Bez Borusińskiego ten scenariusz chyba by się nie wybronił, ale jest miło. Wprawia w dobry nastrój ta spokojna codzienność, ale momentami przypomina to taką dobrze zrobioną etuidę studencką.
Swoją drogą, naszła mnie myśl jak bardzo polscy twórcy The Office zmarnowali swoją szansę, by go zaangażować jako odpowiednik polskiego Michaela Scotta.