Istota filmu "Wszystko na sprzedaż" (w moim odczuciu oczywiście), polega na tym, iż Wajda robiąc film o kimś, kto nie pojawia się nawet na ułamek sekundy na planie, fenomenalnie oddał to, jak wielką stratą była śmierć Zbyszka Cebulskiego. Odczucie to potęguje, zobaczenie nastepnie chociażby "Popiołu i diamentu" gdzie zmarły aktor grał główną rolę, będąc praktycznie cały czas obecnym na planie filmowym. Wtedy czowiek dochodzi do wniosku, że Cebulski stworzył w zasadzie, krótką co prawda, ale charakterystyczną epokę polskiego kina. Moment niepowtarzalny, lecz na szczęście utrwalony.
Pozdrawiam!