PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=296881}
7,5 39 200
ocen
7,5 10 1 39200
6,9 14
ocen krytyków
Wszystko będzie dobrze
powrót do forum filmu Wszystko będzie dobrze

Macie pomysły co do zakończenia, jakie było przesłanie, jak tak to się podzielcie:

dzabi

A nikt jeszcze nie wspomniał o ukazaniu się Matki Boskiej na niebie? Moja pierwsza myśl była taka. Interpretacja patrzenia w niebo jest dowolna ale objawienie miało by sens. W sumie chłopcy też spojrzeli w górę jakby również coś razem dostrzegli.
Właśnie podczas samego seansu bardzo mnie ciekawiło jak skończy się ta historia i poczułem się mile zaskoczony takim rozwiązaniem akcji.
Pozdrawiam wszystkich niewierzących:D

ocenił(a) film na 8
sir.arturo

Cud nie zawsze musi być nagłą zmianą(sytuacji, człowieka). W życiu zdarzają się małe, wspaniałe cudy, których nie dostrzegamy, wciąż biegnąc po "coś", a nie zauważając, że to wartościowe "coś" dzieje się właśnie tu, w danej chwili. Film zmuszający do refleksji, wzruszający i paradoksalnie, dający nadzieję. Pozwala otworzyć się na drugiego człowieka. niesamowity. A zakończenie cóż...jak ktoś wyżej napisał po burzy wychodzi słońce- Andrzej w końcu zaczął żyć, poczuł się potrzbny, wartościowy, odnalazł cel życia. Bohaterowie przestali być samotni. matka znalazła wsparcie w Bogu, chłopcy w Andrzeju, a on w nich. zwyczajny, z pozoru niezauważalny cud.

ocenił(a) film na 8
nataleczkaaa

Zgadzam się w pełni.
Scena kiedy matka przed operacją chce zadzwonić do syna i powiedzieć mu, że jego bieg miał sens. Cud się wydarzył. Matka została przemieniona i umiera pojednawszy się z Bogiem.
"Nie na próżno bieglem, nie na darmo się trudziłem... "
Piękna scena...
Piękny film:-)

sir.arturo

Nigdy nie siedziałeś na wsi na ławce? :) Jak ludzie patrzą w niebo to nie dlatego, że matka boska się im objawia, ale dlatego, że z zza chmur wychodzi słońce. Coś Ci to mówi?

iwonka_sl

Siedziałem wiele razy. Zobacz na tytuł wątku w którym piszemy. Mój pomysł na zakończenie jest taki i tyle :)
I Matka Boska piszemy z wielkich liter bo to nazwa własna. :)

ocenił(a) film na 10
dzabi

Ja to zrozumiałem tak: Andrzej mówi: "To do dupy pomysł panowie jest. Ale ja też jestem do dupy. Pasuję". Chłopcy myślę, że zabrali jego rzeczy do ich domu, To miał być ten pomysł. Andrzej stwierdził, że jest do dupy, ale on też jest do dupy... Według mnie on się na ten pomysł zgodził... Ale ja chcę poznać Twje zdanie :)

ocenił(a) film na 8
AdamBayern01

Myślę że zamieszkał w domu z chłopakami i postara się wyjść z nałogu chociaż łatwo nie będzie:)

ocenił(a) film na 10
dzabi

No to myślimy podobnie - pozdrawiam serdecznie :)

AdamBayern01

Nie rozumiem, co zinterpretowałeś w swojej wypowiedzi, bo ja tutaj widzę 1:1 opowiedzenie tego, co było w filmie, a nie interpretację tej sceny.

użytkownik usunięty
dzabi

W końcówce chodzi o cud. Stracili matkę, a zyskali ojca.

ocenił(a) film na 9
dzabi

W zakończeniu chodzi o to, że boga nie ma i chłopak biegł na darmo. Andrzej się nie zmienił, bo tacy ludzie (alkoholicy) się nie zmieniają po tylu latach picia. Film 9/10.

ocenił(a) film na 8
Boy_From_Hell

Może to zabrzmi dziwnie, ale zakończenie tego filmu zawsze umacnia moją wiarę w Boga, za każdym razem, gdy to widzę myślę sobie: Wszystko ma sens. Wszystko jest po coś.

ocenił(a) film na 9
Puenta13

Mam dokładnie tak samo! Film tym lepszy, że paradoksalnie może negować nie tyle istnienie co wręcz dobroć Boga. A jednak po obejrzeniu zawsze mam świadomość, że chociaż życie jest tak gorzkie, pełne chorób, uzależnień, śmierci i tak ubogie w cuda to jednak ma sens. Tak samo jak sens miał bieg chłopca.

ocenił(a) film na 10
klaudiam_filmaniak

Masz rację. Gdyby matka wyzdrowiała zakończenie byłoby banalne. A to zmusza do przemysleń, dlatego ten film to jeden z najlepszych w ogóle polskich filmów.

ocenił(a) film na 8
majkalipcowa

Od początku miałam takie przeczucie, że ta matka nie wyzdrowieje i że takie żądanie o spełnienie prośby, niejako szantażowanie Boga nie daje poządanych rezultatów. Nie mniej chwila, w której niszczy się ich marzenia od tak - Więckiewicza na trzeźwość i małego chłopca by uratował mamę. Bo jak wytłumaczyć chłopcu, że nie ważne, że się starałeś, nie ważne że prosiłeś i wierzyłęś, akurat ten cud nie może być wykonany dla twojej matki. Tak owszem cuda się zdarzają, ale nie tobie. Nie chcę nawet sobie wyobrażać co ten chłopiec mógł czuć i jak bardzo musiał być zawiedziony przy swojej inteligencji i wrażliwości. To zakończenie może zostawiać jakąś nutkę nadzieji, nie mniej patrząc realistycznie - jest to małe prawdopodobne, bezrobotny alkoholik bez żony dostanie prawda do opieki nad dwójką dzieci? No chyba, że się opieka nie zainteresuje, ale to trudno stwierdzić.

ocenił(a) film na 10
kundzia44

Dla mnie zakończenie jest tak czy inaczej negatywne, dołujące i pesymistyczne - bo matka umiera i to jest fakt. A co być może będzie dalej mozemy tylko gdybyać. Dlatego zakończenie uważam za dobre, bo nie było oczywiste. Było zaskakujace. Nie wszystko kończy się happy endem. Jak w prawdziwym życiu.

ocenił(a) film na 7
Puenta13

"zakończenie tego filmu zawsze umacnia moją wiarę w Boga"

A może nie w Boga, a po prostu w *człowieka*?
W to, że własny wysiłek, determinacja, praca, a także pomoc otrzymana od innych ludzi i dawana innym ludziom jest właśnie tym, co naprawdę może zmienić nasze życie? I *tylko* to może zmienić nasze życie, a nie żaden Bóg? Bóg - o ile nawet istnieje - to i tak nam nie pomoże, nie załatwi niczego za nas, musimy sami wziąć się za swoje problemy. Sami - ale zarazem wspólnie z innymi, bo bez takiego wsparcia tak naprawdę wszyscy jesteśmy "do dupy" i trudno nam bedzie cokolwiek osiagnąc nie otwierając się na drugiego człowieka.
Tak ja rozumiem ten film.

ocenił(a) film na 10
raj001

Piszę to jako niewierzący, ale zwróćmy uwagę, że to owa wiara małego chłopca "napędzała" bieg wydarzeń. W systemie religijnym, w rozumieniu wartości religijnych stał się cud ważniejszy od uratowania matce życia, bo umarła nie jako zgorzkniała, nie do zniesienia kobieta (początek filmu), ale jako osoba pełna nadziei, ufności i pogodzona z Bogiem po spowiedzi (czyli w kategoriach religijnych "poszła do nieba", prawda?). Dzięki wierze i pielgrzymce chłopca. Jego ofiara biegu była złożona "za życie matki", zatem uzyskała ona życie, tylko życie wieczne. Pozostałe konsekwencje ofiary cierpień pielgrzymkowych chłopca, to szansa zarówno dla niego samego (kradzieże sklepowe), jak i dla nauczyciela. W kategoriach religijnych nie jest ważne, jak nam się powodzi na ziemi, tylko w jaki sposób zmieniamy siebie, by zbliżyć się do zbawienia. I w tym aspekcie film jest konsekwentny. Wręcz doskonały. Szansa otrzymana dodatkowo przez bieg wydarzeń spowodowanych przez wiarę chłopca może być wykorzystana lub nie, alkoholik może się zmienić lub nie, jak w życiu. Jednakże to był jakiś wstrząs: gdyby nie było wstrząsu i pielgrzymki szansy dla wuefisty by nie było żadnych, ani lepszych widoków na przyszłość. Co oni z tym zrobią - nie wiemy - jak to w życiu.
Jeśli chodzi o wiarę typu "Bóg=św.Mikołaj", czyli wiarę infantylną, z którą sobie nie mogą dać rady niektórzy wyżej wypowiadający się uczestnicy, to raczej NO COMMENT...
Genialny film, nie wiem, czy to nie najlepszy polski film.

ocenił(a) film na 7
veinylover

Czyli - to , co jest ważne i co zmienia życie, to jest doskonalenie siebie, praca nad sobą. I wsparcie od innych ludzi. Matkę chłopca zmieniło zobaczenie tego, na jak wielki wysiłek się zdobył dla niej, i - może nawet bardziej - jaki wywołało to odzew ze strony innych ludzi. To, że zobaczyła, że społeczeństwo jakby "uznało" to, co zrobił jej syn, za dobre i wartościowe spowodowało, że ona także była w stanie zmienić swoje myślenie o nim i przez to poczuć satysfakcję ze spełnionego w jakiś sposób życia (= wychowała syna, który zdobył uznanie w oczach innych ludzi, czyli zrealizowała swój życiowy cel, który - zapewne nawet nieświadomie - sobie postawiła), tak więc mogła umrzeć spokojnie.
Tak samo zmiana w życiu samego chłopca i nauczyciela. Jest znakomicie znaną rzeczą, że w wyniku silnych, ekstremalnych przeżyć wiele się w człowieku może zmienić.
Nie stał tu się żaden cud, zaszły znakomicie znane, często i wielokrotnie zdarzające się u wielu ludzi procesy. Można powiedzieć, że tej zmiany w pewnym sensie dokonała sama *wiara*, bo gdyby nie ona, to chłopiec nie podjąłby się tego wyzwania, ale tylko sama *wiara* i działanie człowieka powodowane tą wiarą. Niczego nie uczynił tu bóg, bo go nie ma.
Można więc rozumieć przesłanie filmu tak, że warto w coś wierzyć i żyć dla tej wiary, nawet jeśli przedmiot wiary nie istnieje, gdyż wiara daje motywację do działania i ma moc dokonywania zmian. Tylko z drugiej strony zawsze ważny jest zasadniczy kierunek - że to, co robimy w imię tej wiary, jakakolwiek by ona nie była, musi służyć celowi nadrzędnemu, czyli dobru człowieka, i nie może nikogo krzywdzić. Inaczej niestety takie oddanie wierze łatwo może się przerodzić w fanatyzm, który innych ludzi zupełnie traci z oczu - i niestety np. obecnie w życiu dookoła widzimy znacznie więcej przykładów ludzi, którzy w imię wiary najchętniej zrobiliby krzywdę innym - tym, którzy ich zdaniem nie żyją zgodnie z zasadami tej wiary - niż ludzi, któzy w imię wiary działają dla dobra innych, nie chcąc tych innych na siłę do niczego zmuszać...
Dlatego dla mnie pozostaje to film o wierze w człowieka/ludzi, a nie o wierze w boga...

ocenił(a) film na 10
raj001

SPOILER

Film wg Ciebie nie jest o wierze w Boga tylko dlatego, że nie spełnił prośby ? Czyli Bóg jest traktowany jedynie na zasadzie roszczeniowej - ja chcę więc mam dostać. A skoro nie dostaję to Boga nie ma. Nie na tym polega wiara.

ocenił(a) film na 7
majkalipcowa

Nie rozumiesz, trudno. Przeczytaj jeszcze raz, ze zrozumieniem.

ocenił(a) film na 10
dzabi

majkalipcowa - Film jest o wierze w Boga, ale nie rozstrzyga, czy Bóg istnieje, czy też nie, w czym film ten jest uczciwy, bo tego problemu nie da się rozstrzygnąć.
raj001 - niepotrzebnie zareagowałeś tak alergicznie :). Twoja interpretacja jest w istocie bardzo bliska mojej, myślę że nie ma w naszych interpretacjach istotnych sprzeczności. Film jednak JEST o samej WIERZE w Boga, ale rzecz jasna nie o samym BOGU.
Jeśli chodzi o sygnalizowaną przez Ciebie przemoc ludzi wierzących wobec niewierzących, to pragnę nadmienić, że tego typu zachowania nie są domeną zbioru ludzi wierzących, są domeną pewnej grupy ludzi, bez względu na przekonania. Ja ich nazywam "zarażonych ideologią".
Na przykład Stalin i wszelkie komuchy zwalczali i nadal zwalczają religie z okrucieństwem nie mniejszym, niż muzułmańscy terroryści, czy nawiedzeni katolicy średniowiecza.

ocenił(a) film na 8
dzabi

Myślę, że cud polegał na zmianie postawy matki wobec ludzi i Boga. Przed operacją i śmiercią, to już zupełnie inna osoba niż wcześniej w domu. Cud nie musiał tu polegać na uzdrowieniu tej kobiety, ale na jej wewnętrznej przemianie. To było ważniejsze. Zresztą, gdyby film się zakończył "cudem" - uzdrowieniem matki czy natychmiastowym wyjściem z nałogu, to by był tani.

ocenił(a) film na 7
dzabi

Nauczyciel postanawia adoptować Pawła i Piotrka.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones