rozne wrazliwosci, rozne gusta, rozne opinie. wg mnie ten francuski obraz robi wrazenie i zapada w pamiec; na przykladzie kilku miesiecy z zycia dwoch prowincjonalnych dziewczat, rezyser opowiada o uniwersalnych problemach, wobec ktorych wiekszosc mlodych ludzi predzej czy pozniej musi stanac. rozsypujacy sie swiat, swiadomosc konca pewnego etapu w zyciu rozsiewa pragnienie zmiany, zmiany mogacej wywolywac nie do konca racjonalne zachowanie, zgola odmienne od dotychczasowego. tak jest w przypadku jednej z bohaterek, ktora nawet probuje racjonalizowac swe uczucia, mowiac ze ryzyko bycia odrzuconym nie przeraz jej, bo i tak cale swoje zycie tak sie wlasnie czuje. myli sie tylko w jednym: dotad nigdy sie nie otwierala, nie angazowala, a w tym kontekscie ryzyko odrzucenia moze byc zbyt wysokie.
ja tak rozumiem ten film, jak kazdy sen - ten o anielskim, na swoj sposob beztroskim zyciu, nie trwa wiecznie i przyjdzie ten moment ze trzeba sie obudzic. goraco polecam.