - pierwsze kilkanaście/kilkadziesiąt minut filmu potrafi odepchnąć od ekranu telewizora. Ale im bardziej fabuła się rozwija, tym bardziej nie pozwala nacisnąć 'stop' na pilocie. Akurat ja ZAWSZE oglądam filmy od początku do końca, lecz niektórzy będą woleli obejrzeć 2785. odcinek "NA WSPÓLNEJ";)
Zagadka tytułowego wiklinowego koszyka rozwiązuje się dość szybko ale ja byłem bardzo ciekawy co z tego wyniknie. Pomysł i fabuła BASKET CASE to duże zalety tego obrazu. Niestety mamy tu też słabe aktorstwo(choć galeria postaci jest ciekawa) i niespecjalne efekty specjalne przyozdobione jednak zadawalającą ilością posoki. Jak widać na każdy minus znajduje się jakiś plus, więc polecam ten film szperaczom unikatowych, nieco już zapomnianych produkcji.
6/10