"Jak to nazwać filmem?" - bardzo lubię takie stwierdzenia, od razu widać schematyczność umysłu. Film ten nie każdemu się spodoba, ale na pewno pozostanie w pamięci. I to w głównej mierze chodzi - o nowość, świeżość, inność, a nie o powielanie schematów.
Wojna polsko-ruska w tej swojej inności jest bardzo dobra. Przenikające się światy, sytuacje, chaos. Chaos ten nie jest opanowany - i dobrze, bo nie powinien. Film to zbiór scen, które czasem pod pozorem śmiechu są całkiem głębokie. Nie wszystkie, ale dużo jest i takich... Dużo bardziej to do mnie przemawia niż naciągana, schematyczna i sztampowa głębia filmów podobnych do "Benjamina Buttona". A na dodatek Wojna to dzieło swoje!
Nie potrafiąc zdzierżyć inności tego filmu i odejścia od schematów, linerycznej narracji czy zagłębienia zwyczajnego dresiarstwa, wiele ludzi przejdzie obok filmu nawet nie próbując go zgłębić. A szkoda, bo moim zdaniem warto.
Na Filmwebie też pewnie skończy koło 6.5... podobnie jak dobre 33 Sceny z Życia, podczas gdy sztampowy, banalny i pusty Katyń, dramatycznie schematyczne (choć nie pozbawione wartości rozrywkowych) Nigdy w Życiu czy nudna i słabo nakręcona Mała Moskwa, wszystkie zgodnie powyżej 7.
A szkoda!