Wczorajszy film wywołał u mnie skrajne emocje. Wizja Masłowskiej z jednanej strony budziła negatywne emocje, ale jednocześnie fascynowała oryginalnością … niestety do pierwszej połowy, później wizje nastolatki zdominował niezrozumiany bełkot, zacieranie rzeczywistości z czymś nieunormowanym. Nie było to ani zabawne, ani interesujące, widz zaczynał się gubić i denerwować, brakowało przesłania, a wnioski były ciężkie do wyciagnięcia, lub łatwe ale wieloznaczne - co mija się z celem. Czułam jakby dziewczyna straciła pomysł na zakończenie czegoś, co rzeczywiście mogło być nietypowe…. Jednym słowem pozostał niemiły niesmak po obrzyganym bełkocie autora.