Film oparty na prozie pani Masłowskiej, nie jest prosty(w realizacji jak i odbiorze) głownie dla tego że książka nie jest pisana Potterowsko-prostym językiem, a zagadnienia poruszone ukazują pewne problemy z deklem autorki, bądź czystą, bardzo wyrazistą, twórczą myśl (to już zależy od interpretacji). Sama realizacja nie zachwyca, sceny efektów specjalnych nad którymi rozwodzono się dość skrupulatnie są kiczowate, żywcem wyciągnięte z DragonBall-a (nie obrażając tej ponad czasowej serii). Przeciągające dialogi nie prowadzące do niczego, zamulające akcje przerywniki, na których widz co najwyżej może sięgnąć po Cole są znaczącymi minusami, zazwyczaj skreślającymi daną produkcję. Tylko że w tym przypadku jest trochę inaczej, książka Masłowskiej sama w sobie napędza publikę filmowi, a wprost genialna kreacja Szyca, ciągnie film i wyrównuję jego poziom. Za stworzoną postać można także pogratulować pani Bohosiewicz. Trzeba dodać też że oprawa dźwiękowa (nie piszę tu o wysoko-lotnym kawałku Disco Polo) stoi na wysokim poziomie. Czy warto? Myślę że warto, byłem pośmiałem się z paru scen i tyle. Polecam obejrzeć film do momentu gdy "Silny" wraca busem naćpany w damskim wdzianku, a resztę przeznaczyć na spacer po kinie:)
Straszna polemika trwa wokół tego filmu na tym portalu. Jednak, wedle starego przysłowia " nieważne, co mówią, byle mówili" filmowi wychodzi na dobre. Widzów ma dużo, polemika wokół niego trwa, a i oceny przeważają pozytywne. Podejrzewam, że jakby go wyprodukowało Hollywood, to nie byłoby tyle szumu i negatywnych opinii, a po prostu by go chwalono. A że żyjemy w Polsce i nie każdemu pasuje taki szalony obraz, to znajdą się tacy, którzy albo film potraktują jak komedię, albo tacy, na których film "wymiotuje". Dla mnie film był genialny, najczystszy komercyjny kicz, jakiego nie widziałem w polskim filmie od lat. I może w tym leży siła tego filmu : w jego oryginalności i jednocześnie kiczu. Polecam serdecznie :)